inheracil napisał(a):"W pionie" oglądałem bez bólu i owszem, można mu dośpiewać ładne interpretacje. Tylko to, podobnie jak sam film, prowadzi donikąd. Efektowne kino, ale w sumie o czym?
Moim zdaniem film ma dość zaangażowane przesłanie. Przypatrzmy się bohaterom: są to ludzie żyjący bardzo efemerycznie, wszystkie ich decyzje są podejmowane tylko na podstawie aktualnej chwili i metryki, dzięki której można łatwo obliczyć ile przyjemności będzie z danej sytuacji. Nikt nie myśli tutaj perspektywicznie, nikt nie liczy się z tym co czują inni. Ważna jest tylko tymczasowe zadowolenie. Dziadek w chacie nie zastanawia się nad swoją, zagłuszaną przez głośną muzykę Pink Floyd, samotnością. Chce teraz erotycznych uniesień i nie interesuje go chłopiec, którego wykorzystuje do tego celu. Chłopiec za to jest zainteresowany tylko zyskiem. Nie obchodzi go, co się z nim dzieje, dokąd to prowadzi, nie obchodzi go dziadek jako osoba. Wie, że może zdobyć tak pieniądze i idzie za tym sposobem. Młoda dziewczyna, wychowująca samotne dzieci bez trudu wchodzi w nową relację i od razu płodzi nowe dziecko, które w dodatku instrumentalnie wykorzystuje do zatrzymania i szantażowania swojego "chłopaka". Główny bohater obraca się w samych kłamstwach, których już nawet nie rozpoznaje. Z łatwością wyłudza pieniądze od zleceniodawcy i obiecuje mu rzeczy, których nawet przez chwilę nie próbuje zrealizować. Inni ludzie służą mu tylko jako obiekty od których może pozyskać pieniądze lub satysfakcję seksualną (nie ważne kim są, czy jest to jego teść, czy jest to starszy dziadek, czy jest to przypadkowo napotkana dziewczyna). Na końcu bohater, nie nauczywszy się niczego, dochodzi do wniosku, że będzie pasterzem owiec (symbolizujących tutaj oczywiście, podobnie jak dziecko, niewinność i kolejne pokolenie). By udowodnić sobie, jak dobrym pasterzem jest, bierze owce i bezmyślnie naraża je na utratę życia, kierując je prosto na watahę wilków. W tym momencie padają słowa: nie ważna jest strategia, nie ważne jest przygotowanie, nie ważna jest siła, ważne jest żeby dobrze udawać, żeby nie pokazać strachu i być "w pionie".
To wszystko to oczywiście komentarz do naszych czasów, pełnych pokazowej formy i różnej maści celebrytów (nie tylko w telewizji). Można to odczytywać jako krytykę aktualnej polityki, która zgubiła cel, przygotowuje ona świat na kolejne pokolenia, a tym czasem podejmuje tylko bardzo lokalne, bazujące na aktualnej chwili decyzje (bo długoletnie plany politycznie się nie opłacają). Może to być krytyka systemu kapitalistycznego, chcącego wyników i zysków teraz, nie martwiącego się o potencjalne, długoterminowe skutki takich decyzji (zniszczenie środowiska, kultury, etc.). Takich interpretacji pewnie można byłoby znaleźć wiele, ale całym ich środkiem jest hedonizm, brak perspektywicznego myślenia i instrumentalne traktowanie drugiego człowieka.
Reżyser do zobrazowania tych problemów stworzył dość oryginalną estetykę, pełną naturalistycznych i wręcz pornograficznych scen, okraszonych czarnym i absurdalnym humorem. Może się to podobać lub nie, ale jest to na pewno ciekawe.