24 lip 16, 9:46
Na Po burzy jeszcze nie byłem, ale lejesz Mroziku miód na moje serce. Koreeda najlepszy jest właśnie w takim rozgrywaniu wszystkiego na niuansach, drobnych gestach - bardzo liczę na ten film, a po twoim poście liczę jeszcze bardziej.
Nota bene, w recenzjach, które napływały z Cannes, mieszały się trzy różne głosy: tych, którzy byli rozczarowani, bo brak dramaturgii jak w Jaki ojciec, taki syn, rozczarowanych, że film nie jest równie ciepły i słodki co Nasza najmłodsza siostra, i głos trzeci, że Koreeda robi wreszcie to, w czym czuje się najswobodniej. I dla mnie ten trójgłos był bardzo zachęcający, a ty się świetnie w niego wpisujesz.