10. Planete+ Doc FF

Festiwale, przeglądy, retrospektywy. Zapowiedzi. Wasze wrażenia.
Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 8 kwi 13, 13:25

zazdroszczę Warszawiakom

w programie retrospektywa Petera Mettlera, wystawa prac Sharon Lockhart......
http://planetedocff.pl/index.php?page=news&i=1883

14 maja w warszawskiej Kinotece Siergiej Łoźnica i Peter Mettler poprowadzą organizowane wspólnie z MEDIA Desk Polska wykłady mistrzowskie. Osoby chcące wziąć udział w masterclass mogą nadsyłać zgłoszenia do 19 kwietnia na adres masterclass@planetedocff.pl.

Avatar użytkownika
okon
 
Posty: 766
Na forum od:
31 sty 05, 22:00

Post 8 kwi 13, 22:53

Zdecydowanie najważniejszy festiwal w Warszawie. Philibert, Berliner, Oppenheimer, Liechti, Mettler i dużo więcej.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 9 kwi 13, 0:10

Szlag by to trafił, takie rzeczy pod bokiem a ja zarobiony. No nic, zobaczę ile tylko się da, choć to na pewno nie będzie tyle, ile bym chciał.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 10 kwi 13, 0:33

Najczęściej to ja zakładałem temat dotyczący festiwalu Planete Doc, ale w tym roku widzę że zainteresowanie jest większe - to dobrze. Oczywiście program poznamy na tydzień przed rozpoczęciem festiwalu, ale bazując na moim doświadczeniu możemy się spodziewać co najmniej kilka interesujących filmów do koniecznego obejrzenia. Niezwykle ciekawe są również masterclass'y - w tamtym roku Glawogger ze swoim operatorem. Czekam z nadzieją na tegoroczną ofertę. Z lat ubiegłych chodzi za mną duński skromny film Dobre życie. Subtelne, humanistyczne kino. Pamiętam niezwykle pozytywne spotkanie z bohaterami francuskiego filmu Być i mieć. I wiele wiele innych, o czym możecie się przekonać czytając moje roczne podsumowania. Ważny festiwal chociaż termin może nie do końca fortunny.

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 10 kwi 13, 21:56

no i ok, będę w W wie 11-13, fakt 11 na imprezie, ale 12 moglabym coś skubnąć - no i wchodzę na stronę, a tam ani nie widze gdzie, ani czy jakiś klub - no dobra, jeszcze raz, i znów..a choc katalog by się kupić chciało ...Tangerine, podpowiedz, proszę

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 10 kwi 13, 22:10

Seanse są w Kinotece i Iluzjonie, ale spokojnie - do publikacji szczegółowego programu jeszcze sporo czasu. Natomiast sprzedaż biletów od 3 maja tylko w kasach kin, więc jakbyś chciała (i nie tylko Ty, oczywiście!) mieć pewność, że wejdziesz na to, co sobie zaplanowałaś, to mogę Ci kupić, co trzeba.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 11 kwi 13, 5:59

A BO TO W MAJU...dzięki, sie o miesiąc ...:)

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 11 kwi 13, 22:15

No tak, to by wiele wyjaśniało :D
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 25 kwi 13, 12:45

A na stronie festiwalu dostępne są już listy pokazywanych filmów (na razie, w większości, bez szczegółów odnośnie seansów).
Pełna lista tu: http://planetedocff.pl/index.php?page=p ... 0&sekcja=0
Filmy pokazywane we Wrocławiu tutaj: http://planetedocff.pl/index.php?page=page&i=1074

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 29 kwi 13, 8:29

Pojawiły się już godziny i miejsca projekcji.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 3 maja 13, 11:54

szkoda, że nie w Lunie tylko w Iluzjonie - to pierwsza moja konstatacja

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 3 maja 13, 11:56

eliska napisał(a):A BO TO W MAJU...dzięki, sie o miesiąc ...:)


i już jest maj... kwietnia to prawie w ogóle nie było...

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 6 maja 13, 15:51

Dobrzy ludzie - mam do kupienia 4 bilety w Iluzjonie, szukam kogoś kto będzie miał do kupienia 6 (może być dwóch dobrych ludzi) to jeśli zakupimy 10 będziemy mieli zniżkową cenę (12 zł) na wszystke...

Avatar użytkownika
Jarosz
 
Posty: 1722
Na forum od:
5 cze 07, 7:48

Post 7 maja 13, 16:32

Uprzedzam osoby, które będą planetedocowały we Wrocławiu, żeby się nie łudziły, że zobaczą filmy otwarcia i zamknięcia. To znaczy film otwarcia może i zobaczą w innym terminie, gdyż są trzy kolejne, ale film zamknięcia ma tylko jeden seans i jest on zamknięty dla profanów, albowiem liczą się zaproszenia dla urzędasów. Tak że jak ktoś marzy, żeby pójść na (Nie)prawdziwą historię Monty Pythona według Grahama Chapmana 3D, to niech od razu jedzie do Warszawy.

