10 sie 15, 12:52
Wolałbym, żeby filmu broniły osoby nastawione do niego bardziej entuzjastycznie (a są takie, co widać po zestawieniach ulubionych filmów festiwalu), ale - na tyle, na ile ja to rozumiem - cały film był o zatarciu granic między światem rzeczywistym a wirtualnym. Bohaterowie filmu spędzali coraz więcej czasu w świecie wirtualnym, który z czasem stawał się bardziej realny od rzeczywistości. Ukoronowaniem tego jest zdarzenie z końca filmu, w którym wirtualne morderstwo staje się morderstwem rzeczywistym, bo prawdą jest to, co opublikowane, w co ludzie wierzą. Można oczywiście patrzeć na końcówkę bardziej trywialnie: dziewczyna, która chciała zniknąć, wykorzystała naiwnego chłopaka i wrobiła go w swoje rzekome morderstwo, ale myślę, że twórcom chodziło o bardziej symboliczne podkreślenie zatarcia granic między dwoma światami, o zasygnalizowanie, że świat Internetu już jest częścią świata realnego.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.