OBVIOUS CHILD

Filmy 5. AFF - wypowiedz się!
miecznik
 
Posty: 292
Na forum od:
10 mar 08, 13:41

Post 27 paź 14, 13:22

Serio? To ma być zwycięzca 5. AFF?

Film przeciętny i średni, wyglądający jak kolejny odcinek tasiemcowego sitcomu. To najgorszy zwycięzca ze wszystkich edycji AFF. Gdzie temu tytułowi do takich kamieni milowych jak "Przechowalnia nr 12" czy "Do szpiku kości"?

Niby zrealizowane w formie komediowej, ale zupełnie mnie tu nic nie śmieszy. Niby udaje intelektualizm z wyższych sfer a'la Woody Allen, ale to nie jest to.

UWAGA! SPOILER!

Oglądając cały czas miałem nadzieję, że dziewczyna w ostatniej chwili zrezygnuje z aborcji. Ale niestety dobili gwoździa do trumny przedostatnią sceną w klinice aborcyjnej. Aborcja pokazana jak drobny, przyjemny 5-minutowy zabieg, porównywany z usunięciem pryszcza z twarzy. Oczywiście zero krwi, pełna sterylność, żadnego zbliżenia na łyżeczkowanie. Żadnych powikłań.
Do tego bohaterowie zadowoleni, że puszczają sobie bąki prosto w twarz i ze wspólnego korzystania z toalety.
To ma być nowatorskie, odkrywcze?

Teraz czekam, aby reżyserka z tą samą aktorką zrobiła film o radości z eutanazji. Może znowu będzie główna nagroda na AFF?

Patrząc na publiczność, to wcale mnie nie dziwi, że właśnie coś takiego wygrywa. Publiczność AFF stanowią w 70% 20-paroletnie studentki, które ledwo co wyszły z domu i teraz czują się już dorosłe. Twierdzą, że mają ogromne doświadczenie życiowe, bo teraz rozpoczynają karierę singielki. Widownia to głównie hipsterki ze skłonnościami "homo", dla których najważniejszy problem, to gdzie pójść na imprezę i gdzie pokazać się w pseudo-towarzystwie. Właśnie te młode laski najłatwiej mogą utożsamić się z główną bohaterką.

Wielki zawód i rozczarowanie z tym wynikiem. A przecież były lepsze filmy i poważniejsze, np. Toni Colette szukająca Johnny Deppa, czy horror w stylu Johna Carpentera.

gipi
 

Post 27 paź 14, 16:16

miecznik, twoja ocena filmu twoją oceną, ale charakterystyka festiwalowiczów to już zahaczające o trolling forumowe pstryknięcia, obrażasz ludzi

miecznik
 
Posty: 292
Na forum od:
10 mar 08, 13:41

Post 27 paź 14, 17:27

Bardzo przepraszam jeżeli uraziłem kogoś moim postem. Ale czy nie jest to post odkrywczy, przełamujący nudne schematy forumowe, nowohoryzontowy, błyskotliwy itd. etc. ?

Nasza bohaterka również była błyskotliwa na swoich stand-upach. Obrażała swoich najbliższych. Ale to było odkrywcze i błyskotliwe! :wink:

Z reakcji widzów słyszałem, że dobrze bawiły się właśnie rozentuzjazmowane panienki, które jeszcze wczoraj wzdychały do Pattinsona w "Sadze Zmierzch", a teraz stwierdziły, że odkryły nowy ląd. Męskich uśmiechów lub zadowolenia starszej publiczności praktycznie nie słyszałem.

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 27 paź 14, 19:55

miecznik napisał(a):UWAGA! SPOILER!

Oglądając cały czas miałem nadzieję, że dziewczyna w ostatniej chwili zrezygnuje z aborcji.


Chyba uważnie nie oglądałeś tego filmu. Decyzja o aborcji została podjęta przez bohaterkę chyba raczej od razu, jedyny dylemat, jaki miała, to czy przekazać informację o ciąży chłopakowi, którego nie znała. Zresztą patrząc na jej sytuację emocjonalno-bytowo-finansową, decyzja o aborcji była chyba tutaj najwłaściwsza.

