3x3D

Filmy 13. TNH - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 26 lip 13, 11:01

Nierówny zestaw.

Zaczyna się od pysznego filmu Greenawaya, treść prosta (historia Guimarães), ale jak to u Greenawaya najważniejsza jest forma. Widać, że Greenaway jest artystą, dla którego technika 3D wydaje się być stworzona, mam nadzieję, że nie powiedział w niej ostatniego słowa.

Potem jest film Godarda, którego nie rozumiem i którego zwykle nie rozumiałem. Ilość informacji, którą nas bombarduje (zwykle w bardzo płaskim 3D) jest olbrzymia. Nie mam jednak zwyczaju krytykować w czambuł czegoś czego nie rozumiem; bez wątpienia było to oryginalne dzieło.

A na końcu część dla mnie najsłabsza, w reżyserii Edgara Pêry. Miało być z humorem, no i czasem było, niestety raczej rzadko. Nie będę hipokrytą, więc przyznam, że tylko widok nóg dziewczyny po lewej (na filmie rzecz jasna) jakoś pomógł mi przetrwać te niekończące się 30 minut.
Ostatnio edytowano 27 lip 13, 0:00 przez doktor pueblo, łącznie edytowano 1 raz
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

kovan
 
Posty: 205
Na forum od:
19 wrz 10, 14:19

Post 26 lip 13, 11:32

Co do dwóch pierwszych - pełna zgoda. Chociaż co do Godarda, posunąłbym się nawet o krok dalej, i zaryzykował stwierdzenie bełkot / grafomania (nawiasem mówiąc, czysto intuicyjnie stawiam sobie linię, między ww., a kategorią "nie rozumiem", np. ostatniego Reygadasa zaliczam do tej drugiej; oczywiście dopuszczając to, że mogę się mylić w obydwie strony ;)).

Co do ostatniej noweli natomiast, autentycznie mnie zachwyciła, i jest dla mnie najlepszą rzeczą widzianą na festiwalu obok, o ironio, Norte - koniec historii. Fantastyczna forma, takiż koncept, i przede wszystkim bardzo błyskotliwy esej o historii kina i ewolucji widza. Plus masa "mojego" poczucia humoru i zwyczajnej w świecie wyśmienitej zabawy. Dwa lata temu opuściłem seans Barona z powodu konieczności nagłej wizyty u dentysty, żałuję jeszcze bardziej, i wpisuję na szczyt listy "Must-see".
Przy okazji, jakieś pół godziny temu mijałem Edgara Pêra (Pêrę?) na Rynku, kręcił coś swoją kamerą :D

moszhenryk
 
Posty: 35
Na forum od:
21 lip 13, 10:54

Post 26 lip 13, 20:32

Całość jest pewnego rodzaju głosem strony artystycznej kina w sprawie 3D. 1. Peter Greenaway bawi się tą techniką. Widać jakby usiadł przed edytorem 3D i stworzył swoją część, chyba najlepsza na tle dwóch pozostałych panów; 2. Jean-Luc Godard, nie wiadomo o co chodzi; wygląda jakby ścinki z różnych filmów; 3. Pomysłodawca całego projektu Edgar Pêra też się nie popisuje, tworzy dziwne, odrealnione klipy w technologii, która tak naprawdę mam nadzieję nigdy na dobre się nie zadomowi w kinie.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 27 lip 13, 0:36

Greenaway ładny i nudny, ale że miał to być po prostu przewodnik, a formalnie wyszło fajnie, to czepiał się za bardzo nie będę. Godard już całkowicie przeszedł na ciemną stronę mocy (czytaj: zwariował) - chyba można by z tego próbować wyłuskać jakiś koncept, ale jak dla mnie nie warto, bo mam wrażenie, że wielkiego przyrostu sensu byśmy nie odnotowali. Pera powinien zmieścić swoją część w 10 minutach, w obecnym kształcie jest niestrawna. Wciąż powtarzane te same chwyty (wyciąganie dłoni w kierunku widza, wystający nos itd.) szybko zaczynają nużyć i w pewnym momencie zupełnie przestałem śledzić to, co działo się na ekranie, bo zwyczajnie było to piekielnie męczące. Ogółem nędza.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
kw86
 
Posty: 21
Na forum od:
5 wrz 10, 14:44

Post 27 lip 13, 17:11

doktor pueblo napisał(a):Widać, że Greenaway jest artystą, dla którego technika 3D wydaje się być stworzona, mam nadzieję, że nie powiedział w niej ostatniego słowa.


