m4ro napisał(a):Co reklamuje ten 2-minutowy spot "Jestem sobą, jestem tobą i mną i wszystkim..."?
Mrozikos667 napisał(a):Szkoda, że nie mniej miejsc na "My, zwierzęta" jutro :/
damiansport1 napisał(a):Nie wiem o czym mówisz. Było mnóstwo filmów z dużych festiwali ale też równie dużo dzieł ryzykownych i nie odkrytych. A to że frekwencja była rekordowa to chyba dobrze.
hermanstopek napisał(a):NH chyba straciły pazur, bardzo dużo filmów z festiwalowego mainstreamu, kosztem dzieł ryzykownych, czy kontrowersyjnych.
doktor pueblo napisał(a):hermanstopek napisał(a):NH chyba straciły pazur, bardzo dużo filmów z festiwalowego mainstreamu, kosztem dzieł ryzykownych, czy kontrowersyjnych.
A mógłbyś podać kilka przykładów tych ryzykownych / kontrowersyjnych dzieł, które mogłyby trafić do programu, a nie trafiły?
wks napisał(a):18.MFF NH zaoferował 6 retrospektyw, z których żadna nie była pełna. Może lepiej byłoby ograniczyć się do dwóch prezentując w zamian wszystkie pozycje twórców. W stulecie urodzin Ingmara Bergmana chętnie obejrzałbym jego kompletną filmografię. Niestety, w ramach projektu Bergamn 100 zaproponowano mi obejrzenie 8 pozycji, z których wszystkie znałem wcześniej, a niektóre widziałem kilkakrotnie. Dla mnie Bergman jest ważniejszym reżyserem od Godarda, którego retrospektywa kilka lat temu obejmowała ponad 50 pozycji.
okon napisał(a):damiansport1 napisał(a):Nie wiem o czym mówisz. Było mnóstwo filmów z dużych festiwali ale też równie dużo dzieł ryzykownych i nie odkrytych. A to że frekwencja była rekordowa to chyba dobrze.
Chodzi o proporcje. Ale wiem, że trudno Ci zrozumieć, że niektórzy wyrośli z ekscytowania się filmami z Cannes i premierami filmów, które i tak wejdą niedługo do kin.
wks napisał(a):18.MFF NH zaoferował 6 retrospektyw, z których żadna nie była pełna. Może lepiej byłoby ograniczyć się do dwóch prezentując w zamian wszystkie pozycje twórców. W stulecie urodzin Ingmara Bergmana chętnie obejrzałbym jego kompletną filmografię. Niestety, w ramach projektu Bergamn 100 zaproponowano mi obejrzenie 8 pozycji, z których wszystkie znałem wcześniej, a niektóre widziałem kilkakrotnie. Dla mnie Bergman jest ważniejszym reżyserem od Godarda, którego retrospektywa kilka lat temu obejmowała ponad 50 pozycji.
damiansport1 napisał(a):Serio? 1/4 festiwalu to byly filmy Godarda?
Davus napisał(a):Zawsze bawiły mnie te podziały na NH między ludźmi, którzy chodzą na 'hity' i tymi, którzy 'szukają wyłącznie kina niszowego, które do kin nie wejdzie'.
Ludzie, mamy XXI wiek, wszystkie filmy (nawet te najbardziej niszowe) w krótkim czasie da się gdzieś znaleźć. Na jakichś VOD-ach, w Amazonie czy gdzieś indziej.
damiansport1 napisał(a):Serio? 1/4 festiwalu to byly filmy Godarda?
worren napisał(a):Przy poprzednich edycjach NH i AFF szatnia zwykle znajdowała się na najwyższym pietrze kina.
Grzes napisał(a):Davus napisał(a):Zawsze bawiły mnie te podziały na NH między ludźmi, którzy chodzą na 'hity' i tymi, którzy 'szukają wyłącznie kina niszowego, które do kin nie wejdzie'.
Ludzie, mamy XXI wiek, wszystkie filmy (nawet te najbardziej niszowe) w krótkim czasie da się gdzieś znaleźć. Na jakichś VOD-ach, w Amazonie czy gdzieś indziej.
Tyle że ten podział jak najbardziej jest - tyle że, podobnie jak w przypadku większości rzeczywistych podziałów, nie jest ostry - nie da się oddzielić grubą linią jednej grupy od drugiej, wszystko jest płynne. Nota bene - na tym forum ten podział też wyraźnie widać - w wątku o najlepszych filmach festiwalu w zasadzie każda lista składa się (prawie) wyłącznie z filmów, które będą wkrótce w dystrybucji lub (prawie) wyłącznie z filmów, których w kinach nie będzie (prawie oznacza maksimum 2-3 filmy z drugiej grupy). Nie ma ani jednej "pomiędzy". To nie oznacza, że którakolwiek z tych osób chodziła wyłącznie na filmy tylko z jednej z tych grup (chodź wiem, że takie są), ale z całą pewnością każda koncentrowała się głównie na jednej z nich.
Natomiast co do drugiej tezy, to jest ona w stu procentach fałszywa. Bardzo wiele filmów (czytaj - być może mniejszość, ale mniejszość znacząca) kończy swój obieg na festiwalach - nie pojawiają się nigdzie na świecie na dvd, blurayu, vod, ani nigdzie indziej (w szczególności też w drugim - nielegalnym lub półlegalnym - obiegu). Czasem są dostępne na vod tylko w jakiejś części świata (w Hiszpanii, Japonii np.), bez napisów w jakimkolwiek języku albo w jakimś jednym, którego nie musisz rozumieć. Wiem, bo jest szereg takich filmów, których szukam od lat. Ale skąd może to wiedzieć ktoś, kogo interesują głównie 'hity', i na festiwalu - owszem - pójdzie na nawet całkiem sporo pozycji niszowych, tyle że poza festiwalem nigdy ich nie szuka? Być może całkiem fałszywie Cię oceniam, ale Twoja teza o wszechdostępności filmów na "różnych VOD-ach" zdecydowanie sugeruje, że jednak nie.
Davus napisał(a):W sumie to nie miałem na myśli tego, że taki podział nie istnieje tylko, że raczej nie ogarniam, dlaczego jedni chodzą tylko na filmy z dystrybucją, a drudzy na te bez. Przede wszystkim chyba warto chodzić na dobre kino (więc mieszać).
A co do reszty - oglądam bardzo różne rzeczy, ale przyznaję, że przede wszystkim staram się oglądać filmy warte mojego czasu. Zobaczyć 'wszystkiego' się nie da. Jeśli jakiś film ginie w niepamięci po obiegu festiwalowym to bardzo możliwe, że są ku temu dobre powody. Arcydzieła nie giną.
Z drugiej strony - nawet polskie VOD-y oferują coraz więcej ciekawych rzeczy. Np. mniej więcej połowa ubiegłorocznego konkursu z Karlowych Warów pojawiła się na HBO GO (dzięki czemu więcej obejrzałem ich w ostatnich miesiącach tam niż rok temu na festiwalu). Filmy z San Sebastian można czasem znaleźć na Netflixie.
Z Locarno czy Rotterdamem są problemy, oczywiście, ale też fakt, że jakiś film pojawił się na tych festiwalach nie jest dla mnie wystarczającą rekomendacją.Na każdym festiwalu pokazuje się całą masę badziewia. Trzeba umieć te badziewia omijać.
Grzes napisał(a):Davus napisał(a):W sumie to nie miałem na myśli tego, że taki podział nie istnieje tylko, że raczej nie ogarniam, dlaczego jedni chodzą tylko na filmy z dystrybucją, a drudzy na te bez. Przede wszystkim chyba warto chodzić na dobre kino (więc mieszać).
Bo te z dystrybucją można obejrzeć później, w dodatku na dużym ekranie? Te bez dystrybucji niekoniecznie, i na pewno nie na dużym ekranie, mimo że wiele z nich bardziej tego dużego ekranu wymaga niż gros tych w dystrybucji? Bo to, że jakiś film chcę obejrzeć, nie oznacza, że muszę go obejrzeć tu i teraz? Naprawdę nie rozumiem, czego tu można nie ogarniać.A co do reszty - oglądam bardzo różne rzeczy, ale przyznaję, że przede wszystkim staram się oglądać filmy warte mojego czasu. Zobaczyć 'wszystkiego' się nie da. Jeśli jakiś film ginie w niepamięci po obiegu festiwalowym to bardzo możliwe, że są ku temu dobre powody. Arcydzieła nie giną.
Bzdura. To, czy giną, zależy głównie od tego, czy filmy są a) przystępne dla nieco szerszej publiczności; b) od właścicieli praw/agentów sprzedaży i tego, jak potrafią zadbać o "swoje" filmy. Arcydzieła mają dokładnie taką samą szansę na zginięcie jak wszystko inne, zwłaszcza jeśli są trudne w odbiorze (a filmy "nowohoryzontowe", nawet wybitne, takie właśnie bywają). Dokładnie ten sam argument pojawił się w zeszłym roku przy okazji dyskusji na temat tego, czy warto chodzić na filmy z sekcji Lost Lost Lost: "z jakiegoś powodu te filmy przepadły" czy coś podobnego. Otóż głównym powodem tego, że filmy przepadają, jest to, że wymagają wiele od widza - jakość ma tu niewiele do rzeczy.Z drugiej strony - nawet polskie VOD-y oferują coraz więcej ciekawych rzeczy. Np. mniej więcej połowa ubiegłorocznego konkursu z Karlowych Warów pojawiła się na HBO GO (dzięki czemu więcej obejrzałem ich w ostatnich miesiącach tam niż rok temu na festiwalu). Filmy z San Sebastian można czasem znaleźć na Netflixie.
Z Locarno czy Rotterdamem są problemy, oczywiście, ale też fakt, że jakiś film pojawił się na tych festiwalach nie jest dla mnie wystarczającą rekomendacją.Na każdym festiwalu pokazuje się całą masę badziewia. Trzeba umieć te badziewia omijać.
Polskie vod, Karlovy Vary... - no właśnie ja też staram się nie tracić czasu na filmy niewarte tego czasu, i dlatego i tu, i tu zaglądam rzadko, w obu miejscach stwierdzając, że i tak za często (w zeszłorocznym konkursie z KV widzę dokładnie jeden film, który w jakimkolwiek stopniu mnie interesuje - ten film (Małego krzyżowca) obejrzałem zresztą w tym roku na festiwalu i był sporym rozczarowaniem). Oczywiście - nie mam wątpliwości, że w Locarno i Rotterdamie większość filmów to także z pewnością badziewie, ale rzeczy dla mnie interesujących jest tam rocznie więcej niż na wszystkich polskich vod-ach razem wziętych (oczywiście po odliczeniu filmów, które już widziałem, bo były w dystrybucji).
Grzes napisał(a):PS: Jeśli Arytmia jest równie dobra jak wcześniejsze filmy Chlebnikowa, to z całą pewnością nic nie straciłem. Nota bene - ten film był pokazywany we Wrocławiu na Sputniku - nawet nie brałem pod uwagę, żeby na niego iść.
