3 sie 15, 17:06
Jest to film gorszy od "Zabawmy się w piekle" - tamten oglądałem 4 razy i podobał mi się wciąż tak samo, temu wystarczy zapewne jeden seans. Przy tym był to bardzo przyjemny seans, a sam film bardzo dobry - po prostu poprzedni jest jeszcze lepszy.
Sono to jeden z moich najulubieńszych reżyserów i dobrze wiedzieć, że na wesoło jest równie (albo niemal równie, bo jednak "Love Exposure" nic nie przebije) dobry jak na poważnie. A zwolenników poważnego Siona uspokajam - po "Tokyo Tribe" Japończyk zdążył zrobić już bodaj 3 (albo i 4) filmy, z których przynajmniej jeden jest zdecydowanie na poważnie. Oczywiście pozostaje pytanie, czy aby nie przerodzi się w drugiego Miikego, który kręci 10 sztuk rocznie, a dobra jest 1. Oby nie, bo jeszcze nie dane mi było zobaczyć słabego filmu Sono.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard