To i moja cegiełka do story

, choć raczej do wczesnych postów:
Nie wiem, jaka była frekwencja na retrospektywie filmów pana Krzysztofa Zanussiego, ale podejrzewam, że nie najwyższa i niewykluczone, że Panu Krzysztofowi zwyczajnie puściły nerwy.
To trochę niskie (pardonez moi), zwłaszcza jeśli się nie poszło, by się przekonać...
Byłam na kilku filmach. Były takie, na których sala była pełna, były i takie, na których było ze 20 osób. Naprawdę sądzisz, że retrospektywa na ENH była tym pierwszym, wyjątkowym miejscem, w którym Zanussi się zorientował, że jego widownia jest niekoniecznie masowa?
Trochę mnie przeraża, że część krytykujących Zanussiego (zwłaszcza z początków wątku) nie tylko sprawia wrażenie, jakby nie była na żadnym spotkaniu z tym reżyserem, by potwierdzić wrażenia z gazetki festiwalowej, ale nawet że nie przeczytała uważnie wywiadu, który zdaje się być główną podstawą jednokierunkowej krytyki...
Gdybyście posłuchali człowieka, nie tylko dorabiając sobie ostre kanty do zapisu rozmowy, to może byście zauważyli, jak zdumiewająco niewiele w nim z bufona.
Gdybyście przeczytali wywiad, wiedzielibyście, że nie zieje nienawiścią do kultury masowej; mając swoje zdanie uznaje ją raczej za znacznie niższy rodzaj kultury w porównaniu z tzw. kulturą wysoką, albo i nawet za rzecz cenną (dla kogoś).
Jeśli wspomnianego gdzieś tam przez Zanussiego w ramach przykładu disco polo uważacie za rodzaj bankructwa intelektualnego, to rzeczywiście ciężko o porozumienie. Tylko nie dlatego, że ktoś disco polo uznaje za paskudne i zatkania uszu godne, a dlatego, że to po prostu inna płaszczyzna postrzegania kultury. Nieporównywalna raczej.
I nie wiem, o co się zaperzać. Po co tłuc Zanussiego kijem słownym za to, że ma swoje, jasne, choć może i w zbyt ostrej foremce zaprezentowane poglądy na to, co widzi wokół siebie?
Zabawne, że jemu nie chcecie pozwolić na definiowanie wartości, a sami czasem prezentujecie własne jako właściwy punkt odniesienia w wartościowaniu

.
Poważnie uważacie, że 'wartość' (jakąś; przy czym ze zbioru wartości wykluczmy relaks) można odnaleźć we wszystkim?
To by zwalniało z nieustannego poszukiwania gdzieś wyżej?