doktor pueblo napisał(a):Tylko... czy nie można by poprosić Pana Doktora, który robi prelekcje przed filmami, żeby przestał streszczać fabuły filmów, które widzowie zaraz obejrzą (zakładam, że jest to ciągle ta sama osoba, ja w każdym razie przy okazji filmów Słońce w sieci i Gdy skończy się ta noc trafiłem na tego samego)? Nie mam nic do prelekcji jako takiej, jeśli wyjaśnia okoliczności powstania filmu, czy niezrozumiałe z dzisiejszej perspektywy symbole, ale tego jest za mało, a zdecydowanie za dużo opowiadania o scenach, które zaraz obejrzymy. To przecież absurd i to mocno irytujący (wiem, że nie jestem w tej opinii osamotniony).
Nie jesteś osamotniony i podpisuję się pod tym.
Streszczenie takie może robić PO filmie, kiedy już go obejrzałem i wiem co się działo.
Jeśli już prelekcje muszą być przed każdym filmem, to skróćcie je do 15 min, please.
A do prowadzących prelekcje: proszę, jeśli ona już musi być, to niech to nie będzie wykład jak dla studentów i prezentacje, tylko 5 minut najważniejszych informacji W SKRÓCIE. A nie: mówię wszystko co wiem.
Rzucanie kilkunastu nazwisk czeskich aktorów w trakcie wykładu kompletnie mija się z celem, bo większości one nic nie mówią, ani człowiek nie jest w stanie ich zapamiętać. A najlepiej postawić sobie cel: "Co chcę aby słuchacze-widzowie zapamiętali z tego co mówię?". Naprawdę dużo bardziej efektywne będzie zkondensowanie najważniejszych informacji (innych niż w opisie filmu i inne niż strzeszczanie filmu) i KRÓTKIE ich przedstawienie w ciągu 2 minut, niż mówienie 20 minut. Np. "Zobaczą państwo czarno-biały film, bez dialogów, z superbohaterami. Warto zwrócić uwagę na statyczne kadry i długie ujęcia. Taki styl cechuje wszystkie filmy tego słowackiego reżysera." - i tyle w zupełności wystarczy. Krótko i treściwie.
Ja z tych wszystkich prelekcji nie zapamiętałem NIC.
doktor pueblo napisał(a):i olbrzymi sukces frekwencyjny (pewnie po części dzięki niskiej cenie biletów, która - jak widać - może się opłacać).
Ja poza ENH i AFF chyba nie widziałem pełnej (prawie) po brzegi sali. Na pierwszy film nie było już chyba biletów przed seansem, a na czwarty film wszystkie miejsca z wyjątkiem kilku z pierwszego rzędu były sprzedane (chociaż de fakto na sali były wolne miejsca, mimo że w systemie widniały jako sprzedane). Nawet na darmowych pokazach chyba nie było tak pełno.
A na film w najbliższy czwartek, 10 marca, biletów nie ma już od piątku :)