Spadająca gwiazda

Filmy 14. TNH - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 27 lip 14, 20:50

Reżyser chciał pokazać widzom, jak wygląda czysta nuda i udało mu się to świetnie. Na dokładkę dużo kolorowych szlafroczków i bibelotów. Polecam na drzemkę!
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
inheracil
 
Posty: 48
Na forum od:
2 sty 14, 13:56

Post 27 lip 14, 21:27

Na film kostiumowy, to szlafroczków i bibelotów było mało ;) Strasznie razi sztuczność otoczenia i kostiumów. a nie odnoszę wrażenia. że jest to sztuczność kontrolowana jak było w np. Ja, Don Giovanni. Dobry król, zła demokracja, dziwacznie brzmi ten przekaz po Lewiatanie Zwiagincewa.

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 27 lip 14, 21:56

A mnie ta, Waszym zdaniem, kostiumowa nuda bardzo ucieszyła. Nie jest to może poziom "Aity", która powstała w tym studiu wcześniej, ale na tak odważną wizję króla poczekamy w Polsce jeszcze wiele lat.
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
Franciszek
 
Posty: 171
Na forum od:
30 lip 13, 20:01

Post 27 lip 14, 22:46

Ciężko mi było trzymać powieki pod kontrolą, fakt. Chociaż dla mnie wcale nie bibelotów było za dużo, ale tego, co reżyser próbował wcisnąć. Nawet podczas rozmowy z nim odniosłem wrażenie, że sam się pogubił w tym, co to w ogóle miało przekazać (koniec romantyzmu, początek modernizmu, Alicja w Krainie Czarów, kino polityczno-erotyczne, hommage dla włoskiego kina lat '70, a nawet komentarz do współczesności). Wszystko czyli tak naprawdę nic. Bywało śmiesznie, ale bez przesady. Szkoda wielka.
I killed my father, I ate human flesh and I quiver with joy!

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 27 lip 14, 23:47

miał być ambitny teatr telewizji... i wyszła parodia arthousowego kina ? czy o to chodziło ? mimo wszystko rozczarowanie...
Ostatnio edytowano 30 lip 14, 23:48 przez tangerine, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 28 lip 14, 12:07

jak na razie mój ulubiony film festiwalu, dla mnie czarujące, współczesne, interesujące kino. Żadnej nudy.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 28 lip 14, 12:32

tangerine napisał(a):miał być ambitny teatr telewizji... i wyszła parodia arthousowego kina ? czy o to chodziło ? mimo wszystko rozczarowanie (mimo wszystko - bo nie spodziewałem się niczego wielkiego)...

A mnie się też podobało, nawet jeśli sceny muzyczne wydały mi się krokiem za daleko. I mimo że cyfrowa realizacja zabiła trochę piękno obrazu. Oczywiście ograniczenia, takie właśnie "teatrotelewizyjne", ograniczały trochę pole działania reżyserowi, ale wyszło z tego coś, co "normalny" teatr telewizji przerasta pod każdym względem.

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 28 lip 14, 12:35

Dzięki, aszeffel i Grześ, przynajmniej nie czuję się osamotniony w moim oczarowaniu.
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
Jarosz
 
Posty: 1722
Na forum od:
5 cze 07, 7:48

Post 28 lip 14, 14:06

To był baaaaaaardzo słaby teatr telewizji. Coś w stylu próby pokazania widzom, jak się sobie wyobraża kamp historyczny. Na dodatek wygląda na to, że prawie nikt na festiwalu nie wie, jak się naprawdę nazywa reżyser. W "katalogu" stoi, że Luis Miñarro, a tymczasem na ekranie był Lluís Miñarro. Niby drobnostka, niemniej to tak jak z tym nieszczęsnym przecinkiem z tego wątku.

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 28 lip 14, 16:42

Dobrze to nazwałeś.... kamp historyczny... podoba mi się. ;-)
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 29 lip 14, 8:50

aszeffel napisał(a): Żadnej nudy.


Nudne to to nie było. Przecież to zabawa kinem. I to mnie właśnie rozczarowało: to jest tylko zabawa kinem.

Avatar użytkownika
inheracil
 
Posty: 48
Na forum od:
2 sty 14, 13:56

Post 29 lip 14, 9:55

To zabawa kinem nie może być nudna?

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 29 lip 14, 11:01

Nuda to nie brak akcji, tylko brak zainteresowania. Spadająca gwiazda była dla mnie bardzo nudna, w przeciwieństwie na przykład do super ciekawych Bezpańskich psów.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

peter
 
Posty: 244
Na forum od:
23 sty 05, 23:21

Post 30 lip 14, 22:11

Dla mnie to jedna z najciekawszych filmowych propozycji tej edycji festiwalu. Znakomite kino kostiumowe, które jednocześnie bawi się tym kostiumem. Warto też zwrócić uwagę na językowe smaczki (hiszpański, baskijski i kataloński), które podbiją historię.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 30 lip 14, 23:39


Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 4 sie 14, 13:53

psubrat napisał(a):Dobrze to nazwałeś.... kamp historyczny... podoba mi się. ;-)

