25 lip 13, 7:58
Niezwykle niewydarzony kawałek kina (w założeniu) nowohoryzontowego. Snuj, w którym nie ma wiele poza snuciem. To, co zwykle decyduje o sukcesie (bądź porażce) takiego kina tu straszliwie kuleje: zdjęcia takie sobie, ścieżka dźwiękowa jak z horroru, atmosfery niewiele, tajemnica, która ma napędzać film, przestaje interesować grubo przed połową. W końcu, co najważniejsze, filmowi brakuje jakiegoś emocjonalnego centrum, do którego ta podróż między duchy przeszłości głównego bohatera miałaby dążyć - jakiejś traumy związanej z czyjąś śmiercią, wojną, czymkolwiek. Po wyjściu czułem się jak po Tajemnicy Lucasa (czyli zupełnie innym, niesamowicie enigmatycznym, filmie), bo miałem wrażenie, że reżyserowi chyba o coś chodziło. Kłopot, że w filmie tego czegoś za diabła nie potrafię znaleźć.