25 lip 13, 7:33
seksizm, przemoc, film ocierający się o pornografię (to też gdzieś przeczytałam)... przyznam, że nic z tych rzeczy w tym filmie nie znajduję, choć z lupą szukam
jest dżungla, jest miłość, jest trochę filipińskiego kiczu, z którego reżyser jednak nie powinien rezygnować (choć zastanawiałam się nad kilkoma poprawkami) i wschodnia koegzystencja światów realnych i nierealnych, obecność duchów, metamorfozy i niepokojące pobudzenie zmysłów, w tym miejscu może zdarzyć się wszystko, jest kilku bohaterów, którzy krążą po tej przestrzeni, konfrontując się z własnymi lękami i pragnieniami, po Weerasethakulu to się może wydawać wtórne, ale dzięki naturalizmowi nie jest, Weerasethakul wydaje mi się jednak bardziej "uwewnętrzniony", mniej rozedrgany