Miklós Jancsó

Kocioł nowohoryzontowych filmów.
Avatar użytkownika
michuk
 
Posty: 239
Na forum od:
30 lip 06, 0:25

Post 25 lip 09, 11:42

Właśnie skończył się seans "Cisza i krzyk" (http://filmaster.pl/film/csend-es-kialtas/) Miklósa Jancsó - czyli węgierskiego Wajdy.

Szczerze mówiąc, po seansie nie widziałem nic, choć film o dziwo oglądało się bardzo przyjemnie, nawet bez zrozumienia kto jest kim i dlaczego trują tą biedną babcię.

Po przeczytaniu recenzji na IMDB (http://ur1.ca/7xd8) zrobiło się jakby nieco jaśniej. Film ewidentnie zrobiony przez Węgra i dla Węgrów.

Czy inne filmy tego reżysera są podobne? Jakie macie wrażenia? Chętnie bym się wybrał na coś Jancsó, bo podoba mi się bardzo jego styl filmowania, ale miło jakby fabuła była również ciut bardziej zrozumiała dla ludzi spoza Węgier.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 25 lip 09, 21:55

Nie można się chyba poddawać, po jednym seansie... Pamiętam zachwyty Andrzeja Wernera w książce "Dekada filmu", a czytałem to chyba z 10 lat temu... Na pewno szkoda, że kopie nie są odnowione (ale pewnie Węgrów nie stać)... Sam film, nie da się ukryć nieco manieryczy w formie. ale zgodzę się, że moderator cyklu powinien nas bardziej wprowadzić w kontekst historyczny filmu... Oczywiście spróbowałem podejść do filmu jak do dzieła ponadczasowego, ale do tego zabrakło większej psychologii bohaterów. Takiej psychologii skierowanej na zewnątrz. Motywacje działań bohaterów ?

Na pewno trudnio nie zauważyć orginalnego stylu... W katalogu jest napisane, że Jansco był inspiracją dla Angelopuolosa i faktycznie można odnaleźć podobieństwa, jednak grecki mistrz zredukował w sumie teatralne chodzenie postaci w kadrze... Ja jednak należę do tej szkoły filmu, która mówi kamera jest służebna wobec wydarzeń... Jansco odwraca tę sytuację - u niego bohaterowi i akcja jest zakładnikiem efektu wizualnego... No dobrze, można i tak - tylko trzeba osiągąć wrażenie naturalności zachowań bohaterów w kadrze, tak jak T.A. w "Zawieszonym kroku bociana" i innych filmach... Na pewno Jansco fascynuje, ale czy zachwyca ?

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 26 lip 09, 21:47

Dzisiaj w przeglądzie pokazywany był film pod poetyckim tytułem "Gwiazdy na czapkach", oryginalny taki nie jest... Film został przytjęty przez publiczność bardzo chłodno, można śmiało stwierdzić że spotkał się z brakiem zrozumienia... W kuluarach długo po seansie można było usłyszęć lementy niezadowolenia... Ja natomiast uważam, że był o niebo lepszy od wczorajszego. Kto wie, czy nie był to najlepszy film jaki dziś obejrzałem. Z zastrzeżeniem, że ma dużą wartość historyczną... Może jeden Jansco to za mało, żeby docenić zamysł artysty...

Avatar użytkownika
okon
 
Posty: 766
Na forum od:
31 sty 05, 22:00

Post 26 lip 09, 22:05

tangerine napisał(a):\ No dobrze, można i tak - tylko trzeba osiągąć wrażenie naturalności zachowań bohaterów w kadrze,


Dlaczego trzeba?

Poza tym u Angelopoulosa aktorzy dalecy są od naturalności. Zastygają w bezruchu, poruszają się po linii okręgu, zaczynają tańczyć w nietypowych momentach. Podobnej teatralności nie zauważyłem u Jancso.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 26 lip 09, 22:20

Jeżeli mnie przekonasz, że u Jansco mamy naturalność to będę musiał zweryfikować moją coraz bardziej pozytywną ocenę tego zjawiska... Dla mnie bowiem, sednem tego co robi Jansco jest właśnie owa sztuczność - świadomy zamysł artystyczny (czego większość nie docenia)... Za to go szanuję... Jakiś niedocieczony lęk przed bezruchem... Ręce do góry - ręce opuścić... No i skomentowany tłumionym śmiechem... odwrót od odwrotu... Mnie to fasynuje, ale nie jest to rzeczywistość, bliższe jest to teatrowi...

