Tylko kochankowie przeżyją

Filmy 4. AFF - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 23 paź 13, 6:48

hmm... Jarmuscha zawsze ogląda się świetnie. Ale po wyjściu z projekcji przede wszystkim myślałam o tym, że w tym filmie jest za dużo fabuły. Potem, szukając źródła tego wrażenia, które inni widzowie podważali, mówiąc, że przecież fabuła była wątła i pretekstowa, pomyślałam, że może chodzi o zbytnią dosłowność wszystkiego, co się w filmie Jarmuscha dzieje i jak. Ogromna dbałość, z jaką ten świat jest zbudowany w najmniejszym szczególe, jego >materialność<, przytłacza. Zbyt dużo pięknych atrakcji, żadnej tajemnicy. Melancholia, która - jak mi się wydaje - miała się tu urodzić, odmówiła współpracy. To jednak pozostała zabawa w film o wampirach, trwających niezmiennie w obliczu zdegradowanej współczesności.

kovan
 
Posty: 205
Na forum od:
19 wrz 10, 14:19

Post 23 paź 13, 14:38

Przemawia do mnie ukazanie artysty, jako kogoś de facto uzależnionego od zwykłych ludzi (którymi przecież tak gardzi, jako istotami niejako niższego rzędu). Raz, że bardzo spodobał mi się pomysł na przedstawienie tej dosłowności, a dwa, że to bardzo szczere ze strony Jarmuscha. Z jednej strony zawarta tu krytyka współczesności jest otwarta, ale nie jest też pozbawiona odrobiny subtelności. Dla ludzi przestają się liczyć podstawowe, elementarne kwestie (wprost mowa jest kilkakroć o wodzie - czyżby chodziło tu o sztukę w swojej istocie?), potrafią zepsuć coś, co do tej pory pozostawało czyste (krew), ale wiemy też, że melancholia protagonisty nie jest niczym nowym, właściwym tylko obecnym czasom. Tak w jakiś sposób było od zawsze, a jednak udawało się przetrwać. Ostatecznie, znowu dosłownie i zgodnie z tytułem, remedium na chorobę pozostaje miłość . Dobre (nomen omen) ugryzienie tematu.


Powrót do Moje własne Idaho