Błyskawica

Filmy 13. TNH - wypowiedz się!
moszhenryk
 
Posty: 35
Na forum od:
21 lip 13, 10:54

Post 21 lip 13, 22:16

Podziwiam takich artystów, którzy tworzą dla zrealizowania swojej wizji artystycznej, a nie populistyczną papkę. W tym przypadku tak właśnie jest, i jak sama reżyserka podkreśla; przestała już rozpaczać że ludzie wychodzą z jej filmu po pół godzinie. Ja postanowiłem wytrwać do końca, czyli prawie 4h. Sam film w 4 rozdziałach, najlepszy dla mnie ostatni, ci co nie wytrwali niech żałują, najbardziej poetycki i zagrany przez aktorów. Sama idea może nie porywa, dla fascynatów błyskawic i wszelkiej maści mitów w jednym.

Avatar użytkownika
d4b0
 
Posty: 125
Na forum od:
30 lip 06, 23:12

Post 21 lip 13, 23:15

Zdecydowanie za długi biorąc pod uwage treść i w kółko powtarzane te same komunały. Do tego ocierający sie o kicz w realizacji - np. ostatnia scena w dyskotece treściowo ciekawa (choć dosc oczywiste przeslanie), to realizacja okropna, jak z polskiej telewizji z poczatku lat 90.

Dwie pierwsze cześci nawet ciekawe, ale potem reżyserka za bardzo popłynęła w swoje barokowe wizje, za mało poświeciła uwagi samym ludziom, których postanowiła portretować. No i samych błyskawic zdecydowanie za mało. Jak dla mnie film byłby dużo ciekawszy gdyby błyskawice były głównym tematem (kłania sie genialny "Lewiatan"), a nie jedynie przyczynkiem do new age'owej paplaniny. Determinacja autorki może robic wrażenie. pytanie - po co? Ani estetycznie, ani intelektualnie, ani emocjonalnie film nie porwał. Zmęczył, tym bardziej, że organziatorzy pominęli zaplanowana przez rezyserkę przerwę w połowie filmu.

IPACOXT
 
Posty: 84
Na forum od:
24 lip 07, 12:51

Post 21 lip 13, 23:21

Przyznam nie wytrwałam do końca bo cały czas miałam wrażenie, że to grafomańskie dzieło coelho jakiegoś no i przeszkadzał mi nośnik z którego film wyświetlano. Może jakby film był superhiper jakości jak filmy przyrodnicze BBC to przynajmniej można by na obrazki popatrzeć, chociaż to może zamysł taki. Jednak nie, absolutnie nie.

mortiis2
 
Posty: 71
Na forum od:
27 lis 05, 22:06

Post 22 lip 13, 8:41

Nudy i dziecinada. Sam Bela Tarr najpierw zasnął a potem wyszedł z kina. Współczucia dla autorki tego mizernego filmu - stracone lata życia przy kręceniu.

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 22 lip 13, 9:25

ale przynajmniej - jak słyszałam - dzięki filmowi wyszła za mąż

Avatar użytkownika
paNMieczyslaw
 
Posty: 256
Na forum od:
10 cze 05, 8:48

Post 22 lip 13, 10:29

zatem kolejne stracone lata...

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 22 lip 13, 10:45

no tak ))

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 22 lip 13, 13:19

Doskonale Tarra rozumiem - ten film to grafomania w czystej postaci. Zabójcze połączenie amatorszczyzny z pretensjonalnością, z dodatkiem nadmetrażu. Wszystkim, którzy na to wybitne dzieło się nie wybrali, gratuluję mądrego wyboru, bo to zdecydowanie, bez porównania, najgorszy jak dotąd film w konkursie (uwzględniając filmy, które widzieliśmy w Klubie Krytyków).

Tablis
 
Posty: 26
Na forum od:
26 lip 12, 0:23

Post 22 lip 13, 14:10

Nie wiem, czy nie dać temu wytworowi chorej wyobraźni palmy najgorszego filmu, jaki widziałem kiedykolwiek. Koszmar. Dlaczego to właściwie jeden film? To ewidentnie 4 projekty, które zostały na siłę sklejone w tego frankensteina siłą głupoty reżyserki. Nie ma sensu, nie ma aktorstwa, jest koszmarny technicznie i ma efekty specjalne, które wyżerają oczy.

Przewóz Kamy na wyspę Sutra. Kamasutra. Ha ha ha. (Płacz) Miałem moment kryzysu w tamtym momencie. Co ja robię ze swoim życiem, oglądając takie rzeczy? Jak mam wyrzucić z umysłu stwierdzenia typu: błyskawica jest równoważna spermie? Ten film uczynił mnie gorszym człowiekiem. Zapomnieć, muszę zapomnieć.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 22 lip 13, 14:32

A, i jeszcze dodam, że podzielam pogląd, że pierwsze dwie części nie były jeszcze takie złe (takie umiarkowanie niedobre, na 2 w skali od 1 do 6), natomiast potem reżyserka poszła na całość (i to już było zupełnie nieoglądalne).

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 22 lip 13, 16:12

aszeffel napisał(a):ale przynajmniej - jak słyszałam - dzięki filmowi wyszła za mąż

Ha, a więc warto było go nakręcić. Wyświetlać niekoniecznie ;-)

Avatar użytkownika
okon
 
Posty: 766
Na forum od:
31 sty 05, 22:00

Post 22 lip 13, 17:52

A oceny na jednym z portali sugerują, że są i tacy, którym film się podobał, ale chyba boją się zabrać głos. :)

Avatar użytkownika
michuk
 
Posty: 239
Na forum od:
30 lip 06, 0:25

Post 22 lip 13, 22:15

Grafomania, łagodnie ujmując.

Można tez wyliczac wady: film kuleje już na poziomie wydumanego konceptu, jest co najmniej dwa razy za dlugi,i nie wiadomo do kogo kierowany. Jest nudny, pretensjonalny i pusty. Nie daje nic w zamian poza łopatologicznie wyłożonym w ostatniej części kluczem do interpretacji: błyskawica to sperma. I vice versa. Lepiej sprawdzilaby sie animowana krotkometrazowka. Jeszcze lepiej: nic.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 23 lip 13, 0:19

Będę bronił, dajcie chwilę na stworzenie eseju ;) Wypowiedzi w stylu "klucz do interpretacji: błyskawica to sperma" uważam za niedojrzałe i niesprawiedliwe, powinienem napisać więcej jutro, jeśli znajdę czas. Jak na razie chyba film festiwalu, powiedzmy 5.75/6.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 24 lip 13, 1:06

No dobra, obiecana obrona, na razie w wersji instant, bo jestem piekielnie śpiący.

Na początek dwie sprawy odnośnie do Waszych postów - raz, z Kamasutrą to przecież nie było na poważnie, myślałem, że to oczywiste; dwa, nie wiem, dlaczego fakt, że SAM Bela Tarr z czegoś wychodzi, miałby przesądzać o wartości filmu. Zresztą, z tego, co widzę, to on wychodzi niemal ze wszystkiego, potem sobie wraca, i tak kursuje w tę i we w tę.

Cóż, jest to film-esej, wszelkie próby odbioru bardziej emocjonalnego, "wciągnięcia" się w "opowieść" są równie na miejscu co przy czytaniu tekstów z Logique et Analyse. Błyskawica jest tu w dużej mierze pretekstem do analizy obecności klasycznych motywów i mitów (no właśnie, obecność mitu) w różnych obszarach ludzkiej działalności - pretekstem, który ma tę zaletę, że jest bardzo filmowy, co widać np. w pierwszych minutach. Tak więc sedno filmu, jak i każdego dobrego eseju, nie kryje się w poszczególnych ujęciach/słowach czy sekwencjach/zdaniach (to tak a propos "bełkotu"), ale ujawnia się dopiero po spojrzeniu na całość niejako z góry, wyabstrahowaniu sobie czegoś - mówiąc prościej, ten film jest o czymś innym niż widać na pierwszy rzut oka, a tym czymś jest to, jak w naszym życiu, w naszej kulturze wciąż mamy do czynienia z Wielkimi Tajemnicami i Motywami, dokładnie tymi samymi, które zaprzątały głowy naszych przodków przed tysiącami lat i które odnajdujemy na każdym kroku. I to wszystko mimo tego, że cywilizacyjnie posunęliśmy się niesamowicie do przodu. Wciąż mamy w sobie coś z "neandertala", który rozdziawia paszczękę na widok błyskawicy, bo nie wie, jak to działa, i wydaje mu się, że to jakaś nadprzyrodzona siła.

