psubrat napisał(a):Nie podzielam zachwytu vifona nad filmem, ciśnie mi się na usta spostrzeżenie występującej u nas w Klubie Krytyków "klątwy drugiego filmu", jeśli można zaryzykować takie stwierdzenie przy okazji dopiero trzeciej edycji naszych dyskusji. Mam tu na myśli filmy nie-retrospektywne czyli Utopians i Podwójne kroki
Thane napisał(a):Noc to w pewnym stopniu mariaż Blissfully Yours Weerasethakula z Najdalszą podróżą Lina, filmów tak fabularnie różnych, a mających do przekazania tak wiele wspólnego. Dawno już dźwięk w filmie nie odgrywał tak znaczącej roli, jak (pomijając Najdalszą podróż) w Nocy.
PS Koniecznie posłuchajcie rady z początku filmu i oglądajcie w słuchawkach.
vifon00 napisał(a):Mi skojarzył się z Post tenebras Lux, ale bardziej na zasadzie klimatu, zdjęć, atmosfery, niż treści. Słuchawki jak najbardziej obowiązkowe!
psubrat napisał(a):A główna postać żeńska irytowała mnie swoją mimiką i pozą wiecznie znudzonej a la zdjęcia w K-MAG, jak ktoś je tu kiedyś ładnie skomentował.
psubrat napisał(a):A więc łapie się na tym, że pewne spostrzeżenia to moje subiektywne wrażenia. I dobrze.
Thane napisał(a):Uważasz, że reżyser nie miał czym wypełnić filmu i dlatego nawrzucał tam co mu wpadło pod rękę? I przede wszystkim czy te epizody były bezsensowne dla całości filmu? Jak Ty to widzisz?
psubrat napisał(a):Thane napisał(a):Uważasz, że reżyser nie miał czym wypełnić filmu i dlatego nawrzucał tam co mu wpadło pod rękę? I przede wszystkim czy te epizody były bezsensowne dla całości filmu? Jak Ty to widzisz?
Dokładnie tak, przede wszyskim nie rozumiem zupełnie co ich tam trzyma na tym pustkowiu, w tym domu. Jak dla mnie można zamknąć drzwi i wrócić do domu. Dlaczego ten jeden z bohaterów płacze, że musi tam być? I czym tu jeszcze zaskoczyć? - myśli reżyser - Już wiem, damy seks analny w finale.
;-/
psubrat napisał(a):Thane napisał(a):Uważasz, że reżyser nie miał czym wypełnić filmu i dlatego nawrzucał tam co mu wpadło pod rękę? I przede wszystkim czy te epizody były bezsensowne dla całości filmu? Jak Ty to widzisz?
Dokładnie tak, przede wszyskim nie rozumiem zupełnie co ich tam trzyma na tym pustkowiu, w tym domu. Jak dla mnie można zamknąć drzwi i wrócić do domu. Dlaczego ten jeden z bohaterów płacze, że musi tam być? I czym tu jeszcze zaskoczyć? - myśli reżyser - Już wiem, damy seks analny w finale.
;-/
Mrozikos667 napisał(a):(...)
w przypadku Nocy znaczyłoby to, że istnieje jedna, obiektywna wersja wydarzeń, której nikt z bohaterów nie zna, a fałszywe są tylko ich wyobrażenia i wspomnienia. (...) W filmie Brzezickiego widać to doskonale, bo nie ma żadnego zewnętrznego punktu odniesienia, żadnej "pozasubiektywnej" prawdy - tylko świat wspomnień i wyobrażeń, co podkreślane jest przez całkowite odosobnienie miejsca akcji. Nie chodzi więc o to, że bohaterowie, a z nimi widzowie, nie wiedzą, jak było naprawdę, ale że nie mogą wiedzieć.
Mrozikos667 napisał(a):...ale, psubracie, ja to widzę tak - bohaterowie muszą tam być, bo czują się winni. Jednych w ogóle przy Miguelu w krytycznym momencie nie było, inni zostawili go z wymalowaną na czarno twarzą, a teraz zarzucają sobie, że nie pomogli mu wtedy, gdy najbardziej powinni.
Thane napisał(a):Zawsze wolno nam założyć, że "prawdziwą wersję" zna bezimienna dziewczyna, a milczy dlatego, by nie zrujnować osobistych odczuć (przekształconych we wspomnienia) na temat ostatnich chwil z Miguelem. Tylko ona i Laura nie mają nijak określonych relacji z Miguelem. Po tym co robi Laura wnoszę, że jest tam jakby "na doczepkę" ze względu na Matiasa. A milczenie tej rudej dziewczyny wskazuje podskórnie na głębsze powiązania z osobą Miguela. Zresztą w tej scenie z jedzeniem kurczaka (z piórami) jest taki jeden moment, niesamowicie ciekawy. Kiedy Laura mówi "suka" o Violecie. Spójrz na oczy tej rudej dziewczyny, jest dotknięta do żywego. Znaczyć to może, że jest bliską osobą dla Violety a jeśli tak, to bardzo możliwe, że i dla Miguela (którego Violeta była również bliską przyjaciółką). Ale wiesz, tak tylko mówię
.
sally napisał(a):(a czas na dyskusje dobiega końca)
eliska napisał(a): malarskość, dźwięk, wielowarstwowość / skojarzyło mi się z Podwójnymi śladami / i prawie zapach / ech ta ilość wypalonych papierosów/
takie oddziaływanie reżysera na wszystkie zmysły
Grzes napisał(a):(...) o tym, że w tym wszystkim miałoby iść o nieistnienie prawdy - o tym to Rashomon był, ale raczej nie film Brzezickiego
Grzes napisał(a):Po drugie - mnie ten film nie skojarzył się ani trochę z Podwójnymi krokami. I z tego cieszę się jeszcze bardziej.
Powrót do 3. Klub Krytyków Forum NH