Otchłań / Pomiędzy

Filmy 13. TNH - wypowiedz się!
Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 28 lip 13, 23:54

Zacznijmy od pokazania bohaterów robiących smętne miny i puśćmy do tego melancholijną muzykę, żeby każdy załapał, że to dramat.

Matka bohaterki odprowadza ją, słaniającą się z bólu, do drzwi szpitalnej łazienki, po czym wyparowuje, żeby mogła się rozegrać dziesięciominutowa scena kulminacyjna.

Cóż, nie ogarniam głębi tego filmu, ale w razie czego mogę to zwalić na upał...

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 29 lip 13, 1:09

Jak dla mnie miazga, jeden z dwóch najlepszych filmów festiwalu (żeby było zabawniej, drugi to "Stemple Pass"). Ustaoglu bierze na warsztat totalnie zużyty, zarżnięty przez kino schemat, by tchnąć w niego życie przez detale i smaczki. Po pierwsze, podobało mi się, że film nie przyjął zupełnie "komercyjnej" konwencji, w której akcja posuwana jest do przodu tylko przez dialogi, bo zdjęcia są po to, żeby były, a przy tym nie popadł w całkowitą snujowatość, znajdując (jak zresztą i poprzednie dzieła reżyserki) swoje miejsce gdzieś pomiędzy. Zdjęcia pełnią tu bardzo istotną rolę, budując paralele między postaciami (pierwszemu ujęciu tajemniczego kierowcy tira towarzyszy taki sam ruch ręką jaki przed chwilą wykonała bohaterka, potem podobne łączniki są budowane między Zahrą a jej młodym wielbicielem) i pięknie oddając nastroje (choćby romantyczne uniesienia podczas nocnych scen miłosnych). Dalej, sposób, w jaki budowana jest historia, zasługuje na najwyższe uznanie - pierwsza połowa powolna, spokojna, wręcz prawie kojąca, bez większego konfliktu, a potem najpierw pierwsza scena przełamująca ten nastrój (kłótnia z matką o papierosy), potem druga (wściekłość chłopaka i strzelanie do psów) i wreszcie trzecia, okropnie mocna (szpital). Reżyserka oparła się pokusie ustawienia filmu pod jedno "mocne uderzenie", zapowiadając najbardziej dramatyczny moment dwoma wcześniejszymi. Dalej, zakończenie, które nie każdemu przypadło do gustu. Tutaj znów biję brawo Turczynce, która ani nie dokleiła na siłę happy endu, ani nie zrobiła zakończenia smutnego i depresyjnego wprost, za to zdecydowała się na ironiczny pseudo-happy end (ta kamera na końcu nie dość, że jest mocnym akcentem, to pokazuje też, że w "Otchłani" nic nie jest przypadkowe - pojawia się ona bowiem a propos marzeń chłopaka o występie w teleturnieju), który robi potężne wrażenie.

Można by ten film odbierać na płaszczyźnie czysto emocjonalnej, jako kolejną poruszającą historię dziewczyny (ta aktorka, och ach...!), ale mnie przede wszystkim zachwyciło to, jak ta ograna historia jest opowiedziana - z niesamowitym przywiązaniem do detali, tak wizualnych, jak i fabularnych. Twórcom takich filmów można dawać nagrody za reżyserię.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tam
 

Post 29 lip 13, 8:02

Miss Turcji i najbardziej rozchwytywany model Stambułu jako pomywaczka i chłopiec do herbaty w przydrożnej, zjadającej życie restauracji na przygnębiającym, tradycjonalistycznym tureckim końcu świata, gdzie jedynym jaśniejszym punktem są kretyńskie teleturnieje nadawane z lepszego świata. Jakby jakaś wczesna Agnieszka Holland miała gotowy scenariusz i nawet pierwsze ujęcia, ale pojechała do Indii i stwierdziła, że jednak Bolly jest fajniejsze - i co prawda wielu rzeczy się nie zmieni, ale coś tam można.
Główna para była nieprzekonująca, zakończenie było nieprzekonujące, ślepa matka dziewczyny była nieprzekonująca (kulminację opisano już przede mną), tureckie więzienie chyba jednak też wygląda inaczej, liczne nocne wycieczki nad morze były niezbyt przekonujące, miłość do wąsatego tirowca, starszego o 20 lat - tak samo. No i brak odpowiedzi, co będzie z bohaterami w tym strasznym miejscu - właściwie jeszcze bardziej niż na początku jej brak - może gdyby zatańczyli i zaśpiewali jakąś piosenkę w duecie z towarzyszeniem roztańczonego chóru, byłoby wiadomo, że czeka na nich kariera, a tak...