Ale niestety dobili gwoździa do trumny przedostatnią sceną w klinice aborcyjnej. Aborcja pokazana jak drobny, przyjemny 5-minutowy zabieg, porównywany z usunięciem pryszcza z twarzy. Oczywiście zero krwi, pełna sterylność, żadnego zbliżenia na łyżeczkowanie. Żadnych powikłań.


Rozumiem, że tyle razy widziałeś ten zabieg na własne oczy, że wiesz lepiej niż reżyserka i aktorka, które mieszkają w kraju, gdzie ten zabieg jest całkowicie legalny, wiedza o nim jest powszechnie dostępna i nikogo się z jego powodu nie stygmatyzuje publicznie?

Nasza bohaterka również była błyskotliwa na swoich stand-upach. Obrażała swoich najbliższych. Ale to było odkrywcze i błyskotliwe!


Jeśli o kimś bohaterka mówiła mniej przychylnie na tych stand upach, to głównie o sobie samej. W ogóle te stand upy były świetną częścią filmu, bo z jednej strony widzieliśmy tę dziewczyną jako kogoś z dużym dystansem do siebie i rozumiejącego swoje problemy/ograniczenia, gdy w innych momentach była taką roztrzepaną wariatką, nie potrafiącą dojść do ładu z własnym życiem.

Z reakcji widzów słyszałem, że dobrze bawiły się właśnie rozentuzjazmowane panienki, które jeszcze wczoraj wzdychały do Pattinsona w "Sadze Zmierzch", a teraz stwierdziły, że odkryły nowy ląd. Męskich uśmiechów lub zadowolenia starszej publiczności praktycznie nie słyszałem.


Nie jestem, co prawda, mężczyzną, widziałam 1,5 filmu z serii Zmierzch, nie wiem, czy zaliczam się do już starszej publiczności, ale ja się na Obvious Child bawiłam całkiem nieźle. To taka trochę inna komedia romantyczna (przypomina trochę In The World... z tym budowaniem historii romansowej w specyficznym otoczeniu) z fajową bohaterką, która wydała mi się bardzo szczerą, sympatyczną, wyjątkowo popieprzoną życiowo dziewczyną. Jenny Slate zagrała tu naprawdę fantastycznie. A najgorszy zwycięzcą AFF pozostaje Somewhere Tonight.

miecznik
 
Posty: 292
Na forum od:
10 mar 08, 13:41

Post 27 paź 14, 20:35

ayya napisał(a):
miecznik napisał(a):UWAGA! SPOILER!

Oglądając cały czas miałem nadzieję, że dziewczyna w ostatniej chwili zrezygnuje z aborcji.


Chyba uważnie nie oglądałeś tego filmu. Decyzja o aborcji została podjęta przez bohaterkę chyba raczej od razu, jedyny dylemat, jaki miała, to czy przekazać informację o ciąży chłopakowi, którego nie znała. Zresztą patrząc na jej sytuację emocjonalno-bytowo-finansową, decyzja o aborcji była chyba tutaj najwłaściwsza.



Liczyłem na to, że chłopak ją przekona do pozostawienia dziecka i do rozpoczęcia wspólnego życia. Aborcje widziałem tylko na filmach i zawsze pamiętam, że była pokazywana jako wielki ból i cierpienie (przykład rumuński "4 miesiące, 3 tygodnie, 2 dni"). Należy podkreślić, że aborcja to zabicie dziecka nienarodzonego. Czy można wykonać aborcję na płodzie 1-miesięcznym, płodzie 4-miesięcznym, na niemowlaku 3-miesięcznym, na dziecku 5-letnim czy na dziecku 45-letnim?
Jeśli chodzi o komediowe podejście do aborcji to bardziej bawiłem się na odcinku poświęconym temu tematowi w 3. sezonie "Figurantki" (VEEP) (porównywanie wielkości płodu z określonych miesięcy do owoców).


Jenny Slate zagrała tu naprawdę fantastycznie. A najgorszy zwycięzcą AFF pozostaje Somewhere Tonight.


Ten film z Johnem Turturro jest zdecydowanie lepszy od tego, choć rzeczywiście to nie był najlepszy tytuł 2 edycji AFF!