W zgodzie z powyższym, popatrzmy na poszczególne części - w pierwszej jest mowa o osobistym doświadczeniu (czyli naszego przykładu Tajemnicy oraz Motywu, do którego analogie da się znaleźć, jak pokazują części następne, wszędzie), w drugiej o medycynie, ale i o nauce szerzej, w trzeciej o historii i religii, w czwartej - o kulturze, o tekstach kultury. Motyw błyskawicy pojawia się dosłownie w części pierwszej i trzeciej, części druga i czwarta tworzą analogie błyskawica-elektrowstrząsy i błyskawica-moment zakochania (albo orgazmu, ale sprowadzanie tego do samej spermy byłoby, jak rzekłem, niesprawiedliwe). Pamiętajmy przy tym, że, jak pisałem wyżej, te analogie to tylko pewne obrazowe przykłady, a tak naprawdę chodzi o pokazanie, jak w naszym świecie funkcjonują odwieczne motywy czy narracje, które możemy odnaleźć absolutnie wszędzie. W tym sensie wprowadzenie błyskawicy do klubu z muzyką house (tzn. bohaterów, żadna błyskawica sensu stricto tam akurat nie uderza) w epilogu jest bardzo na miejscu, bo przedstawia kolejny moment ujawnienia się naszego motywu.

Po seansie usłyszałem fragment rozmowy, w której ktoś mówił, że reżyserka nie panuje nad formą. Cóż, o tym też można by pisać i pisać, ale może po prostu podam przykład - pod koniec trzeciej części ewidentnie zmienia się jakość obrazu, wszystko staje się mniej chropowate i bardziej wyraziste. Można by to zbyć prostym "Morgane kręciła film 10 lat, więc siłą rzeczy raz jest tak, a raz inaczej", ale, po pierwsze, kręcenie filmów chronologicznie, scena po scenie, to raczej rzadkość, po drugie - czy to naprawdę przypadek, że ta zmiana następuje akurat w momencie, gdy z części bardziej dokumentalnych przechodzimy do jedynej w stu procentach kreacyjnej, fabularnej? Jak dla mnie wskazuje to jednak na bardzo świadome wykorzystanie środków filmowych (choć przyznaję, że nie wiem, czemu te nieszczęsne pioruny kuliste wyglądały tak, jak wyglądały; nie sądzę jednak, by miało to większe znaczenie).

Post spory, ale uwierzcie - to naprawdę był zapowiadany "instant", bo mógłbym tu jeszcze pisać i pisać. Wiem, że nie tylko mi się podobało, liczę na jakieś wsparcie :)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

pico2
 

Post 24 lip 13, 6:13

podobało się, nie dostrzegam w tym grafomańskiego pędu: może mam problemy z widzeniem, ale zaintrygowała mnie ta filozofująca (właśnie filozofująca warstewka), to był esej, jakaś próba, takie nieklasyczne filozofowanie, może dlatego ta pokusa ładowania do szufladki z definicją grafomania, nie każdy lubi tego rodzaju styl i odnajduje się w tego rodzaju konwencji

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 24 lip 13, 8:07

Tak - po przeczytaniu tego, co masz, Mroziku, na obronę tego filmu, upewniłem się, że obronić się go nie da :P.

pico2
 

Post 24 lip 13, 8:14

och Grzes :))

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 25 lip 13, 0:17

Grzes napisał(a):Tak - po przeczytaniu tego, co masz, Mroziku, na obronę tego filmu, upewniłem się, że obronić się go nie da :P.


No, najlepszy argument, jaki w życiu słyszałem :P
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

pico2
 

Post 25 lip 13, 0:32

mrozikos dał na filmwebie 9/10 (sorki za zdradzanie tajemnic), uparciuch :)))

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 25 lip 13, 0:54

Ba, jeszcze lepiej - 9/10 + dodanie do ulubionych to w mojej prywatnej skali 9.5/10 :P
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 25 lip 13, 7:27

Ależ to wcale nie był argument. Jedynie stwierdzenie faktu, że jak na takie morze natchnionego bełkotu, po jakim ten film się poruszał (pojawienie się idiotycznego żartu o kamasutrze nie jest w najmniejszym stopniu przypadkiem, bo reżyserka wrzucała do niego wszelkie idiotyzmy, jakie przyszły jej do głowy, bez zastanawiania się, czy mają jakąkolwiek wartość, rozciągając film do takich właśnie, monstrualnych, rozmiarów), twoje argumenty za są niezwykle słabe.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 25 lip 13, 8:11

Cóż, Twoje prawo. Dla mnie ten film to w przeważającej mierze gra w skojarzenia - w przypadku takich zabaw zawsze istnieje duże ryzyko, że wymkną się spod kontroli. W tym przypadku ani przez moment nie miałem takiego wrażenia. Albo może inaczej: przestrzeżony przez Thane'a oraz nauczony doświadczeniem, wskazującym, że wiele filmów potrzebuje sporo czasu, by ujawnić kryjący się za nimi zamysł, cierpliwie przesiedziałem przez dwie pierwsze części, a gdzieś tak od połowy trzeciej wszystko zaczęło się pięknie składać w całość i mogłem zacząć być kontent. Swoją drogą, z tego powodu uważam też, że żadna z czterech części nie istnieje w odosobnieniu od pozostałych, dopiero we wzajemnych relacjach nabierają sensu.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

sally
 
Posty: 83
Na forum od:
23 gru 12, 16:08

Post 25 lip 13, 23:04

Cieszę się, Mrozikos, że Ci się podoba i że tak pięknie bronisz tego filmu :)
Mnie też się podobał. Szczególnie część "jesień" i "zima" są mi bliskie ale zgadzam się absolutnie- te cztery części wraz z epilogiem stanowią nierozłączną całość. Dobrze przemyślaną całość.
Na mnie na przykład wrażenie zrobiło powtarzanie przez bohaterów "jesieni" swoich doświadczeń- tak charakterystyczne dla ludzi, którzy przeżyli uraz i zmagają się z traumą. Zastanawiałam się na ile było to wynikiem obserwacji i intuicji a na ile wyborem popartym wiedzą reżyserki. Rozmowa po projekcji wyjaśniła tą kwestię- autorka miała doskonałą wiedzę na ten temat. To oczywiście przykład- ale na jego bazie zaryzykowałabym tezę, że te 10 lat pracy nad filmem przyczyniło się do powstania obrazu kompletnego i w rozmowie na argumenty jego autorka byłaby w stanie obronić wiele z nich ( a przynajmniej wyjaśnić, dlaczego podjęła konkretne decyzje).
Rozumiem, że ten film może się nie podobać- mimo wszystko niektóre komentarze wydają mi się zbyt przesadzone.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 26 lip 13, 0:50

O, czyli jest nas nawet więcej niż myślałem - do tej pory z forumowej braci swoje zadowolenie z filmu wyrażali tylko Thane i Querelle, witaj sally w tym zacnym gronie :)

Ano właśnie - reżyserka zrobiła bardzo dobre wrażenie podczas dyskusji, brzmiała jak ktoś, kto naprawdę przemyślał swoje wybory. Oczywiście nie trzeba się z nimi zgadzać, ale wydaje mi się, że zarzut grafomanii mógłby nie wytrzymać konfrontacji z argumentami autorki. Jasne, film ma się bronić sam (według mnie broni się doskonale, według innych nie, też fajnie), ale, że tak powiem, "ogarnięcie" zaprezentowane przez Manuelę Morgaine po seansie wskazuje przynajmniej na to, że "Błyskawica" to wynik procesu myślowego z prawdziwego zdarzenia, a nie po prostu chęci bezładnego wrzucenia do skojarzeniowego kotła wszystkiego, co popadnie.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard


Powrót do Każdy ma swoje kino