20 lip 13, 7:49
Na spotkaniu nie zostałem. Film jest cudny wizualnie, w odtworzenie obrazów twórcy na pewno włożyli ogrom sił i to widać - wszystko dopięto na ostatni guzik, takie kolory i oświetlenie wystarczą, by delektować się obrazem. Natomiast chyba nie do końca przekonała mnie narracja, ta próba połączenia wszystkich obrazów w spójną "historię" (z braku lepszego słowa). Owszem, ma ona wyraźny temat (a nawet dwa czy trzy), ale wydała mi się jakaś taka prosta, mało interesująca i niezmuszająca do intelektualnego wysiłku. Spodziewałem się chyba trochę ciekawszej gry z widzem na tym poziomie, ale przyznaję, że jako film do oglądania "Shirley" sprawdza się wybornie.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard