Życie Adele

Filmy 13. TNH - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 18 lip 13, 22:30

Spore rozczarowanie na początek festiwalu. Nie żeby Życie Adele było filmem złym, tyle że daleko mu do niemal arcydzieła, którego można było oczekiwać po rzece ochów i achów płynącej z Cannes. Zacznijmy jednak od pozytywów. Bardzo dobre jest aktorstwo, ładne zdjęcia (choć to też trochę wada, ale o tym za chwilę), dobrze się to też ogląda mimo 3 godzin projekcji. Do tego wątek lesbijskiej miłości, pokazany z graficznymi (ayya mówi, że instruktażowymi) scenami seksu, jest daleki od taniej sensacyjności - raczej pokazany jako naturalny element życia (swojej bohaterki). Co więc nie zagrało? Przede wszystkim wszystko tu zbyt idealne: dziewczyny piękne, z rodzinami (w zasadzie) żadnych problemów, szkoła piękna, czysta, nauczyciele świetni - raj niemalże (estetyzujące zdjęcia z wielkimi zbliżeniami tylko to wrażenie pogłębiają). Przez to kamera, choć zawsze blisko głównej bohaterki, nie daje poczucia realności na 200%, jak u Dardenne'ów, a raczej taniej podróbki takiego kina. Do tego główny wątek odkrywania swojej seksualności, pierwszej wielkiej miłości itd. głównej bohaterki do tego stopnia pozbawiony jest niuansów, sprowadzony do tych kilku elementów, które należą do wspólnego doświadczenia większości widzów, że całości blisko do taniej, banalnej francuskiej konfekcji sentymentalnej, której w historii kina było już mnóstwo, i o której zwykle bardzo szybko się zapomina. Niestety, chyba dało znać (mimo do pewnego stopnia udanych starań reżysera o psychologiczną wiarygodność) to, że film jest ekranizacją komiksu.

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 18 lip 13, 23:00

ja sobie obecałam w tym roku, ze o filmach będę pisać po jakims czasie / chyba, ze nie wytrzymam /, ale dziś padam ze zmęczenia.

Na razie z plusów - świetne aktorstwo

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 19 lip 13, 7:39

Ja dorzucę od siebie na plus umiejętność obserwacji reżysera i uchwycenie "ulotnych chwil", przydarzających się przecież w każdym związku. To na ekranie widać i się to wyczuwa. Wyszło to wszystko bardzo dobrze, niemniej na pewno nie na Złotą Palmę.
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 19 lip 13, 7:52

Mi się podobało. Na arcydzieło nie liczyłem, dostałem film bardzo dobry (takie powiedzmy 4,5 na 6). I bardzo dobrze. Zgadzam się, że ten film ciągnie aktorstwo, przede wszystkim młodziutkiej Adele. Bez niej, jak pisze Grześ, byłaby to banalna historyjka.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 19 lip 13, 21:25

Banalna historyjka - dobrze powiedziane. Gdyby zrzucić z tego filmu lekko skandaliczną aurę związaną ze śmiałością mówienia o kobiecym homoseksualizmie, zostałaby obyczajówka, jakich wiele. Ale może taka jest właśnie intencja reżysera: miłość i związane z nią komplikacje nie mają płci - mówi Kechiche - w każdym związku kultura wpycha nas w określone role (oj, brzmi jak "ideologia gender").

Poza tym uwagę zwraca soczysta, młoda jędrność uwodzicielskich aktorek, ich pozbawiona makijażu fizyczność jest niezwykła (myślę, że Szulkin, szukający w zeszłym roku na festiwalu "pięknych ludzi", byłby usatysfakcjonowany). A jednak pomiędzy mną, a tym filmem chemii nie było. Wolę grubasów z pijawkami na plecach.

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 19 lip 13, 21:53

No ja ewidentnie wolę ładne, atrakcyjne dziewczyny niż starych grubasów ze szklankami na plecach:P

Życie Adele nie jest jakimś wybitnym filmem, ale jest cudowne w tej niesamowitej naturalności głównej bohaterki i pięknej banalności jej typowo mieszczańskiego, zachodnioeuropejskiego życia, które oglądamy z tak rozbrajająco intymnej perspektywy.

Tablis
 
Posty: 26
Na forum od:
26 lip 12, 0:23

Post 20 lip 13, 18:43

Prosty film, bardzo prosty i chyba taki był zamysł. Film o miłości, z główną bohaterką, której całe życie kręci się właśnie wokół niej. Niemal przez cały film jest zanurzona w niej, oddycha niej, miłość steruje ogromną częścią jej życia. Pokazane są tego uczucia przeróżne odcienie i rodzaje, ale można mieć poczucie pewnego przesytu. Jak przystało na film o uczuciach, jest w nim dużo empatii, uwagi i czułości, zaznaczonych również technicznie - mnóstwo zbliżeń na twarze.

Tym czego mi zabrakło, to jakiś "mocnych" scen. Wszystko tu jest płynne, ale też nic się nie wybija i nie zapada głębiej w pamięć. Przy tak oklepanym temacie przydałoby się coś bardziej intensywnego. Jest dobrze, ale do wybitności brakuje.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 20 lip 13, 22:24

w mojej opinii film chyba okazał się za długi... jest rewelacyjny do sceny rozstania Adeli z jej miłością... próba pokazania pustki jaka pozostaje po tym uczuciu wydaje mi się już nadmiarowa... nie zmienia to faktu, że był to do tej pory najlepszy moim zdaniem film festiwalu... w tym dość jednak często wykorzystywanym motywie (inicjacja) udało się reżyserowi zmieścić kilka innych wątków (edukacja, protesty, różnice klasowe) ... z kolei niezwykle subtelna warstwa psychologii pozwala uwierzyć w wyjątkowość doświadczenia Adeli... reżyser nie dokonuje żadnych skrótów czy uogólnień...

moszhenryk
 
Posty: 35
Na forum od:
21 lip 13, 10:54

Post 21 lip 13, 11:11

Ja nawet nie próbowałem dostać biletu na ten film, bo i tak będzie kiedyś w zwykłym obiegu. A po historiach z "Miłością" w tamtym roku postanowiłem się nie denerwować i poczekać, która apropos rozczarowuje. A i tym razem widzę, że nie lepiej

Avatar użytkownika
vifon00
 
Posty: 345
Na forum od:
23 sty 12, 13:41

Post 24 lip 13, 8:20

Kechiche nie zawodzi. Tym razem mniej spoconego naturalizmu z Czarnej Wenus, za to więcej emocji rodem z Tajemnicy ziarna. Życie Adeli to sensualna, pięknie opowiedziana i nakręcona, totalnie uniwersalna historia miłosna i pamiętnik intymny w jednym. Historia może i prosta, ale niesamowicie prawdziwa; przez cały czas widzowi towarzyszy wrażenie niezwykłej intymności, jesteśmy tak blisko Adele, że zaciera się granica między filmem i rzeczywistością. Rewelacyjna Adele o fotogenicznej, dziecinnej twarzy jest niesamowicie naturalna; w ciągłych zbliżeniach, obserwujemy jej charakterystyczne, rozchylone usta i szeroko otwarte oczy. Nie powiem, że arcydzieło, ale jest bardzo, bardzo dobrze.

zła_porucznik
 
Posty: 14
Na forum od:
14 mar 11, 13:22

Post 24 lip 13, 12:21

No właśnie, zaletą filmu Kechiche'a jest to, że nie odbiera się go jako kolejnej produkcji LGBT, tylko jako uniwersalną historię. "Banalna historyjka", ale czy opowieści o życiu muszą/mogą być oryginalne? Kechiche pokazał początek, środek i koniec pewnego związku, przewidywalny schemat, widziany w kinie wielokrotnie. Ale patrząc na ekran, moim zdaniem, widzi się dwoje ludzi, a nie "odmieńców" (że posłużę się cytatem z wątku o "Płynących wieżowcach"). Z "Życiem Adeli" jest trochę tak jak z nową książką Karpowicza.
Poza tym film zrealizowany bardzo sprawnie, nie wiadomo, kiedy mijają trzy godziny pokazu.

Avatar użytkownika
uszaty fotel
 
Posty: 26
Na forum od:
7 wrz 12, 16:31

Post 25 lip 13, 20:14

Rewelacja. Oszczędna, przemyślana opowieść filmowa, skupiona na próbie uchwycenia w filmie żaru rodzącego się między bohaterkami uczucia. Drugim rozdziałem jest nie mniej czułe i przejmujące przyglądanie się ranom, które pozostają po wybuchach najwyższych form czułości i oddaniba. Film tłumaczy się cytatem z Sartre'a "Egzystencja wyprzedza esensję", ukazując czyny i chwile, które podejmują bohaterki, nie mogąc liczyć się z tym, jak wstrząsną one ich życiem i odmienią je na zawsze. Reżyser twórczo opracowuje temat w medium filmowym, skupiając się na historii w kolejnych odsłonach czasowych, prezentując niezwykłą żarliwość w drodze do trywialnego finału związku między dwojgiem ludzi. Piękny film.
posiedź u mnie: http://uszatyfotel.pl

tresb
 

Post 27 lip 13, 1:21

Jej, już ładne pare dni po seansie, a film ciągle chodzi po głowie. Odstawiając nawet na bok główny temat filmu, jakim jest miłość, dalej można się doszukać wielu ciekawych spostrzeżeń. Jak rzadko, to właśnie klasa średnia (raczej niższa niż wyższa) dostaje swoją pochwałę. Żadne tam małże, ale pospolitye spagetti i kebab. Nie życie snobujących się (wiem, lekko przesadzam) artystów, ale praca na rzecz społeczeństwa w przedszkolu. Zamiast Sartre'a - Marley.

Z drugiej strony, file niby o współczesnej młodzieży, a uderza zupełny brak rzeczy takich jak komórki czy internet. Niby można przyjąć, że akcja się dzieje przed tą erą, ale na przykład na urodzinach Adele grany jest ten oto kawałek: http://www.youtube.com/watch?v=oS6wfWu0JvA. Tak, taneczny remiks, a nie oryginalna wersja Lykke Li.

No i sama Adela. O rany, co za magnetyzm. Całe szczeście że się pojawiła na minutę w "I used to be darker", bo by seans był zupełnie na straty.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 27 lip 13, 7:38

tresb - miałem podobne rozważania podczas seansu... dodatkowo można zauważyć pozytywny stosunek Kechiche do francuskiego systemu edukacji (analogicznie jak w Uniku), której jak rozumiem sam stał się beneficjentem... jest to coraz rzadziej spotykana perspektywa.

Avatar użytkownika
m4ro
 
Posty: 581
Na forum od:
27 lip 10, 0:33

Post 30 sie 13, 0:57

Film był rewelacyjny!
ale nie idealny... Brakowało mi dużo głośnej muzyki, coś jak w Wyśnionych miłościach. Może wtedy miałby szansę na 10...
W ogóle za mało muzyki w tym filmie.
Wszystko, co się wydarzyło, zostało sfilmowane. A jeśli zostało sfilmowane, znaczy, że to prawda.


Powrót do Każdy ma swoje kino