Camille Claudel, 1915

Filmy 13. TNH - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 20 lip 13, 6:25

Nowy, oczekiwany Dumont - trochę on, a trochę nie on. Tęsknię za jego niegdysiejszym radykalizmem, tym z "Ludzkości", czy "Twentynine Palms", za tajemnicą, której tu nie ma. Ale może zmęczony swoim wizerunkiem reżyser chciał uciec tym filmem przed samym sobą i zaprasował wszystkie fałdy, skupiając się na smutku, którego z kolei jest tu pod dostatkiem. Smutna sytuacja, która - wiemy o tym z historii - będzie trwała latami. I ten smutek jest przez Binoche odegrany poruszająco. A szaleństwo tli się w każdej głowie.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 20 lip 13, 7:45

Tak, można by powiedzieć, że mało Dumonta w Dumoncie - w porównaniu do jego poprzednich filmów nie tylko strasznie dużo gadają, ale też jest to wszystko jakieś takie grzeczniejsze, spokojniejsze. Na szczęście nie jest gorsze. Co prawda film nie jest surowy, nie uświadczymy też takich scen przemocy, jak wcześniej, ale pod tą kołderką "zwykłego filmu" aż kipi od emocji, a znane Dumontowe tematy (religia, poszukiwanie Absolutu) też się pojawiają. Binoche wspaniała, one zawsze jest dobra, ale tutaj wchodzi na niebotyczny poziom. Tak więc "Camille" na szczęście nie rozczarowuje, nawet mimo moich bardzo wygórowanych oczekiwań, ale nie jestem pewien, czy jednak nie wolałbym, by Dumont powrócił do bardziej surowego stylu - w końcu moim ulubionym dokonaniem Francuza jest "Poza szatanem".
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 20 lip 13, 22:11

Jednak Dumont nie poszedł na latwiznę, mógł przeciez nakręcić tę cześć, gdy Camille była z Rodinem- byłoby o wiele ciekawiej, plastycznie, a On Dumont wziął zupełnie inny kawałek biografii tej niezwykłej kobiety - pokazał całą beznadziejność, bezradność sytuacji - dojmujący smutek, depresje i bezsilność. Dumont Mistrz.

moszhenryk
 
Posty: 35
Na forum od:
21 lip 13, 10:54

Post 21 lip 13, 11:13

Dla mnie duszny i smutny film o szaleństwie i chorobie. Jak można cierpieć, będąc odrzucanym przez całe życie i przez najbliższych. Juliette Binoche jak zwykle, rewelacyjnie.

Maja
 

Post 23 lip 13, 11:43

Film miły dla oka, poprawny, ale temat bardzo zgrany i wcale nie przedstawiony w jakiś specjalnie wyrafinowany sposób. Metody pozbywania się niewygodnych ludzi stosowane chyba po dziś. Swoją drogą Camille przejawia zachowania, które, gdyby pozostała w swoim środowisku mogły być niebezpieczne dla nie lub innych. Wtedy jednak nie stosowano psychoterapii, farmakologii do leczenia depresji, manii itd. Znacznie bardziej dramatycznie mogła jej separacja przebiegać a ona była traktowana nie jak pensjonariuszka, miała dużo swobody. Przerażające tylko to, że trwało to tak długo. Nie wzbudził film mojego zachwytu, choć dla oka był pieszczotą.

mambala
 

Post 24 lip 13, 17:48

Nic nadzwyczajnego jak na tego pana. Piękne zdięcia.Fajna przeniesienie historii w pewnym momencie na brata bohaterki. Tak czy inaczej jest sprawnie pod każdym względem 7/10