Ciekawe, mam zupełnie przeciwne wrażenie - że ulubione przez Greenawaya poliwizja i plansze tekstu w 3d niestety zupełnie nie działają, przyprawiając tylko o zawroty głowy. Do tego jeszcze te latające wszędzie planety...

W ogóle nie mogę oprzeć się myśli, że Greenaway i JLG zakpili z chałtury dla "Europejskiej Stolicy Kultury 2012", pokazując, że owszem, zrobią film "o Guimarães", nawet w 3d, ale oglądać tego nie będzie się dało.

luis
 
Posty: 7
Na forum od:
25 lip 13, 22:50

Post 27 lip 13, 17:51

Trzy różne nowele, trzy różne refleksje:

1. Peter Greenaway jest jednym z największych artystów naszych czasów. Jego twórczość ma w sobie te cechy, które stanowiły o wielkości ludzi renesansu, tzn. ogromną erudycję i niezwykły zmysł estetyczny, który potrafi trafnie i błyskotliwie wykorzystać. A ponadto - ma w sobie coś, czego brakowało artystom dawniejszych epok: współczesny, postmodernistyczny, zjadliwy dystans, pozwalający ujmować wszystko wokół (także samą sztukę) z pewną, odpowiednią dozą ironii. Dodatkowo w 3x3d udowodnił jak nigdy dotąd, że potrafi znakomicie wykorzystać nowinki techniczne. Skumulował swoje największe atuty w tym krótkim filmiku i w efekcie stworzył nowelę, która stawia go w jednym rzędzie z największymi wizjonerami sztuki.

2. Godard - cóż, jak to Godard, co tu dużo mówić, od ponad 40 lat bez zmian i tak już chyba będzie do końca. Najlepsze jest to, że on sam twierdzi, że używa języka oczywistego i zrozumiałego. Chyba tylko dla niego samego, niestety. Ale coś tam zawsze przebija z tej ideologiczno-estetycznej papki. W tym przypadku jest to niewątpliwie podejrzliwość wobec nowinek technicznych. Może dlatego demonstracyjnie olał możliwości, jakie daje 3d. W końcu, jak wynika z noweli, liczy się sztuka w swej istocie, a nie technologia. I za to Go lubię.

3. Edgar Pêra - atrakcyjnie, błyskotliwie, autotematycznie (kino o kinie). Trochę takie rozwinięcie powyższego wątku u Godarda - nowinki techniczne zatracają gdzieś istotę kina. Nie trzeba się z tym wcale zgadzać - pewnie w przyszłości technika wizualna rozwinie się do tego stopnia, że 3d będzie budziło uśmiech politowania ("po co im były te śmieszne okulary" :P ), wszak archaiczny technicolor też kiedyś traktowano jako arcynowoczesne udoskonalenie kina, nie mówiąc już o dźwięku, który w czasach "Śpiewaka jazzbandu" uchodził za coś zbędnego i szkodzącego kinu. Ale w tej noweli jest jeszcze jedno, ważniejsze przesłanie - nie dajmy się zwariować i nie zacierajmy granicy miedzy kreacją i realnością. Niby banał, ale z biegiem lat może zacząć urastać do ważnego problemu.

Jakby tak wszystko to zebrać do kupy, to kto wie, czy nie mamy do czynienia z najważniejszym kulturowym wydarzeniem tego festiwalu.

Avatar użytkownika
okon
 
Posty: 766
Na forum od:
31 sty 05, 22:00

Post 28 lip 13, 22:22

Świadoma antyreklama techniki 3D. Greenaway najgorszy - jak z multimedialnej encyklopedii. Dwaj pozostali reżyserzy tylko nieznośni, choć Godardowi wiele rzeczy można wybaczyć.