A mnie się nie podoba, bo koncentruje uwagę na tym, co w tym filmie wcale nie najważniejsze, nie zajmujące najwięcej miejsca, i być może rzeczywiście najsłabsze. To jest film o paraliżującej niemożności. Niemożności rządzenia, ale nie tylko - stąd tak istotne wątki związane z seksem (czy w dużej mierze impotencją), niektóre dosyć osobliwe. Natomiast film nic by moim zdaniem nie stracił, gdyby zniknęły z niego te najbardziej kampowe elementy, jak scenki muzyczne, komentarz do obrazu wzwiedzionego członka itp.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 5 sie 14, 10:49

Grzes napisał(a):
psubrat napisał(a):Dobrze to nazwałeś.... kamp historyczny... podoba mi się. ;-)

A mnie się nie podoba, bo koncentruje uwagę na tym, co w tym filmie wcale nie najważniejsze, nie zajmujące najwięcej miejsca, i być może rzeczywiście najsłabsze. To jest film o paraliżującej niemożności.


Rozumiem, że według Was ten bohater nie nadawał się na króla, był zbyt idealistyczny i mało tyrański. Ja próbowałem gdzie indziej szukać owej niemożności - nie w nim ale w sytuacji. Z opisów wychodziło mi, że to film o byciu marionetką na stanowiskach władzy. System jako zbiorowa instancja przejął kontrolę nad podejmowaniem decyzji. Obserwujemy uwięzionego w swoich dziwactwach króla - tylko pytanie co jest przyczyną a co skutkiem. Różnica między królem Hiszpanii, a donem z Trudno być Bogiem jest zdeponowana w otoczeniu - w osobliwym średniowieczu pokazanym w powieści Trudno być Bogiem mamy do czynienia z ludźmi zabobonnymi, głupimi (mądrali się tam zabija), zaś w świecie pokazanym przez Minarro (czasy zmierzchu monarchii, ewentualnie alegoria współczesności) mamy do czynienia z przebiegłymi manipulantami oraz intrygantami. Nikt nie ukazuje mu szacunku. Króle nie posiada również żadnych atrybutów władzy (don posiada, co najmniej dwa ale nie będę spoilerował).

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 5 sie 14, 11:09

tangerine napisał(a):Rozumiem, że według Was ten bohater nie nadawał się na króla, był zbyt idealistyczny i mało tyrański. Ja próbowałem gdzie indziej szukać owej niemożności - nie w nim ale w sytuacji. Z opisów wychodziło mi, że to film o byciu marionetką na stanowiskach władzy. System jako zbiorowa instancja przejął kontrolę nad podejmowaniem decyzji. Obserwujemy uwięzionego w swoich dziwactwach króla - tylko pytanie co jest przyczyną a co skutkiem.

Nigdzie nie napisałem, że się nie nadawał na króla, i niczego takiego nie znalazłem w filmie (chyba że na króla w warunkach, w których przyszło mu panować). Nie widzę tam też "uwięzienia w swoich dziwactwach". Raczej obserwujemy kogoś pełnego zapału i dobrych chęci, ale konsekwentnie kastrowanego, sprowadzanego do roli marionetki przez otoczenie, kto musi czymś wypełnić czas, myśli itd. Kto czuje się impotentem nade wszystko w obecności żony, bo ona jest w stanie dostrzec jego położenie. Inni przedstawiciele władzy (ministrowie) wydają się różnić od króla tym, że akceptują swoją faktyczną niemoc jako coś naturalnego, i mogą się poddać fizycznej rozpuście, bo to jedyny atrybut władzy, który im pozostaje - zresztą król w trzeciej części filmu, po wyjeździe królowej, też tę postawę przyjmuje.

Ktoś tu powyżej napisał, jakoby ten film miał być o dobrym królu i złej demokracji. Nic bardziej błędnego - to nie jest o żadnym królu, tylko władzy w ogóle, o władzy w sytuacji, w której od dobrej woli rządzących niewiele zależy (bo "system" działa samoczynnie, ponad nimi), władzy, która zostaje sprowadzona wyłącznie do sfery symbolicznej. W tym sensie jest to film dotykający spraw bardzo istotnych również, a może przede wszystkim, dzisiaj.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 5 sie 14, 16:43

Grzes napisał(a):Ktoś tu powyżej napisał, jakoby ten film miał być o dobrym królu i złej demokracji. Nic bardziej błędnego - to nie jest o żadnym królu, tylko władzy w ogóle, o władzy w sytuacji, w której od dobrej woli rządzących niewiele zależy (bo "system" działa samoczynnie, ponad nimi), władzy, która zostaje sprowadzona wyłącznie do sfery symbolicznej. W tym sensie jest to film dotykający spraw bardzo istotnych również, a może przede wszystkim, dzisiaj.


Tyle tylko, że to wiadomo od pierwszych minut filmu a kolejne nic nie wnoszą. To dla mnie właśnie podstawowy mankament filmu.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.


Powrót do Każdy ma swoje kino