Avatar użytkownika
uszaty fotel
 
Posty: 26
Na forum od:
7 wrz 12, 16:31

Post 25 lip 13, 20:15

Dziwny człowiek Dumont i jego nowy film. Stonowane ujęcie, oparte na wątku życia siostry Paula Claudela zabrzmiało intrygująco, w momencie formułowania tematu. Film Dumonta to traktat o odrzuceniu i zobojętnieniu, nasycony beznadzieją i atmosferą skrajnego wyobcowania. Reżyser ukazuje chorobę, która czyni z jednostki osobowość graniczną - wyrzuconą poza nawias własnego świata, a zarazem patrzącą z odrazą na zezwierzęcenie innych chorych, tworzących społeczność zakładu dla obłąkanych, do którego trafia bohaterka. Niemożność zdefiniowania własnej, pożeranej przez chorobę tożsamości to mocny wątek filmu. Podobnie jak przekonujące ujęcie katastrofy umysłu, odizolowanego od świata, w którym toczy się apokaliptyczna Wielka Wojna. Przekonuje również Jean-Luc Vincent w roli Paula Claudela. Gra aktorska Juliette Binoche jest ofiarna, ale zagłuszająca nadekspresją półtony, których brakuje tworzonej przez nią postaci. Poza intrygującym splotem tematów, film pozostaje dziwaczną konstrukcją Dumonta, którego nagłych zmian perspektywy (od pełnego pogardy spojrzenia na zezwierzęconych bohaterów do żarliwości w ujęciu wątków związanych ze świętością i nawróceniem) zwyczajnie nie rozumiem.
posiedź u mnie: http://uszatyfotel.pl

Avatar użytkownika
Mariza
 
Posty: 120
Na forum od:
20 sie 07, 20:02

Post 1 sie 13, 20:49

@ Maja - oczywiście, że stosowano wówczas terapię farmakologiczną, Camille także jej podlegała (np. leki uspokakające, przeciwbólowe o skutkach ubocznych, których nawet nie chcę przytaczać).

Jak wyszłam po projekcji i usłyszałam, że "to typowy film tego reżysera" zwątpiłam w swoją charakterystykę Dumonta, która raczej pokrywa się z ogólnym sądem i poparta jest przykładami w postaci poprzednich filmów. Na szczęście, po przeczytaniu wpisów, utwierdziłam się w swoim mniemaniu, choć oczywiście nawet bez oglądania filmu można dostrzec, że istnieje sieć powiązań choćby pomiędzy Hadewijch czy Poza szatanem. Mam słabość do rzeźb rodinowskich, ale jednak wstawkę o tym, że film jest oparty na korespondencji Camille z bratem należy potraktować jak grę czy chwyt marketingowy (w mniej optymistycznej wersji), bo sceny w filmie ograniczone są raczej do najbardziej znanych fragmentów listów rodzeństwa. Rola Binoche olśniewa zgryzotą, jednak kiedy na ekranie pojawia się Paul i ujawniona zostaje jego prspektywa, widać, że mimo świetnej gry Jean-Luc Vincenta dominuje widzenie Camille, która w bracie widzi nadzieję, a nie oprawcę gwarantującego jej pobyt w osamotnieniu przez 30 lat. Camille Claudel, 1915 do filmu wybitnego moim zdanim daleko, choć doceniam w jaki sposób reżysr podszedł do tematu. Dumont to nie Provost - po prostu.
,,Czyj duch na podobieństwo owej skały
Mocno się oprze i wahać przestanie,
Kto namiętności wyzbył się na zawsze,
Ni gniewu nie zna ani nie zna lęku”

kovan
 
Posty: 205
Na forum od:
19 wrz 10, 14:19

Post 1 sie 13, 21:39

Nie wiedząc czyj to film, w życiu bym nie odgadnął, że to Dumont. Jedna, jedyna scena, która przywoływała jego wcześniejsze filmy, to bodaj pierwsza scena z Paulem, kiedy ten modli się na tle nieba - żywcem wyjęte z Hors Satan ;) A sam film... brakuje mi tego dawnego radykalizmu, przeniesienie punktu ciężkości z intelektualnego na emocjonalny nie do końca zdało w tym przypadku egzamin. Ogólnie jest ok, rola tytułowa rewelacyjnie zagrana, lecz mimo tego liczę na powrót do stylu poprzednich filmów.

Avatar użytkownika
Mariza
 
Posty: 120
Na forum od:
20 sie 07, 20:02

Post 1 sie 13, 23:00

Były też sekwencje z upośledzoną pensjonariuszką, panną Blanche, o ile mnie pamięć nie myli, które przypominały jako żywo zbliżenia z Ludzkości czy Hadewijch, ale tak jak piszesz, gdyby mi ktoś nie powiedział, że to Dumont, to poza tymi fragmentami, ciężko byłoby pewną ręką włożyć go do szufladki "Dumont". Widać szuka teraz innego piękna, niż to, do którego nas przyzwyczaił. Może z kolejnym filmem wróci odmieniony, ale bardziej "swój".
,,Czyj duch na podobieństwo owej skały
Mocno się oprze i wahać przestanie,
Kto namiętności wyzbył się na zawsze,
Ni gniewu nie zna ani nie zna lęku”


Powrót do Każdy ma swoje kino