15 lut 11, 11:47
Tak czytam to, co piszecie, i niektóre rzeczy mnie w tym bawią. Przede wszystkim pisanie o tym "po co miałbym katalogować filmy" albo że "strategię katalogowania, robienia rankingów uważam za idiotyczną". Rzecz w tym, że w tym nie ma (a przynajmniej być nie musi) żadnej strategii. Nie rozumiem też potrzeby uzasadniania w jakikolwiek sposób tego, że się jakieś katalogi, statystyki itp. robi. Jest tak poprostu, że są ludzie, którzy lubią oglądać filmy i są ludzie, którzy lubią robić staytstyki albo rankingi, i czasem się zdarza, że to ci sami ludzie. I tyle - dorabianie do tego jakiejkolwiek ideologii jest śmieszne. Owszem, katalogowanie ma czasem swoje praktyczne plusy, np. mając informację o tym, kiedy jakiś film widziałem, oraz jakie inne filmy wtedy oglądałem i jakie mi się wtedy podobały, mogę ustalić, na ile mogę ufać moim wrażeniom, które mam jeszcze w głowie, czy np. warto oglądać ponownie film, który mi się kiedyś tam nie podobał.
Inną sprawą jest ocenianie filmów, a w szczególności ocenianie na różnych FW, IMDB, SK itp. We mnie, jako w wieloletnim praktyku oceniania (studentów - nie filmów), nasuwa to pewne wątpliwości. Rozumiem pisanie minirecenzji w takich miejscach. Nie widzę natomiast jakiegokolwiek sensu wystawiania samych ocen (liczb), bo ocena jest zawsze subiektywna nie tylko przez to, że każdy ma inny gust, i o tym, dlaczego ocenia dany film tak, a nie inaczej, na co w ogóle zwraca uwagę, oceniając film, można się dowiedzieć dopiero czytając jakiekolwiek uzasadnienie, ale też dlatego, że każdy ocenia po swojemu - dla jednego 6/10 to jest dobra ocena, a dla innego słaba - patrząc się na jakimś portalu na samą ocenę tak naprawdę poza skrajnymi przypadkami nie wiemy, czy ktoś dany film poleca, czy nie. Oczywiście, jestem w stanie zrozumiec, jeśli ktoś ocenia film dla siebie - niektórym (mi też) taka konieczność określenia w wymierny sposób wartości filmu pomaga w zastanowieniu się, co w filmie się podobało, a co nie, co w nim poruszyło, co zirytowało, i co w ostatecznym rozrachunku przeważa nad czym. Tyle że to nie wymaga upubliczniania tych ocen (można, ale ma to niewielki sens), a ocenia się zawsze najłatwiej, jeśli stosuje się swoją własną skalę i swoje własne kryteria, a nie narzucone przez FW czy inną SK.
Żeby nie było wątpliwości, ja na własny użytek i kataloguję (od blisko 18 lat), i oceniam, stosując własną skalę.