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 29 lip 13, 8:16

tam napisał(a):Miss Turcji i najbardziej rozchwytywany model Stambułu jako pomywaczka i chłopiec do herbaty w przydrożnej, zjadającej życie restauracji na przygnębiającym, tradycjonalistycznym tureckim końcu świata...


oczywiście - przekonującym rozwiązaniem byłoby żeby ona uwiodła Paula McCartneya i po jego śmierci przejęła gigantyczny majątek, z tym modelem to nie wiem co zrobić...

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 29 lip 13, 10:13

Co to w ogóle za argument, że aktorzy byli zbyt ładni, żeby być przekonywający? Ważne, jak zagrali, a aktorsko to był jeden z lepszych filmów na festiwalu. Co do innych zarzutów, właściwie z jednym się zgadzam - nie zauważone wieczorne "wycieczki" z tirowcem wydają się pomysłem mocno naciąganym. W dwóch następnych coś jest, ale jednak nie tak dużo. Co do "ślepej" matki - miała sprawdzać, czy córka miesiączkuje? Zauważyć, że córka jest w 3. miesiącu ciąży (w którym się jeszcze nie ma wielkiego brzucha)? Czy zauważyć wcześniej, że córka ma romans (choć wcześniej o życiu córki nie miała pojęcia (jak wielu rodziców również w Polsce))? Co do więzień - byłeś w jakimś, czy tylko naoglądałeś się Alana Parkera i oczekujesz, że "taki ładny chłopiec" musi przeżywać tam piekło? Bo sądząc z innych tureckich filmów więzienia o niezaostrzonym rygorze mogą jakoś tak wyglądać.

Jeśli chodzi o zarzut, że zakochanie się w wąsatym tirowcu wydaje się niewiarygodne - on jest zupełnie bez sensu. Tirowiec jest wszystkim, czego brakuje miejscowym chłopakom: nie jest infantylny, wie, czego chce, nie paple bez sensu i powodu (w scenach z dziewczyną nie odzywa się ani razu), i, nade wszystko, jest żywym spełnieniem marzeń głównej bohaterki o wyrwaniu się z tej zapadłej dziury, jest (pozornym) powiewem wielkiego świata, wolności, podobnie jak durne teleturnieje dla chłopaka. Bo w tym wariancie Miłości blondynki kryje się przede wszystkim obraz prowincjonalnego tureckiego społeczeństwa - z młodymi, dla których prowincja wydaje się więzieniem, i którzy za wszelką cenę chcą się z niego wyrwać, ale są zbyt infantylni, żeby zrobić jakikolwiek sensowny krok w tym kierunku. Ze starszymi mężczyznami, wiecznie pijanymi i odnoszącymi się z cichą pogardą do kobiet, z rodzicami, którzy chętnie egzekwują swoje rodzicielskie przywileje, ale w gruncie rzeczy są kompletnie pozbawieni kontaktu z dziećmi.

Z kolei co do zakończenia - jak napisał Mrozik, to w dosyć oczywisty sposób nie jest happy end, tylko coś, co ma sprawiać takie wrażenie. O żadnym tańcu nie ma mowy. Dla dziewczyny taki koniec oznacza poddanie się - przyjęcie, że z prowincji się nie wyrwie, że najlepsze, co może ją spotkać, to związek z dużym chłopcem, który właśnie spełnił swoje marzenie o dostaniu się do telewizji, a który, mimo że ma fizjonomię księcia z bajki, już powoli przemienia się w kopię swojego ojca pijaka.
Ostatnio edytowano 29 lip 13, 14:13 przez Grzes, łącznie edytowano 1 raz

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 29 lip 13, 11:21

Grzes napisał(a):Tirowiec jest wszystkim, czego brakuje miejscowym chłopakom: nie jest infantylny, wie, czego chce, nie paple bez sensu i powodu (w scenach z dziewczyną nie odzywa się ani razu)

Hmm, czyżbyś sugerował, że szczytem marzeń tamtejszych dziewczyn jest facet w wieku ich ojców, który chętnie je od czasu do czasu przeleci, ale nie zamieni z nimi ani słowa?

Co do fizjonomii Olguna - Barış Hacıhan i August Diehl mogliby grać role braci :-)

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 29 lip 13, 11:35

Nie wiem, co jest szczytem ich marzeń - tu mówimy jedynie o pierwszym zauroczeniu. Ile trwa ich romans? Kilka tygodni, miesięcy? W dodatku ogranicza się do pokątnych pojedynczych spotkań. Ona nie ma na razie czasu na dostrzeżenie wad tego nowego partnera, ale widzi, że jest inny od mężczyzn, których zna, i to inny w tym wszystkim, co w tych, których zna, ją irytuje. Z resztą smarkule lecące na dużo starszych mężczyzn, bo wydają im się tacy dojrzali (zwłaszcza w porównaniu z rówieśnikami), to nic nadzwyczajnego - występują pod każdą szerokością geograficzną.

A to, że kierowca milczy, postrzegam jako zabieg stylistyczny - nie wierny zapis filmowej rzeczywistości. To ma nam - widzom - tylko powiedzieć, że on jest zupełnie inny od Olguna, na tyle inny, że przyciąga to dziewczynę.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 29 lip 13, 13:29

Zgadzam się w pełni z Mrozikiem i Grzesiem. Świetny i bardzo bardzo wiarygodny film. Oczywiście, że kierowca tira był dużo lepszym kandydatem do zakochania niż miejscowi, bo był prawdziwym mężczyzną (a nie głupawym, niedojrzałym szczylem) i był szansą na wyrwanie się z tej dziury. Młode dziewczyny akurat dość często czują pociąg do facetów, którzy są w wieku ich ojców z okresu ich dojrzewania, proponuję poczytać książki psychologiczne.

Natomiast co do uwag, że w finale był happy end, to już jakaś kompletna paranoja. To nie był żaden happy end, to był gorzki kompromis, porażka, pożegnanie marzeń i kontynuowanie smętnego losu rodziców. Ktoś tu chyba przysnął w końcówce, jeśli uważa, że film się kończy happy endem.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 29 lip 13, 14:07

Że był szansą na wyrwanie się z dziury, to mogę się zgodzić, natomiast skąd zauroczenie czy nawet zakochanie, tego nie rozumiem. Jasne, faceci starsi o jedno pokolenie często pociągają kobiety, ale dla mnie w tym kierowcy było coś niepokojącego i raczej bym przed nim uciekała zamiast udawać się z nim w odosobnione miejsca - chyba że z wyrachowania (czysto hipotetycznie :wink: ). I nie widzę sensu w takim zestawieniu: rówieśnicy paplają bez sensu, a on nie, więc to działa na jego korzyść. Zakładam, że poza tym, co widział widz, jakieś tam jednak zdania z siebie wydobył, ale nie mamy pojęcia, czy było to coś fascynującego, czy może luźno rzucona uwaga, że wszystkich Kurdów powinno się posłać do gazu...

Generalnie moim głównym problemem z odbiorem filmu jest to, że ja tej bohaterki ni w ząb nie rozumiem.

Powstrzymam się od dyskusji, czy kierowca był "prawdziwym mężczyzną", bo mam alergię na określenia "prawdziwy mężczyzna" i "prawdziwa kobieta".