Liczę na to, że "Obvious Child" przejdzie bez echa i nie wejdzie do regularnej dystrybucji. Jeżeli mocna "Przechowalnia nr 12" nadal nie doczekała się premiery kinowej, to taka słabizna miała być wyświetlana regularnie w kinie?

Avatar użytkownika
wks
 
Posty: 630
Na forum od:
1 lut 09, 16:38

Post 27 paź 14, 20:48

ayya napisał(a):
miecznik napisał(a):
Ale niestety dobili gwoździa do trumny przedostatnią sceną w klinice aborcyjnej. Aborcja pokazana jak drobny, przyjemny 5-minutowy zabieg, porównywany z usunięciem pryszcza z twarzy. Oczywiście zero krwi, pełna sterylność, żadnego zbliżenia na łyżeczkowanie. Żadnych powikłań.

Rozumiem, że tyle razy widziałeś ten zabieg na własne oczy, że wiesz lepiej niż reżyserka i aktorka, które mieszkają w kraju, gdzie ten zabieg jest całkowicie legalny, wiedza o nim jest powszechnie dostępna i nikogo się z jego powodu nie stygmatyzuje publicznie?

Nie uważam, żeby celem "Obvious child" było pokazywanie aborcji - to nie o to chodzi w tym filmie. W mojej opinii sukces zwycięzcy AFF związany jest z poruszeniem tematu, który w naszym kraju nadal stanowi tabu, zwłaszcza w świetle spraw typu Agata Tysiąc czy Bogdan Chazan. Sam film przypomina raczej "Wilgotne miejsca" (David Wnendt) wygładzone w stylu a la Woody Allen.

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 27 paź 14, 22:17

miecznik napisał(a):
Liczyłem na to, że chłopak ją przekona do pozostawienia dziecka i do rozpoczęcia wspólnego życia. Aborcje widziałem tylko na filmach i zawsze pamiętam, że była pokazywana jako wielki ból i cierpienie (przykład rumuński "4 miesiące, 3 tygodnie, 2 dni").


Tja, porównujmy aborcję w komunistycznym kraju, gdzie zakazane było praktycznie wszystko z sytuacją współczesną, gdzie w Stanach aborcja jest normalnym zabiegiem, wykonywanym legalnie, w sterylnych warunkach, po uprzednich rozmowach z psychologiem etc. Nie widziałeś aborcji na jakimś filmie, którego akcja działa się w średniowieczu? Tam to pewnie byłby koszmar nad koszmary, krwawa jatka.

Należy podkreślić, że aborcja to zabicie dziecka nienarodzonego. Czy można wykonać aborcję na płodzie 1-miesięcznym, płodzie 4-miesięcznym, na niemowlaku 3-miesięcznym, na dziecku 5-letnim czy na dziecku 45-letnim?


Nie chcę iść tą drogą dyskusji, w stronę patriarchalno-katolickich mroków obowiązków i powinności kobiet, ale ja tak nie uważam i zawsze cieszę się niezmiernie, że w trakcie tego typu dyskusji ujawniają się osoby, którym marzy się iście dyktatorska władza o decydowaniu co jest dobrego dla kogoś innego.

Jeśli chodzi o komediowe podejście do aborcji to bardziej bawiłem się na odcinku poświęconym temu tematowi w 3. sezonie "Figurantki" (VEEP) (porównywanie wielkości płodu z określonych miesięcy do owoców).


A mi się podobał jeden odcinek "Seksu w wielkim mieście", w którym bohaterki zwierzyły się sobie (wcale nie w radosnej tonacji), czy miały kiedyś aborcję i z jakich powodów musiały jej dokonać. Przypomnę - legalnie, w klinice, w trakcie zabiegu, po którym poszły do domu.

Ale rozumiem, że Obvious Child było złe dlatego, że w jednym z drugoplanowych wątków jest tam aborcja i łatwość, z jaką można ją przeprowadzić w normalnym kraju. Wow, niesamowite.