Grzes napisał(a):Poza festiwalem jest na oglądanie dużo więcej czasu (chyba że ktoś ma jakiś specjalny pochłaniacz czasu w postaci pracy od rana do nocy albo małego dziecka, ale wtedy to ten pochłaniacz tak naprawdę stoi za danego człowieka wyborami, a nie którykolwiek z argumentów, które przytaczasz) - w szczególności w kinach na ogół do oglądania jest niewiele. W tym, co piszesz, nie ma ani grama racjonalności. A z tym Criterionem i Mubi... cóż, rzeczy współczesnych i naprawdę trudnych Criterion praktycznie nie wydaje. Na Mubi - owszem - można znaleźć filmy oryginalne, trudne i rzadkie (tam np. oglądałem kilka filmów z sekcji LLL jeszcze przed (tego- i zeszłorocznym) festiwalem, tam był też niedawno najlepszy film zeszłorocznych Nowych Horyzontów, czyli Nieobecni Peredy (tyle że jego oglądanie na małym ekranie (mam na myśli ekran dużego telewizora - nawet na takim) jest zwyczajnie bez sensu)), ale to, które akurat ich zainteresują, jest w stu procentach kwestią przypadku. Jest wiele innych platform - oczywiście poza Polską - na których można znaleźć filmy rzadkie i interesujące, ale też zdecydowanie nie wszystkie. Olbrzymiej liczby bardzo wartościowych rzeczy nie można znaleźć nigdzie, niezależnie od tego, ile się będzie szukać - po objechaniu kilkudziesięciu festiwali, często zdobyciu kilku nagród, przepadają. Tak jest, niezależnie od tego, jak bardzo będziesz zaklinał rzeczywistość.
PS: Jeśli Arytmia jest równie dobra jak wcześniejsze filmy Chlebnikowa, to z całą pewnością nic nie straciłem. Nota bene - ten film był pokazywany we Wrocławiu na Sputniku - nawet nie brałem pod uwagę, żeby na niego iść.
Davus napisał(a): retrospektywa Bergmana to jest strata czasu (nawet to "Bergman 100" było totalnie bez sensu - wszyscy go znają).
Grzes napisał(a):Polskie vod, Karlovy Vary... - no właśnie ja też staram się nie tracić czasu na filmy niewarte tego czasu, i dlatego i tu, i tu zaglądam rzadko, w obu miejscach stwierdzając, że i tak za często (w zeszłorocznym konkursie z KV widzę dokładnie jeden film, który w jakimkolwiek stopniu mnie interesuje - ten film (Małego krzyżowca) obejrzałem zresztą w tym roku na festiwalu i był sporym rozczarowaniem).
Grzes napisał(a):Jest wiele innych platform - oczywiście poza Polską - na których można znaleźć filmy rzadkie i interesujące, ale też zdecydowanie nie wszystkie. Olbrzymiej liczby bardzo wartościowych rzeczy nie można znaleźć nigdzie, niezależnie od tego, ile się będzie szukać - po objechaniu kilkudziesięciu festiwali, często zdobyciu kilku nagród, przepadają. Tak jest, niezależnie od tego, jak bardzo będziesz zaklinał rzeczywistość.
wks napisał(a):Davus napisał(a): retrospektywa Bergmana to jest strata czasu (nawet to "Bergman 100" było totalnie bez sensu - wszyscy go znają :P ).
Widziałem ponad 20 filmów Bergmana - to mniej więcej połowa jego twórczości. Spośród oglądanych przez mnie jego filmów jest kilka pozycji, które nie są znane moim znajomym. Nie wydaje mi się, żeby Bergman był powszechnie znany, nawet przez widzów MFF NH.
PS. Tegoroczny festiwal zaoferował retrospektywę Pedro Costy. Dwa jego filmy widziałem wcześniej, jeden obejrzałem na festiwalu. To zdecydowanie nie moje kino. Niemniej nie uważam, żeby zaprezentowanie jego twórczości było stratą festiwalowego czasu.
m4ro napisał(a):wks napisał(a):Davus napisał(a): retrospektywa Bergmana to jest strata czasu (nawet to "Bergman 100" było totalnie bez sensu - wszyscy go znają).
Widziałem ponad 20 filmów Bergmana - to mniej więcej połowa jego twórczości. Spośród oglądanych przez mnie jego filmów jest kilka pozycji, które nie są znane moim znajomym. Nie wydaje mi się, żeby Bergman był powszechnie znany, nawet przez widzów MFF NH.
PS. Tegoroczny festiwal zaoferował retrospektywę Pedro Costy. Dwa jego filmy widziałem wcześniej, jeden obejrzałem na festiwalu. To zdecydowanie nie moje kino. Niemniej nie uważam, żeby zaprezentowanie jego twórczości było stratą festiwalowego czasu.
