Konstrukcja filmu - pierwsza połowa pełna napięcia, druga już bez niego, za to z przemocą (tak fizyczną, jak i psychiczną) - z pewnością została zamierzona, lecz nie działa. Brak napięcia w drugiej części połączony z przewidywalnością oprawców to drugi problem.
Pozostaje jeszcze sprawa kluczowa - kto się dopiero wybiera, niech dalej nie czyta. Otóż w pewnym momencie chłopcy żądają, by matka pokazała im swoje znamię (nie wiem, czy tak to było po polsku, po angielsku "birthmark", a więc nie może to być żadna blizna po operacji czy coś takiego). Ona tego nie robi, bo jeszcze wtedy ma nad nimi jakąś władzę, no i jest w bandażach, a więc nie jest sobą i stawia się w pozycji wroga. Wszystko ok, ale dlaczego nie zaproponuje chłopcom, że pokaże im to znamię, gdy tylko zostaje uwięziona? Pokazałaby znamię, rozwiązałaby problem, koniec filmu - tak więc wszystkie późniejsze zdarzenia doszły do skutku tylko i wyłącznie przez ten absurdalny, zupełnie niewiarygodny błąd, który, jak na moje, jest po prostu kolosalnym niedopatrzeniem w scenariuszu burzącym całą strukturę.
Tzn. prawdopodobnie tak jest, bo może da się jeszcze to jakoś obronić. Otóż po jakimś czasie chłopcy sprawdzają pieprzyk, który ich matka powinna mieć na policzku. Okazuje się on domalowany, bo chirurdzy musieli usunąć prawdziwy. Więc zapewne, gdy mowa o znamieniu, mogłoby teoretycznie chodzić o ten właśnie pieprzyk i matka nie chce go pokazać, bo boi się, że chłopcy sprawdzą, że jest nieprawdziwy. Tyle tylko, że tak mały pieprzyk to po prostu nie jest to, co nazwalibyśmy "znamieniem". Więc ta teoria jest naciągana. Załóżmy jednak na chwilę, że jest ok. Dlaczego w takim razie chłopcy przypominają sobie o tym pieprzyku zupełnie przez przypadek, mimo że o znamieniu wcześniej pamiętają doskonale? To błąd w zachowaniu postaci.
Ktoś (np. sally, pozdrawiam

Swoją drogą - co to robi w konkursie?