
- szkielet oparty na latach od 1895 roku, mniej więcej dziesiątkami ale nie zawsze
- szkielet ma odnogi - Ameryka, Europa / jest też Polska /, oraz Azja
- narracja odautorska, ma plus taki, że dodatkowo czuje się pasję z sercem i duszą reżysera. Natomiast troszkę, czasami ta narracja usypia, z powodu przyzwyczajenia się, do tembru głosu
- oprócz oczywistęj olbrzymiej dawki tytułów i nazwisk, jest dodatkowa, ważna przestrzeń wypełniona przez ewolucję technologii, montażu, sposobu ekspresji itd itp
Jednak ponad wszystko najbardziej utkwily mi w głowie wypowiedzi poszczególnych reżyserów, świadczące o zaangażowaniu, wkładaniu serca, przemyśleń i obserwacji otoczenia, świata i ludzi.
i tak to co zapamiętałam najbardziej to :
-1895 początek wszystkiego w kinie
- S. Eisenstein
- Masujiro Ozu
- Lars von Trier - zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie
- Kenji Mizoguchi
-Leni Riefenstahl, którą znałam z czytanej książki, ale dopiero tu zobaczyłam na czym polegała jej wielkość i kontrowersyjność
-Tarkowski - chciałabym zobaczyć Zwierciadło
- Paradżanow, ktorego retrospektywa byla na NH
- Mohsen Makhmalbat - wzruszył mnie
- Tsai Ming Liang, rozczulił - jego uwielbiam
Juz w domu - poczynilam kroki do nadrabiania oglądania filmów - już zamowilam sporo, wtym Rosyjską Arkę, o której opowieść w Odyseji mnie zafascynowala
PS. Przepadam za Panem, Panie Mark'u Cousins