A ja zgadzam się z Davusem. Filmy Bergmana są znane i łatwo dostępne, po drugie, retrospektywa Bergmana była już na festiwalu, a po trzecie, najważniejsze: dopiero po festiwalu KNH ogłosiło, że dokładnie te same filmy będą pokazywane od października do grudnia... W Muranowie też będą.
A filmów Costy nigdzie się nie znajdzie, większość nawet nie słyszała takiego nazwiska.
worren napisał(a):Grzes napisał(a):Festiwal w Rotterdamie podczas tegorocznej edycji mocno promował swoją platformę VOD ukrywającą się pod nazwą IFFR Unleashed, którą uruchomili w lutym 2018. W każdym miesiącu dodają po kilkanaście lub więcej filmów z dotychczasowych edycji festiwalu. IFFR Unleashed powinno być dostępne także w Polsce, choć nie sprawdzałem, czy tak jest.. Na stronie festiwalu raz w miesiącu pojawia się informacja o dodawanych tytułach: sierpień - https://iffr.com/en/blog/iffr-unleashed ... -in-august
nim24 napisał(a):Ludzie chodzą na filmy Bergmana bo to znane nazwisko, kiedyś było tak, że podczas festiwalu w kilku salach puszczali wielkie blockbustery i ludzie też chodziliCo do Monteiro, wyraźnie zaznaczyłem, że chodzi mi tu o szansę na obejrzenie jego filmów w kinie, to dość niszowy reżyser i jakoś wątpię aby nawet na przestrzeni kolejnych kilkudziesięciu lat pojawiła się w Polsce taka możliwość. Oczywiście, że nie każdy kto przyjeżdża na NH jest z dużego miasta, ale z mojej strony 'marnowanie' retrospektyw potencjalnie ciekawych i mniej znanych reżyserów na arthouseowe hiciory typu Bergman, Ozu, Fellini, Tarkowski tylko dla ludzi którzy mieszkają na tak kosmicznym odludziu, że nawet dojazd do miejsce gdzie te filmy są puszczane regularnie jest potencjalnym problemem to dość średni pomysł.
modrzef napisał(a):(tak tylko nawiasem: ale fajna klasyczna "pyskówka" forumowa... aż się poczułem o 10 lat młodszy ;> więcej takich! ;>)
Gendo napisał(a):nim24 napisał(a):Ludzie chodzą na filmy Bergmana bo to znane nazwisko, kiedyś było tak, że podczas festiwalu w kilku salach puszczali wielkie blockbustery i ludzie też chodziliCo do Monteiro, wyraźnie zaznaczyłem, że chodzi mi tu o szansę na obejrzenie jego filmów w kinie, to dość niszowy reżyser i jakoś wątpię aby nawet na przestrzeni kolejnych kilkudziesięciu lat pojawiła się w Polsce taka możliwość. Oczywiście, że nie każdy kto przyjeżdża na NH jest z dużego miasta, ale z mojej strony 'marnowanie' retrospektyw potencjalnie ciekawych i mniej znanych reżyserów na arthouseowe hiciory typu Bergman, Ozu, Fellini, Tarkowski tylko dla ludzi którzy mieszkają na tak kosmicznym odludziu, że nawet dojazd do miejsce gdzie te filmy są puszczane regularnie jest potencjalnym problemem to dość średni pomysł.
Ale zdajesz sobie sprawe, ze te wszystkie Bergmany czy sala nr 1 to jest po to, żebys Ty mógl oglądać Monteneiro a ja Coste?
Jarosz napisał(a):Bzdura, pewnie lecieli w jednej z sal Multikina Arkady, które kiedyś przez moment było obiektem festiwalowym. Z czym że nowohoryzontowe były tam tylko dwie sale, a w pozostałych grano komercyjny chłam. Pewnie Ci się wydaje, że ten chłam też był w programie festiwalu, skoro był w tym samym obiekcie