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 27 lip 09, 21:30

Cieszę się, że ludzie którym się Jansco nie podoba nie przychodzą na seans... Mnie coraz bardziej przekonuje do swojej wizji kina... Nie przepadam za dojrzałym Bunuelem, ale nigdy nie zapomnę jak boahterowie Dyskretnego uroku burżuazji idą drogą... Ten jeden genialny motyw wystarcza, żebym pamiętał ten film... I tak jest z Jansco, jego ulubiony aktor cudownie chodzi w nieustannie pływającym kadrze... Trudno zapomnieć niektóre sceny... Specyficzne, ale piękne kino... Ożywcze wiatry wydają mi się filmem bardzo ważnym na tamte czasy... I jest to kino, które się nie zestarzeje, ponieważ jest pomyślane jako alegoria, jak w klasycznym teatrze... Właśnie: teatrze...

Avatar użytkownika
wks
 
Posty: 630
Na forum od:
1 lut 09, 16:38

Post 28 lip 09, 7:20

Ożywcze wiatry są dla mnie perłą z lamusa. To film, po którym nie widać upływu lat. Sposób pokazania mechanizmów totalitaryzmu i jego oddziaływania na ludzi zasługuje na uwagę. Wiele scen filmu budzi też skojarzenie z baletem w tym samym stopniu co scena strzelaniny w filmie Desperado. A przecież Ożywcze wiatry były nakręcone ponad 10 lat wcześniej niż Hair.

alexanderson
 

Post 28 lip 09, 13:06

Co prawda widziałem te filmy w telewizji, parę lat temu, ale wrażenie, jakie na mnie zrobiły, było niezapomniane - zaliczam "Desperatów" i "Gwiazdy na czapkach" do najpiękniejszych, najbardziej hipnotyzujących i najbardziej humanistycznych obrazów, jakie zdarzyło mi się oglądać, a na klasyce kina znam się nie najgorzej. I nie wiem, co w nich może być niezrozumiałego...

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 28 lip 09, 21:44

Mówimy o filmie "Cisza i krzyk", który jest lekko niezrozumiały w wartwie fabularnej (kto? po co ? dlaczego ?), w warstwie artystycznej i filozoficznej jest zrozumiały, na tym polega pewnie też siła tego kina, że odbywa się bez psychologii...

Fulu
 
Posty: 9
Na forum od:
27 lip 09, 23:30

Post 29 lip 09, 0:31

w "Gwiazdach na czapkach" godny uwagi jest rzeczywiście głównie ten artystyczny, czy jak mówią niektórzy krytycy, baletowy ruch. ale film miał podobno ukazywać głupotę i naiwność systemu działania takiej wojny więc 2 godziny nieustających egzekucji spełniały zadanie... i wynudzały.

PS.

jutro z samego rana "Agnus Dei" Jancsó, z Daniel Olbrychskim...

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 29 lip 09, 23:03

Dzisiaj niestety spore rozczarowanie... Baranek boży... Nie dość, że film kompletnie się rozpada od momentu pojawienia się na ekranie Olbrychskiego to jeszcze reżyser rezygnuje z panoramy... Pewnie ze względu na ogromną liczbę aktorów na planie... Sprawnie ale tym razem nie przekonywająco...

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 30 lip 09, 0:19

okon napisał(a):
tangerine napisał(a):\ No dobrze, można i tak - tylko trzeba osiągąć wrażenie naturalności zachowań bohaterów w kadrze,


Dlaczego trzeba? (...)