Gendo
 
Posty: 115
Na forum od:
26 lip 09, 20:57

Post 29 lip 13, 16:45

Bo i nie musisz jej rozumieć. Jesteś z dużego miasta a głowna bohaterka pochodzi z zapyziałej prowincji. Akcja tego filmu równie dobrze mogła by się dziać u nas w Polsce i wcale by się duzo nie zmieniło. Pewnie dlatego , że IMO prowinca to nie do tylko miejsce ale też pewien stan umysłu.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 29 lip 13, 20:07

Grzes napisał(a):A to, że kierowca milczy, postrzegam jako zabieg stylistyczny - nie wierny zapis filmowej rzeczywistości. To ma nam - widzom - tylko powiedzieć, że on jest zupełnie inny od Olguna, na tyle inny, że przyciąga to dziewczynę.

Dokładnie tak, przecież wszystkie te sceny miłosne są kręcone w tak zmysłowym półmroku, w tak romantycznej ciszy, jednym słowem - są tak wystylizowane, że muszą być choćby w części wizualizacją młodzieńczych marzeń bohaterki. I tak też sprawa ma się z milczeniem bohatera - on jest jak książę z bajki, nic więc dziwnego, że się tak radykalnie odróżnia. Swoją drogą, scenom miłosnym towarzyszy genialna sekwencja: bohaterka wygląda przez okno, widzimy jej rozpromienioną twarz niczym z reklamy tureckich linii lotniczych, potem dostajemy neutralne ujęcie, w którym bohaterowie się ubierają, natomiast kolejne pokazuje jadącą ciężarówkę z perspektywy ulicy, z tym charakterystycznym filtrem drgającego powietrza, pozwalającym dostrzec tylko kontury, przez co wygląda to wszystko jak fatamorgana. Sedno filmu w trzech ujęciach bez słów - niech ktoś mi jeszcze powie, że to nie jest film zapięty na ostatni guzik :)

Melomanka napisał(a):Jasne, faceci starsi o jedno pokolenie często pociągają kobiety, ale dla mnie w tym kierowcy było coś niepokojącego i raczej bym przed nim uciekała zamiast udawać się z nim w odosobnione miejsca

Rzeczywiście, mógł sprawiać takie wrażenie, ale, po pierwsze, dlaczego nie miałoby to być pociągające?; po drugie, jest takie jedno ujęcie, kiedy jedzie on swoją ciężarówką i widać pewną taką jasność na jego twarzy, taką łagodność, że nic, tylko do rany przyłóż.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

IPACOXT
 
Posty: 84
Na forum od:
24 lip 07, 12:51

Post 29 lip 13, 20:17

Ważne jak na nią patrzył. Jak dla niej/z nią zatańczył..
O tak, to znakomity film..

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 29 lip 13, 21:23

wróciłem właśnie do Warszawy, jeszcze odczuwam syndrom Los Muertos (wchodzenie w rolę którą gram w Warszawie) a tymczasem tutaj dzielnie bronicie jednego z najlepszych filmów festiwalu, w którym niczego nie chce mi się zmieniać (prócz oczywistego wycięcia filmików nakręconych telefonem komórkowym)... nigdy przenigdy bym nie wpadł na to, że ta aktorka została miss Turcji (zarówno biorąc pod uwagę urodę jak i umiejętności aktorskie)... scena kiedy bohaterka i kierowca spędzają noc po weselu w jednym pokoju to czysta filmowa poezja... zabieg ten wydobywa i wzmacnia głębsze warstwy znaczeniowe - bohaterka zostaje uwiedziona w dużej mierze przez tajemnicę i własne projekcje... historia jest wiarygodna, chociaż dokument to nie jest... na prawdę chcielibyście oglądać tylko bohaterów, którzy zachowują się tak jak Wy ?
Ostatnio edytowano 29 lip 13, 21:29 przez tangerine, łącznie edytowano 1 raz

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 29 lip 13, 21:28

Melomanka napisał(a):Jasne, faceci starsi o jedno pokolenie często pociągają kobiety, ale dla mnie w tym kierowcy było coś niepokojącego i raczej bym przed nim uciekała zamiast udawać się z nim w odosobnione miejsca

I właśnie dlatego oni się poznali na weselu, a nie w ciężarówce

Avatar użytkownika
vifon00
 
Posty: 345
Na forum od:
23 sty 12, 13:41

Post 30 lip 13, 11:11

Wszystko już zostało powiedziane i napisane, pozostaje mi przyłączyć się do zachwytów. Co do zakończenia, to najbardziej depresyjny "happy end", jaki pamiętam.