Avatar użytkownika
okon
 
Posty: 766
Na forum od:
31 sty 05, 22:00

Post 28 paź 14, 9:33

miecznik napisał(a):
Liczyłem na to, że chłopak ją przekona do pozostawienia dziecka i do rozpoczęcia wspólnego życia. Aborcje widziałem tylko na filmach i zawsze pamiętam, że była pokazywana jako wielki ból i cierpienie (przykład rumuński "4 miesiące, 3 tygodnie, 2 dni").


A ja chciałbym tylko zaznaczyć, że rumuńskiego filmu też nie zrozumiałeś. 4 miesiące, 3 tygodnie, 2 dni mówi przecież o patologii, jaką jest całkowity zakaz aborcji w reżimie Ceaușescu, a nie o aborcji jako złu per se. Według Mungiu to sytuacja, w której kobieta nie może legalnie wykonać zabiegu, jest przyczyną cierpień. To tyle.

Ciekawe, kiedy polski reżyser będzie na tyle odważny, by stworzyć taki film - tyle że akcja powinna być osadzona nie w latach 80., lecz współcześnie, wśród oświeconych obrońców nienarodzonych istot, którzy wiedzą, co kobieta ma robić z własnym ciałem.

kovan
 
Posty: 205
Na forum od:
19 wrz 10, 14:19

Post 28 paź 14, 10:00

Ej, serio chcecie w tym miejscu iść w dyskusję o aborcji? :D

Ciekawe zresztą też jest zagadnienie "recepcji" danego dzieła, przez pryzmat poglądów odbiorcy, który to temat spomiędzy wersów wychodzi tutaj trochę na wierzch.

P.S.
Ciekawe, kiedy polski reżyser będzie na tyle odważny, by stworzyć taki film - tyle że akcja powinna być osadzona nie w latach 80., lecz współcześnie

Pewnie niedługo, tuż po odsunięciu PiS i Kościoła od władzy.

miecznik
 
Posty: 292
Na forum od:
10 mar 08, 13:41

Post 29 paź 14, 15:24

okon napisał(a):Ciekawe, kiedy polski reżyser będzie na tyle odważny, by stworzyć taki film - tyle że akcja powinna być osadzona nie w latach 80., lecz współcześnie, wśród oświeconych obrońców nienarodzonych istot, którzy wiedzą, co kobieta ma robić z własnym ciałem.


Patrząc na polskie kino, to tylko dwa tytuły przychodzą mi do głowy, jeśli chodzi o temat aborcji.
"Farba" Michała Rosy i "Nic" Doroty Kędzierzawskiej. Są to jego jednak filmy poważne, "Farba" może ma lekkie elementy komediowe.

Jeśli chodzi o tematy tabu, to jeszcze raz powtórzę, że chętnie obejrzałbym komedię tej reżyserki z tą samą aktorką o eutanazji. Niech nasza młoda bohaterka dowie się, że ma raka i za chwilę umrze. I niech wszystko robi w formie prześmiewczej, aby dokonać eutanazji (zabójstwa) na swojej osobie. Ale widownia śmiałaby się do łez!

Avatar użytkownika
wks
 
Posty: 630
Na forum od:
1 lut 09, 16:38

Post 30 paź 14, 16:49

miecznik napisał(a):Jeśli chodzi o tematy tabu, to jeszcze raz powtórzę, że chętnie obejrzałbym komedię tej reżyserki z tą samą aktorką o eutanazji. Niech nasza młoda bohaterka dowie się, że ma raka i za chwilę umrze. I niech wszystko robi w formie prześmiewczej, aby dokonać eutanazji (zabójstwa) na swojej osobie. Ale widownia śmiałaby się do łez!

Na pokazie "Obvious Child", na którym byłem na AFF nie słyszałem , aby widownia śmiała się do łez (w przeciwieństwie do salwy śmiechu w finałowej scenie "Białego ptaka w zamieci", która dla mnie nie była wcale śmieszna). Jeśli na twoim pokazie widownia zareagowała śmiechem, to mogę skomentować to powiedzeniem, że o gustach się nie dyskutuje. Nie widzę jednak zasadności porównywania tematu eutanazji do aborcji. Jedyne podobieństwo wynika z braku wiedzy na oba tematy w społeczeństwie i równie emocjonalnego reagowania na sytuacje, których się nie jest w stanie zrozumieć.


Powrót do Moje własne Idaho