Też trudno mi się z tym zgodzić. Z nienaturalnościa mamy często do czynienia w przypadku perełek Herzoga, w których aktorzy często poddawani byli hipnozie (najlepszy przykład: arcydzieło "Szklane serce"). Mnie w ogóle nie przeszkadza taki sposób prowadzenia aktorów, więcej, wręcz fascynuje, zwłaszcza, gdy oglądałem parę dni temu "Ożywcze wiatry", a dawniej: "Dopóki lud prosi". Z niecierpliwością czekam na "Desperatów".

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 31 lip 09, 16:02

Byłem na "Desperatach" dzisiaj, a wcześniej znałem Jancso z "Gwiazd na czapkach". I oba filmy zrobiły na mnie duże wrażenie. To filmy które trzeba oglądać w kinie, w telewizji straciłyby bardzo dużo.

Warstwa wizualna jest piękna. Akcja u Jancso rozgrywa się na szerokich planach, po których przesuwają się duże grupy, wszystko jest płynne i efektowne. Trochę baletowe. Ale nie jest to "sztuka dla sztuki". Taki sposób przedstawienia wydarzeń podkreśla nieistotność jednostek wobec ogromu historii. "Desperaci" są dobrym tytułem - walka z machiną jest desperacją - która, jak pokazuje film, z góry skazana jest na niepowodzenie. W każdym razie ja tak zrozumiałem intencje reżysera.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 31 lip 09, 21:27

No tak, znakomite, mądre kino... Zaskakujący, trochę odmienny od pozostałych prezentowanych w retrospektywie... Mniej jest "aktorskiego ruchu", więcej się dzieje w warstwie dialogowej... Mamy bardzo tradycyjnie - linearnie i precyzyjnie skonstruowany scenariusz... Na prawdę film wizjonerski pod względem formy, a zarazem demaskatorski... Kino jakiego dzisiaj brakuje...

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 3 sie 09, 12:20

A na mnie akurat "Agnus Dei" zrobił bardzo duże wrażenie. Oglądałem jeszcze "Gwiazdy na czapkach" i było jakby trochę gorzej. Po seansie "Baranka bożego" słyszałem rozmowy, z których wynikało, że film jest niezrozumiały, a już na pewno bez znajomości historii Węgier. Cóż, wydaje mi się, że przy założeniu umowności i alegoryczności tego filmu staje się on dużo bardziej zrozumiały. A przy tym jest naprawdę piękny wizualnie przez całe 90 minut.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Freak_of_nature
 
Posty: 22
Na forum od:
9 wrz 06, 13:16

Post 3 sie 09, 13:13

Obejrzałem dwa filmy Jancso, "Gwiazdy na czapkach" i "Desperatów".
Pierwszy z nich był dla mnie nazbyt teatralny, przez co nużący i sztuczny, symbolika średnio zrozumiała.
"Desperaci" to już kino o zupełnie innej sile rażenia. W tym filmie bardzo wyraźnie widać inspiracje dla stylu Beli Tarra. Film jest piękny od strony wizualnej, wysmakowane, silnie kontrastowe kadry, w porównaniu do "Gwiazd..." teatralne ruchy postaci są zredukowane, przez co nie rażą sztucznością. Powolne sceny zbliżeń pobrużdżonych twarzy więźniów jak żywo przypominają facjaty przybyszów zgromadzonych na rynku w "Harmoniach Werckmeistera".
Pesymistyczny obraz bezlitosnej machiny władzy przytłaczającej człowieka. Dla mnie to kino raczej antyhumanistyczne.

Avatar użytkownika
Jarosz
 
Posty: 1722
Na forum od:
5 cze 07, 7:48

Post 13 sie 09, 14:49

Widziałem wcześniej, przed festiwalem, Gwiazdy na czapkach, które nie zrobiły na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Przyjąłem je dość obojętnie. Dlatego olbrzymim zaskoczeniem były dla mnie Ożywcze wiatry, które obejrzałem z takim napięciem, jakby mi wyświetlano kryminał. Porażające kino od początku do końca, a ten ostatni zjawia się niespodziewanie. Jeden, jedyny raz miałem w tym roku wtedy na ustach pytanie: Jak to, to już?


Powrót do 9. - Filmy 9. MFF ENH - wypowiedz się!



cron