Avatar użytkownika
uszaty fotel
 
Posty: 26
Na forum od:
7 wrz 12, 16:31

Post 29 lip 13, 9:11

Film z cyklu "wydajemy pieniądze z budżetu Europejskiej Stolicy Kultury". Piękna przestroga przed marnotrawstwem publicznych budżetów na pseudo artystyczne, okolicznościowe gnioty, sygnowane wielkimi nazwiskami. Ale po kolei. Greenaway zrealizował swoją część, inspirując się historią Guimarães i przywołując w kolażu wielu technik filmowych i animacji postaci i wydarzenia, które miały wpływ na rozwój miasta. Jego film broni się najlepiej z całej trylogii, korzysta bowiem z technologii 3D, aby stworzyć autorską formę trójwymiarowego, ruchomego historycznego fresku. Realizacyjnie jest oczywiście efektownie, ale kunsztowne i sprawne panowanie nad medium sprawia, że wycieczka jest interesująca. Cześć sygnowana przez Godarda jest dla mnie czystym absurdem i wybuchem ekspresji we frenetycznej i osobliwej formie. Wyszedł z tego koszmarnie pretensjonalny obraz, który sprawia dziwaczne wrażenie, wtłoczony między rodzajowego Greenawaya i błahego Perę. Co do tego ostatniego - moje zdanie nie będzie wiążące o tyle, że nie wytrzymałem spiętrzenia głupot i wyszedłem w ostatnich pięciu minutach seansu. Edgar Pêra zafascynowany jest techniką 3D o tyle, o ile pozwala mu ona co minutę realizować scenę, w której aktor wyciąga rękę w stronę publiczności (autentycznie!). Do tego, sadzi bon moty w stylu "kino oddało się przemysłowi opowiadania, za cenę magii metafory". Jest to jedna z niezliczonych bzdur, którymi wypełniona jest ta część. Żeby nie zżymać się zbyt długo, napiszę tylko, że kino podporządkowało się raczej ślepo dyktatowi technologii, zapominając o sensie używania tradycyjnych środków wyrazu, z których budowało wcześniej metafory oraz opowieści. I kompilacja 3x3D jest tego smutnym potwierdzeniem.
posiedź u mnie: http://uszatyfotel.pl

anikas0
 
Posty: 1
Na forum od:
29 lip 13, 12:20

Post 29 lip 13, 12:27

Jak dla mie część pierwsza była ciekawa - możnaby ją puszczać np. w muzeum miejskim Guimarães - a pozostałe dwie częśći zupełnie bez sensu - po co brać się za robienie filmu, jak się nie ma nic do powiedzenia? E. Seigner powiedziała kiedyś w jednym z wywiadów, ze Goddard to straszny bufon - i chyba ta jego bufonada odbiła się w jego twórczości jeśli chodzi o ten krótki projekt, a co do Pera to po prostu jakieś trzy czwarte filmiku przespałam - nuda straszna ale i ciekawe doświadczenie - tzw. nauka na przyszłość.

Avatar użytkownika
vifon00
 
Posty: 345
Na forum od:
23 sty 12, 13:41

Post 30 lip 13, 11:38

Po raz kolejny mógłbym się podpisać pod postem doktorapueblo. Greenaway wykorzystuje technikę 3D na 105 procent, jego przewodnik turystyczny i historyczny wciąga i fascynuje. Godarda nie interesuje nic innego poza Godardem i naprawdę ciężko jest zrozumieć o co mu chodzi, bez ponownego (kilkukrotnego) obejrzenia filmu. Ostatnia część to wyjątkowo nieśmieszny żart, historia kina na poziomie dzieci z gimnazjum. Jakim cudem Edgar Pera znalazł się w takim doborowym towarzystwie pozostanie dla mnie tajemnicą.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 30 lip 13, 11:48

vifon00 napisał(a):Jakim cudem Edgar Pera znalazł się w takim doborowym towarzystwie pozostanie dla mnie tajemnicą.

To akurat nie jest tajemnicą; był inicjatorem tego przedsięwzięcia.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
vifon00
 
Posty: 345
Na forum od:
23 sty 12, 13:41

Post 30 lip 13, 11:51

Ahh, to wiele wyjaśnia :wink:

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 30 lip 13, 20:44

moim zdaniem nawet film Greenaway, mimo że ciekawy, nie sprawdził się w tak krótkim formacie i na potrzeby muzeum to ja bym jednak zlecił rozbudowę tego filmu do 45 minut... strasznie jest zagoniony... Godard moim zdaniem też lepiej sprawdziłby się w dłuższym formacie - związku z Guimaraes nie odnotowałem, ale to o czym mówił wydaje się na czasie (sceptycyzm wobec czystej nauki, nowych technologii "big data"), Pera też w sumie dotknął tematu pojawiającego się w aktualnych dyskursach: zmiana modeli udziału w kulturze) ale oba filmy rozczarowujące pod względem formy... drugi raz raczej nie chciałbym tego oglądać....

Avatar użytkownika
darektor
 
Posty: 15
Na forum od:
29 lip 13, 12:52

Post 30 lip 13, 21:24

Jak dla mnie taki film bardzo fajnie oglądałoby się w jakimś muzeum współczesnym, gdzie prezentowany byłby co godzinę na przykład. Jednak jako film kinowy (ciekaw jestem czy w ogóle wejdzie do dystrybucji) nie jest to zbyt strawne, a do tego czuć, że ktoś tu bardzo mocno chce zrobić film artystyczny.


Powrót do Każdy ma swoje kino