Właśnie, Węgrzy!!! Uwielbiam ich kino w stopniu porównywalnym, co francuskie
Również polecam filmy wymienione przez okona. Chyba najlepszy film Szabo, jaki widziałem. Reżyser bardzo nierówny (kto widział parę lat temu w kinach jego "Kroplę slońca", pewnie się ze mną zgodzi), ale "Ja, Twój syn" to wielka rzecz. Podobnie filmy Meszaros i Makka.
Na pewno obejrzę "Sindbada" Huszarika ("Csontvary"!!!), "Wir" Gaara, "W górę rzucony kamień" Saara i "Fotografię" Zolnaya.
Chciałbym zwrócić Wasza uwagę na filmy wybitnego węgierskiego reżysera - Miklosa Jancso! Tworzy bardzo specyficzne w formie dzieła (często zamiast normalnego dialogu są recytacje oraz chóralne pieśni i arie). Widziałem jak do tej pory dwa ("Gwiazdy na czapkach" i "Dopóki lud prosi"). Nie sposób o nich zapomnieć... Planuje obejrzeć wszystkie z wyjątkiem znanych mi "Gwiazd...".
Co do retrospektywy Jennifer Reeves: na pewno nie przegapię "When It Was Blue". "The Times We Killed" był moim wielkim odryciem konkursu 4.ENH.