Dla mnie tylko trzy film wstawiły w stan pijaństwa filmowego (nic nie poradzę, na starość pompka silniej działa niż bańka).
- B.F.E. czyli Zadupie. Czysty konkret o typowym amerykańskim zadupiu. Trochę klisz - ale biorąc pod uwagę, że wszystkie są związane z dziadkiem, który odnalazł umiłowanie w narkotykach - można wybaczyć. Po takie filmy na AFF właśnie przyjeżdżam.
- Whiplash - piękny audiowizualny odlot. I tyle.
- Foxcatcher - za to, że reżyser Moneyballa znów podjął temat sportowy. Ale tym razem w o wiele surowszej i mrocznej formie (o tym, że jedną z ról grał Carrell skojarzyłam dopiero godziny po seansie - dla mnie postać, którą zagrał była przerażająca od pierwszej do ostatniej sekundy, ciarki same łaziły po plecach). Szkoda, że tak rzadko powstają dobre filmy sportowe. Za mało tego.
Z gorszych rzeczy - jestem kompletnie rozczarowana sekcją dokumentalną. Ok, był The Winding Stream, ale oglądało się mi miło, bo kocham country i znam carterowskie pochodzenie i to co włożyli w świat amerykańskiej muzyki. Ale z formą filmu było coś nie halo.
Ach, przypominając sobie ten AFF gdy leciało Jak przetrwać plagę a tu dostajemy nudnawy Sprawa przeciwko ósemce... to aż żal. Dałam pod koniec jeszcze szansę 1971, ale też to nie było to.
Ominęłam wszelkie retrospektywy. Z ilości karteczek do głosowania wnioskuję, że łaziłam głównie na nówki festiwalowe. Filmy ok, ani złe ani najwspanialsze. To jest chyba najgorsze, bo np. rok temu pamiętam, że w nówkach utrafiłam chyba z 5 zajebistych filmów. W tym roku tylko Zadupie (W. i Foxa nie liczę, bo inna sekcja). Fakt, że w zamian praktycznie wszystkie filmy były ok i dobrze się je oglądało, a rok temu chyba z kilka seansów ledwo przetrwałam, z dwóch chyba wyszłam. Ale wolałabym źle trafić (w końcu sami wybieramy filmy, my widzowie na które chcemy iść) kilka razy, a w zamian dostać od kilku filmów jak obuchem w twarz.
Ogólnie - AFF udany. Dobrze spędzony czas.
Bonus time: acha, Mapy gwiazd. Biorąc pod uwagę, że newsem plotka hollywoodzkiego jest zdeformowana twarz Renee Zewleger, a dawno temu, kiedyś adoptowane córki Jane Crowford opowiadały jak to owa kultowa aktorka się nad nimi znęcała (czy jakoś takoś, nie pamiętam dokładnie, ale w sensie porażki rodziców hollywoodzkich) - to z klimatem Cronenberg trafił idealnie.
Tak wygląda już zepsute Hollywood od środka. W sensie ryba, oglądamy zeschnięte wnętrzności, bo jak wiadomo ryba psuje się od głowy, ale ta już dawno ucięta.
I tym miłym akcentem
