Mały Quinquin.

Filmy 14. TNH - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 8 sie 14, 15:00

No proszę... naprawdę nikt się nie podejmuje dyskusji o tym tytule?
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 8 sie 14, 21:12

wszyscy się boją małego quinquina :)

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 9 sie 14, 9:15

Tak właśnie myślałem...
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 9 sie 14, 14:39

psubrat też jakoś tak nieśmiało... ja wolę Dumonta na poważnie i żeby się bohaterowie zbyt często nie przewracali.

mortiis2
 
Posty: 71
Na forum od:
27 lis 05, 22:06

Post 9 sie 14, 19:57

Na festiwalu nie widziałem. Czy on wejdzie do dystrybucji? ( w programie przy krótkim opisie jest znaczek Stowarzyszenia Nowych Horyzontów, więc z automatu nie poszedłem, myśląc że będzie dystrybuowany...)

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 9 sie 14, 20:39

wejdzie
Ostatnio edytowano 9 sie 14, 21:37 przez aszeffel, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
Mariza
 
Posty: 120
Na forum od:
20 sie 07, 20:02

Post 9 sie 14, 21:09

Dumont może zbyt rozmownym reżyserem nie jest, ale porywa się na radykalizm a rebours, więc może i ja się odważę na kilka spostrzeżeń :)
Mały Quinquin jest bardzo przyjaznym obrazem, jednym z najmniej wydumanych, choć i w Camille był już mocny flirt z szerszą publicznością. Mam wrażenie, że reżyser ociepla swój wizerunek, co podobnie jak w przypadku Houellbecqua (którego po przeczytaniu Cząstek i paru innych przygodach, uważałam za niezwykle antypatycznego i głęboko nieszczęśliwego Francuza), okazało się zupełnie rozkosznym mnie sprzymierzeniem.
Szczerze mówiąc zupełnie zmieniłam podejście do Dumonta, który okazuje się być swojskim chłopakiem z wiejskiego podwórka, a nie tylko hermetycznym, egzystencjalnie wyzywającym reżyserem. Dziecięce twarze, duża jak na Dumonta ilość dialogów i sielskie pejzaże nie powinny jednak uśpić czujności… momentami nawet czułam jakby była to geneza Ludzkości. Radykalizm więc wydaje się okiełznany tylko pozornie, choć może twórca jest zmęczony swoimi demonami i próbuje je ukoić tą prostą kołysanką; w ramach odpoczynku serwuje więc telewidzom elementy znane dobrze kinomanom z jego wcześniejszych filmów.
Oczywiście jest tu i perwersyjne morderstwo i dumontowski kościół w stanie rozkładu, niepełnosprawny bohater, na którego, choć jest najmniej podejrzany, patrzyć winniśmy z największą podejrzliwością, zło wtopione w sielski obraz natury. Wraz z orkiestrą dętą powraca dusząca nietolerancja na tle kulturowym, ale domontowany jest jakże aktualny wątek rasowy. Miłość, wiara i śmierć zamiast nadziei, jak zawsze i nie tylko u niego. Mam zdecydowaną słabość do bezlitosnych zbliżeń, którymi Dumont szokuje i zachwyca mnie nieustannie. @aszeffel - Czy w tym filmie też był obecny efekt Kuleszowa ?
Moja myśl po obejrzeniu dumontowskiego mini serialu: Cierpienie konstytuuje człowieczeństwo i jest wyzwaniem do wypełniania się wartości – uznawanie osób dotkniętych cierpieniem za nieposiadających sfery etycznej/duchowej czy zdolności do moralnej oceny czynów jest potwornym błędem.
Tak też czytam Quinquina, ze szczególnym uwzględnieniem sceny mszy ( właściwie jej parodii) z wujkiem Quinquina w kominiarce.
,,Czyj duch na podobieństwo owej skały
Mocno się oprze i wahać przestanie,
Kto namiętności wyzbył się na zawsze,
Ni gniewu nie zna ani nie zna lęku”

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 10 sie 14, 16:52

Jeden z najlepszych Dumontów - kapitalny pomysł z niby-podlizywaniem się widzom telewizji przez pierwsze dwa odcinki (choć nietrudno zauważyć, że ten slapstickowy humor jest podany z dystansem, nie ma śmieszyć sam w sobie, a raczej za jego pomocą Dumont śmieje się z takiej formy "niskiej" komedii), by potem skręcić w stronę humoru już niemal wyłącznie czarnego. No i mocna końcówka pozostawiająca w niepewności. Nie rozumiem słyszanych tu i ówdzie (psubracie, I'm looking at you :P ) narzekań, całkowicie rozumiem natomiast skojarzenie z "Ludzkością".
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 10 sie 14, 17:11

podpisuje się pod Mrozikiem :)


Powrót do Każdy ma swoje kino