Grzes - spróbuję pokazać co widzę:
Jakby nie było Miód też z prowincji (faktem jest, ze bardziej sielskiej)
W obu wypadkach zwierzęta towarzyszą wchodzeniu w dorosłość chłopców i brutalnie konfrontują ich z rzeczywistością (znamienne też jest oczywiście podciąganie spodni przez Sivasa), oboje też uciekają od szkoły - symbolu instytucji totalnej, która jasno definiuje status uczniów i hamuje próby samodzielnego jego budowania, co skłania chłopców do dziergania go na własną rękę, testując położenie w męskiej hierarchii.
Poza wszystkim, być może posługuję się jakimś ukrytym skryptem i tytułowego bohatera dziecko - chłopca widzę we wszystkich męskich postaciach Sivasa - dlatego zupełnie nie wydaje mi się powierzchowny

W każdym razie między Balem a Sivasem widoczna jest analogia:
Bal: wszystko wokół jednostki - poezja - dźwięk ekskluzywizujący, w Sivasie: wszystko wokół grupy/sfory - proza - dźwięk inkluzywizujący. Między tymi łańcuszkami jest realizm - paszport sukcesu obu filmów.