To bardzo interesująca sekcja, z tego względu, że zarówno moje najlepsze jak i najgorsze filmy festiwalu pochodzą z tej retrospektywy.
Wcześniej widziałem tylko jeden jej film - No Home Movie - na festiwalu w 2016 roku. I był to najgorszy film z NH 2016, więc obawiałem się tej retrospektywy, jeśli pozostałe jej filmy miałyby wyglądać podobnie.
Fabuły robi świetne, gorzej z dokumentami.
Ja, ty, on, ona - uwielbiam filmy w takiej formie.
Jeanne Dielman, Bulwar Handlowy, 1080 Bruksela - to nie tylko najlepszy film festiwalu, ale też taki, który najprzyjemniej mi się oglądało. Czułem przyjemność z oglądania w każdej minucie, w każdej scenie.
Przedstawiał proste życie codzienne w latach 70. Nie wiem, jak był wtedy odbierany, ale obecnie to już film historyczny. Nikt teraz nie siada do obiadu przy stole bez telefonu. Nikt nie siada do pisania listu i nie włącza radia. To jest takie piękne, dlatego że tego już dzisiaj nie ma.
Za to nie lubię filmów, które pokazują współczesną codzienność 1 do 1, jak np. Przystanek-Ziemia, gdzie nastolatkowie cały czas siedzą w telefonach i piszą wiadomości. Ciekawe czy to też będzie arcydzieło za 50 lat.
Spotkania Anny - fatalna kopia. Obraz był zrekonstruowany cyfrowo, każde zakłócenie i pyłek z taśmy usunięty piksel po pikselu i klatka po klatce, a dźwięk jakości gorszej niż w rozmowie telefonicznej. W ogóle jestem przeciwnikiem cyfryzacji, retuszu i takiej manipulacji oryginalnym filmem, ale jak już coś odnawiamy, to wszystko. Albo zostawiamy tak jak jest - jakby film leciał z taśmy z tymi wszystkimi szumami, to ten zły dźwięk by współgrał z obrazem, a tak całość wyszła fatalnie.
Dla porównania film Potępienie z 1988 też został zcyfryzowany, ale łącznie z dźwiękiem i muzyką i miałem wrażenie, że oglądam film z zeszłego roku.
Przez całą noc - pozytywnie mnie zaskoczył. Ciekawa forma i znikoma liczba dialogów. Brak muzyki w tle (poza piosenkami, które słyszą bohaterowie).
Uwięziona - było w nim coś, co mi się podobało, jednak teraz już nie pamiętam co;-) Ale załapał się na pierwszą dziesiątkę.
Po trzech powyższych filmach zastanawiam się, czy aby Eugène Green nie czerpał inspiracji z filmów Akerman ;)
Hôtel Monterey - miał pokazywać ludzi w hotelu, a prawie żadnych ludzi tam nie było. Przez większość czasu pokazywał hotelowy korytarz z czasami otwierającymi się drzwiami windy. Nie pomijając tak ważnego szczegółu, że ten film był bez dźwięku!! Koszmar.
Pokój - też bez dźwięku. Kamera obraca się przez jeden pokój w lewo, potem w prawo, potem znowu w lewo i tyle. Losowy film z kotami na YouTube jest lepszy.
Ze Wschodu - tylko ten mi się nie zmieścił. Jak oceniacie? Był podobny do któregoś innego?