"Syn" braci Dardenne

Co zobaczyłeś? Co polecasz? Co odradzasz? Dyskusje o filmach.
Avatar użytkownika
okon
 
Posty: 766
Na forum od:
31 sty 05, 22:00

Post 12 cze 05, 17:20

Obejrzałem "Syna" braci Dardenne. Doskonałość. Rzadko się zdarza, by reżyser (w tym przypadku dwóch) potrafił równie skromnymi środkami, wzbudzić tak silne emocje. Film lepszy i trudniejszy od nagrodzonej Złotą Palmą "Rosetty" z 1999 roku. Szkoda że żaden z tych filmów nie trafił do dystrybucji (wcześniejszą "Obietnicę" uważni mogli znaleźć na Ale kino!).

Czekam z niecierpliwością na jesienną premierę "Dziecka".

Avatar użytkownika
kubak
 
Posty: 614
Na forum od:
8 gru 04, 10:49

Post 23 cze 05, 9:01

A właściwie co masz na myśli pisząc, że Syn jest "trudniejszy" od Rosetty? Chodzi Ci o trudność odbioru, trudność przyjęcia emocji, których film dostarcza, trudność zrozumienia fabuły, czy może trudniejszy temat?
10. Festiwal Filmowy Pięć Smaków / listopad 2016 / piecsmakow.pl

Avatar użytkownika
okon
 
Posty: 766
Na forum od:
31 sty 05, 22:00

Post 23 cze 05, 23:05

Już odpowiadam: Miałem na myśli trudność i ryzyko podejmowanego w "Synu" tematu. Wiarygodne przedstawienie postaci Oliviera wymagało dużej wirtuozerii zarówno od samego aktora, jak i reżyserów. Łatwo wyobrazić sobie film, który na skutek braku umiejętności twórców popada w któreś ze skrajnych rozwiązań wyjściowej sytuacji scenariusza, tj. przebaczanie bądź zemstę. Powstałby wówczas film nieprzekonujący, pełen uproszczeń... Z tych właśnie względów wciąż nie mogę się przekonać do filmów Mike'a Leigha (pewnie się narażam). Moja brew unosi się z niedowierzaniem, gdy zahamowani emocjonalnie bohaterowie "Wszystko albo nic" nagle się otwierają, przebaczają i wyjaśniają... Ceną za nutę optymizmu i nadzei jest brak wiarygodności. Dardennowie tymczasem doskonale pokazują wahanie i rozbicie bohatera, (od sytuacji w samochodzie po uczenie rzemiosła), a efekt ten osiągają wyłącznie dzięki zbliżeniom i skrupulatnej (dla niektórych na pewno nużącej) obserwacji. Co więcej widz (przynajmniej ja) niemal do samego końca nie wie, jak Olivier zachowa się, gdy prawda wyjdzie na jaw. Nie wie też jak właściwie się zakończy, bo w typowy dla siebie sposób reżyserzy nie stawiają jednoznacznej kropki...
Natomiast wiarygodne ukazanie losów Rosetty, nieprzystosowanej dziewczyny z nizin społecznych, nie wiąże się z tak dużym ryzykiem wkroczenia w obszar banału i stereotypów. Trudność znalezienia pracy, matka alkoholiczka czy osamotnienie to kwestie rangi innej niż problem przebaczenia...

Jeśli coś jest niezrozumiałe, to wybacz. W ramach wakacyjnych uciech dostałem paskudnej gorączki. Pozdrawiam.

Avatar użytkownika
kubak
 
Posty: 614
Na forum od:
8 gru 04, 10:49

Post 23 cze 05, 23:57

Wszystko zrozumiałe ;-)
Mi ciężko jest porównać który podjęty temat jest trudniejszy. Obydwa bardzo mnie poruszyły.
Jako film jednak wolę Rosettę. Postaci tu, w moim odczuciu, są szerzej zbudowane, wyraźniej narysowane - wiemy o nich więcej, szczególnie o głównej bohaterce. Dzięki temu mamy szansę na głębszą empatię i zrozumienie. Więcej tu bowiem dostrzegłem elementów opisowych: Rosetta charakterystycznie się porusza, trochę jak zwierzę, ciąglę coś zakopuje, jest wymownie ubrana, ma szczególny rodzaj napięcia i pustki w wyrazie twarzy. Poza tym obserwujemy ją przez pryzmat kilku wątków - jej matki alkoholiczki, mieszkania w przyczepie, jej zabieganiu o pracę, relacji z zakochanym w niej chłopakiem, chorobę żołądka. W Synie twórcy skupili się praktycznie na jednym konkretnym wątku i obserwują jedne konkretne zjawisko - przebaczenie. Oczywiście w filmie panuje świetnie skonstruowany nastrój, niebanalnymi środkami rysują się też osobowości bohaterów (niewykłe zdolności Oliviera oceniania odległości, jego choroba kręgosłupa, wychowawczy spokój). Mi jednak czegoś w tej konstrukcji zabrakło. Często czułem, że, wspomagany przez długie zbliżenia twarzy i atmosferę skupienia, uważnie obserwuję postaci, ale niewiele więcej o nich wiem. Może to celowe? Może twórcy chcieli bardziej skupić się na samym procesie przemiany, niż przedstawianiu postaci? Ja jednak potrzebowałem poznać ich lepiej.
Obydwa filmy zrobiły na mnie ogromne wrażenie swoją formą. Brak ścieżki muzycznej, proste zdjęcia robione kamerą "z ręki" stworzyły nastrój niemalże dokumentalny, nastrój wnikliwej obserwacji. Nie ma tu żadnego wyciskania łez, prowadzenia widza za rękę itp. - pełna swoboda odbioru.
10. Festiwal Filmowy Pięć Smaków / listopad 2016 / piecsmakow.pl

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 30 cze 05, 16:08

jesli moge sie wtracic do dyskusji to chetnie zapytam skad koledzy (tak sie domyslam) maja te tytuly wytrzasniete. chetnie skorzystam i obejrze. ;-)
"let's just imitate the real, until we find a better one..."


Powrót do O filmach na dużym i małym ekranie