30 lip 13, 15:29
Najbardziej w tym filmie urzekło mnie, że, przy tych wszystkich obrzydlistwach, jest jakiś taki... ładny. Zdjęcia pierwsza klasa, i nie chodzi tylko o paletę barw (dobraną, moim zdaniem, idealnie), ale też o to, które ujęcia nakręcono ze statywu, a które z ręki, czy też o to, jak pokazano tę dziewczynę, która jako jedyna była filmowana podobnie do bohatera, a zupełnie inaczej niż inni ludzie. To sugerowałoby prawdziwe uczucie Beto do niej. Takie detale to siła tego filmu. Można się zżymać, że przesłanie proste i dosadnie pokazane, ale, jak to napisał doktor pueblo, wykorzystanie zombie w takim kontekście to pewna nowość - niedostatku subtelności bym się nie czepiał, bo to w końcu film o zombie, nie? Jednym słowem: świetny pomysł wyjściowy i nie gorsza forma wystarczyły mi, by cieszyć się tym filmem, choć za żadne arcydzieło go nie uważam.
Co do zakończenia - oczywiście klimat arktyczny jest jedynym, w którym bohater może funkcjonować, więc podróż na biegun (czy gdzieś tam) to z tego powodu wybór oczywisty. Cena za to jest wysoka - całkowite odcięcie od ludzi. Aż chciałoby się zadać mu pytanie: stary, ok, będziesz żył (czy też "żył"), ale, cholera, co to za życie? Zupełna samotność jako cena życia, piękne i smutne zakończenie.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard