25 lip 15, 22:25
Jako że Houellebecq uśmiercił się już po raz drugi (pierwszy był w "Mapie i terytorium", bardziej spektakularny), siedzi pewnie teraz na jakiejś chmurze i śmieje się szyderczo, popalając papierosa - a raczej przesuwając go w rytm oddechu z jednej strony ust na drugą. Patrząc na niego, zastanawiam się, czy on po prostu >ma dystans do siebie<, czy raczej jest ekstremistą, który do bólu będzie nam sklejał powieki tym swoim klejem - im starszy, brzydszy, gorszy i bardziej zrujnowany, tym atrakcyjniejszy. Kpi sobie ewidentnie, wypowiadając te wszystkie monologi Paula, tyle razy kalkowane, że już nie wiadomo, co w ogóle znaczą poszczególne słowa. Gadanina o śmierci, życiu i starości. Bunt, bunt, bunt, którego nie można skonsumować, popełniając upragnione samobójstwo, bo groteskowo ciągle coś staje na przeszkodzie. Film dla tych, którzy nie są ani szczęśliwi, ani młodzi, którym nie starcza (na przykład odwagi albo cierpliwości), którzy uważają innych ludzi za kosmitów, z którymi trzeba porozumiewać się po marsjańsku, a to takie męczące - czyli dla większości z nas, choć większość się nie przyznaje.