Szwajcarskie dokumenty muzyczne

Filmy 13. TNH - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 21 lip 13, 0:50

Tłumów na seansach z tej sekcji nie widzę, więc jeden zbiorczy wątek powinien wystarczyć.

Jakoś tak wszyscy krzywo patrzyli, gdy mówiłem, że wybieram się na "Bałkańskie melodie", a tu proszę - z 11 do tej pory obejrzanych filmów, ten jest najlepszy. I nie chodzi tylko o tę cudną muzykę, od mistrza fletni pana po bułgarski chór kobiecy śpiewający zmodyfikowane wersje średniowiecznych "standardów" (absolutnie magiczne momenty z tymi melodiami opartymi na trzech nutach, coś przepięknego), ale też i o sam film. Bo jednak muzyka muzyką, ale nie oceniamy tutaj słuchowiska. Na szczęście i w tym względzie jest to prawdziwa uczta - od drobnych formalnych detali, jak np. zmiana kolorystyki zdjęć w trakcie ujęcia, po sam zamysł. Nie chodzi tu bowiem o to, że reżyser pojechał sobie na Bałkany i ponagrywał trochę muzyki, ale o przedstawienie działalności szwajcarskiego pasjonata bałkańskich dźwięków, Marcela Celliera, obecnie pana pod dziewięćdziesiątkę, który, wraz z żoną, odbył dosłownie setki podróży w ten region i nagrał mnóstwo prawdziwych perełek, za które zresztą otrzymał niezliczone złote płyty, a nawet Grammy. Cellier od początku filmu zaraża pasją, dzięki czemu "Bałkańskie melodie" ogląda się po prostu wyśmienicie. A ta muzyka, och...!

I jeszcze jedno - Bałkany zazwyczaj kojarzą się nam z krajami byłej Jugosławii, a w filmie mamy do czynienia wyłącznie z folkiem z Rumunii i Bułgarii, co samo w sobie zasługuje na uwagę.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 27 lip 13, 0:13

W międzyczasie obejrzałem "Sounds and Silence", w którym ciszy było niewiele, za to dźwięki piękne. Niestety wygląda to jak dokument telewizyjny, więc jako film nie sprawdza się zbyt dobrze. Jednak filmem, na który czekałem przede wszystkim, nie był "Sounds and Silence", a "Ojczyste dźwięki", drugie (a chronologicznie pierwsze) dzieło reżysera "Bałkańskich melodii" w programie 13. T-MNH. Nie zawiodłem się - choć robienie filmu o jodłowaniu (tak, tak) może wydawać się szaleństwem, zadziałał tu ten sam mechanizm, co w przypadku Bałkanów. Reżyserowi i tu udało się bowiem znaleźć ludzi z prawdziwą pasją i wyjątkowymi umiejętnościami. Nie zapałam może nagłą miłością do jodłowania, ale te jedyne w swoim rodzaju dźwięki połączone z licznymi, bardzo ładnymi ujęciami szwajcarskich gór (każdy film z górami na pierwszym planie ma u mnie kredyt zaufania ;)) oraz pewnymi nieoczywistymi koneksjami szwajcarskich artystów z muzykami ze świata, sprawiają, że mimo późnej pory oglądało mi się bardzo dobrze.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard


Powrót do Każdy ma swoje kino