Avatar użytkownika
m4ro
 
Posty: 581
Na forum od:
27 lip 10, 0:33

Post 2 sie 13, 0:00

Omar Faruk Tekbilek - Hasret
http://www.youtube.com/watch?v=uopx8lO3q9o
Wszystko, co się wydarzyło, zostało sfilmowane. A jeśli zostało sfilmowane, znaczy, że to prawda.

Kinooki
 
Posty: 19
Na forum od:
16 lip 12, 11:57

Post 7 sie 13, 11:31

Do sceny w szpitalu film oglądało się jak dobre, poetyckie bliskowschodnie kino. Ta scena jest jak wtargnięcie problemów zachodniej nowoczesności, czegoś zapowiadającego pustą egzystencję rodem z "Code blue". Tylko, że Turcja może nie jest jeszcze tak nowoczesna, jak Holandia czy Dania, więc i historia dziewczyny z filmu Ustaoglu jest jakby preegzystencją Marion z filmu Antoniak.
Jednak - sądząc po "Otchłani" - jakiś progres od trylogii "Jajko"-"Mleko"-"Miód" się dokonał. Nastrojowa poezja już nie wystarcza, przechodzi w drastyczne konflikty filmowane jak w kinie rosyjskim.

Jak większość osób - scena w szpitalu wytrąciła mnie z równowagi (musiałem zburzyć, a następnie w bólach zacząć odbudowywać pojęcie "kino tureckie" z poszerzonym horyzontem). Drugim piętnem, którym rąbnął mnie ten film, było zakończenie - nie mniej drastyczne w znaczeniu, tylko w treści łagodniejsze. "Gorzki happy end" - chyba ktoś użył tutaj takiego zwrotu.

Jeszcze ciekawie jawi się wkomponowanie postaci cynicznej przyjaciółki Zehry. Dwie kobiety kontrastują charakterem: młodsza romantyzmem, a starsza cynizmem. Po scenie w szpitalu myślałem, że Zehra stanie się cyniczką, a widz otrzyma przekaz, że taka postawa jest właściwa w świecie, w którym romantyzm wiedzie na dno. Takie uproszczenie jednak nie nastąpiło, ale chyba można się ze mną zgodzić, że ta cyniczna postawa jest jak echo nowoczesności z rzeczonego wielkiego miasta.
Jeśli dobrze pamiętam - pod koniec ta przyjaciółka wyjeżdża do jakiegoś większego miasta. Cynizm ułatwia porzucanie wszystkiego - jest w tym walor wolności, ale odium samotności, która zajmuje miejsce wykopanych uczuć. Z drugiej strony naiwna Zehra nie ucieka, ale ciągle pragnie uczuć, czym zaciska sobie pętlę na szyi.
Wniosków z tego nie będę wyciągał, tylko podsumuję, że świetny film... i żałuję, że taki beznadziejny :P

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 7 sie 13, 14:00

oj, wydaje mi się, że Marion jest o lata świetlne oddalona od tureckich bohaterek, tak jak oddalone są od siebie te dwa filmy, Otchłań (wbrew patetycznemu tytułowi) to pod każdym względem przedszkole w stosunku do Code Blue.

dla mnie to jest dosyć konwencjonalna historia kobiecości z prowincji gdziekolwiek, nie tylko na wschodzie, zresztą już o tym pisaliście, zamiast słów romantyzm/cynizm, które są tu zdecydowanie zbyt mocne, zbyt literackie, użyłabym słów naiwność i mądrość życiowa, którą się zyskuje, idąc na kompromisy, dopasowując się do sytuacji, zbierając nieraz dramatyczne doświadczenia. Pytanie na ile w ogóle kobieca wolność jest możliwa i na ile jest potrzebna bohaterce. Małżeństwo paradoksalnie może być przecież krokiem w tę stronę. Ale dziewczyna jest tak nieokreślona, że właściwie nie wiadomo, czego oczekuje od życia.

rozczarował mnie ten film, nie chce mi się oglądać w kinie ciągle tych samych historii, nudzą mnie kobiece bohaterki, które wciąż potykają się o macierzyństwo chciane czy niechciane.

a dla kontrastu polecam książkę o podobnej tematyce, o kobiecości na tureckiej prowincji, ale zdecydowanie mniej stereotypową - "Leyla" tureckiego Niemca Feriduna Zaimoglu, który opisuje losy swojej matki: http://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/leyla

Avatar użytkownika
vifon00
 
Posty: 345
Na forum od:
23 sty 12, 13:41

Post 9 sie 13, 12:09

Agnieszko, ciebie być może takie bohaterki nudzą, bo jesteś widzem z trochę innego kręgu kulturowego, a akurat w tej historii ważny jest kontekst. Stała obecność tematyki kobiet ciemiężonych, poniżanych i niechcianych w kinie tureckim, irańskim (czy z innych krajów opartych na systemie patriarchalnym) świadczy, że to tematyka dla nich ważna, dobrze że w końcu to kobiety zdecydowały się kręcić o tym filmy (wcześniej chociażby Dziewczynka w trampkach). Zmiana kontekstu kulturowego powoduje też przesunięcie znaczenia, dlatego krzywdzące dla tego filmu jest odbieranie Zehry jako jeszcze jednej Tessy d'Urberville. To nie jest kolejny film o kobiecie wykorzystanej przez mężczyzne, tylko ogólna, raczej rozpaczliwa diagnoza sytuacji kobiet w systemach patriarcharnych, którą zresztą bardzo celnie podkreśla, przez wielu całkowicie opacznie odbierane zakończenie.
Oczywiście łatwo w takich przypadkach wpaść w pułapkę kina interwencyjnego. Zawsze uważałem jednak, że to nie historia jest ważna, ale to, w jaki sposób się ją opowiada. Historia z Otchłani jest stara jak świat, temat przewałkowany setki razy, tu się zgadzam. Co z tego, skoro jest opowiedziana z wyczuciem i empatią, cicho i bez histerii, z wirtuozerią godną największych mistrzów. Porównanie do Code Blue jest absurdalne. Co łączy niezależną finansowo, dojrzałą (wiekowo) bohaterkę jednego z najbardziej wyzwolonych i tolerancyjnych krajów na świecie (Holandii) z młodą Turczynką ze wsi, utrzymującą całą rodzinę z pracy w restauracji? Chyba tylko to, że obie są kobietami. Piszesz, że dziewczyna jest nieokreślona. Nie wiem, czy bycie "określonym" jest w tym filmie najważniejsze. Postać Zehry jest budowana subtelnie, trochę z dystansu, bez jakiegoś rysu indywidualnego - nie sądzę, żeby reżyserka chciała przedstawić jakąś młodą heroinę wyróżniającą się pośród innych bohaterek. Chyba dokładnie na odwrót. Podejrzewam, że wystarcza to, że dziewczyna jest w stu procentach prawdziwa i tak też jest zagrana.
Odnośnie rzekomo "patetycznego" tytułu - araf w języku tureckim znaczy czyściec. Ten tytuł o wiele lepiej oddaje zamysł filmu, niż oba polskie tytuły.

poughkeepsie
 
Posty: 64
Na forum od:
31 lip 08, 9:26

Post 11 sie 13, 20:07

mnie się podobał, dobry film. Zgadzam się z Agnieszką, że to rzeczywiście kolejna banalna historia o ciężkim losie kobiety, ale może trzeba ciągle takie historie opowiadać, aby coś się wreszcie zmieniło. Koniec bardzo gorzki, jak ktoś widzi w tym happy end, to chyba jeszcze trochę filmów musi obejrzeć w życiu :)


Powrót do Każdy ma swoje kino