Nie rozumiem tylko, po co w tej sytuacji w cenniku pozycja "filmy 3D", skoro to jedyny taki seans we Wrocku. Mogli od razu napisać, że prostakom wstęp wzbroniony.

Z innych kwiatków: na seanse składające się z dwóch krótszych filmów (około godzinnych) chcą sprzedawać osobne bilety, mimo że strona festiwalu traktuje je jak jeden blok.

Takie rzeczy to tylko w Odrze.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 8 maja 13, 16:22

Dziwne. Ja dzisiaj kupowałem bilet na (m.in.) Kobiety z hotelu Pasażer, i Pani w kasie nie chciała mi sprzedać tylko na ten film, bo to podwójny seans z Wiele hałasu o ślub.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 8 maja 13, 18:47

Żartujesz z tym filmem zamknięcia, prawda? Jak kupowałem bilety parę dni temu, to mi powiedzieli, że na filmy otwarcia i zamknięcia sprzedaż rusza w piątek 10 maja. I wtedy się tam wybieram z jasno sprecyzowanym żądaniem.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Jarosz
 
Posty: 1722
Na forum od:
5 cze 07, 7:48

Post 9 maja 13, 11:18

Grześ - widocznie jest tak, że to zależy, na kogo trafisz. Ja chciałem na Wiele hałasu o ślub, ale zrezygnowałem. Nie będę płacił podwójnie.
Doktorze - nie żartuję, tak mnie poinformowano przy próbie zakupu. Ale nie zamierzam się poddawać, bo w drukowanych programach na odłam wrocławski stoi jak byk, że "bilety do kupienia w kasie kina". Niestety, przeczytałem to później w domu. Nie mogłem tym zamachać we wtorek przed kasą.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 9 maja 13, 11:22

Wiesz, ja ostatecznie mam bilet tylko na Wiele hałasu o ślub (tak jest na nim napisane), ale wybieram się na oba. Jeśli będą mnie chcieli wyprosić w trakcie, to pójdę się kłócić do kasy.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 10 maja 13, 10:54

Byłem dzisiaj rano i sprawa wygląda tak. Na film otwarcia bilety sprzedają (jak kupowałem, to było jeszcze 40 sztuk). Na film zamknięcia na razie nie i nie wiadomo czy będą. Pracownicy kasy wiedzą tyle, że na razie dyrektor kazał nie sprzedawać, a co dalej to nie wiadomo. Jeżeli okaże się, że bilety te będą tylko na zaproszenia dyrektora, to będzie to gigantyczny skandal i będę w tej sprawie dymił ile się da. Być może wybaczyłbym jeszcze to, że dyrektor urządza prywatną imprezę dla swoich gości za publiczne pieniądze, ale nie w sytuacji, gdy jest to jedyny seans tego filmu. Myślę jednak, że - choćby po to żeby uniknąć takiego skandalu - jakieś bilety w sprzedaży się pojawią. Niestety, ile i kiedy, nie wie nikt. A swoją drogą ciekawy jestem, czy Planete ma świadomość tego, co tu się wyprawia...
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Jarosz
 
Posty: 1722
Na forum od:
5 cze 07, 7:48

Post 10 maja 13, 11:31

Planete, a właściwie Against Gravity pewnie nie wie, że taki festiwal, jaki dyrektor. W Warszawie pewnie będzie świetnie, ale tam nie mają Białasa. A może już czas na emeryturę?

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 10 maja 13, 12:48

Jeśli chodzi o Wiele hałasu o ślub + Kobiety z hotelu Pasażer, to w tej chwili już też na stronie DCF-u to jest jeden seans, więc chyba doszli do porozumienia, jak to ma wyglądać.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 10 maja 13, 12:58

Ja kupowałem bilet tydzień temu na Wiele hałasu... i nie było żadnego problemu, zapłaciłem za jeden.

Natomiast co do Monty Pythona, to DCF-owi nie daruję. Przeczytałem w dzisiejszym dodatku do Co Jest Grane wywiad z dyr. Liebhartem, w którym mówi on o tym, że wszyscy wrocławscy fani będą mieli okazję zobaczyć ten film w czasie festiwalu. Przed momentem wysłałem do nich maila z pytaniem, czy orientują się, że najprawdopodobniej nie jest to prawdą, ponieważ dyrektor Białas postanowił wyświetlić film tylko swoim kolegom, politykom, sponsorom itp. Gdzie ma widzów, to wiadomo od dawna.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 10 maja 13, 13:18

doktor pueblo napisał(a):Ja kupowałem bilet tydzień temu na Wiele hałasu... i nie było żadnego problemu, zapłaciłem za jeden.

Znaczy tylko Jarek trafił jakoś tak dziwnie...

Przed momentem wysłałem do nich maila z pytaniem, czy orientują się, że najprawdopodobniej nie jest to prawdą, ponieważ dyrektor Białas postanowił wyświetlić film tylko swoim kolegom, politykom, sponsorom itp.

Jeśli będziesz miał szczęście i będzie ktoś, od kogo cokolwiek zależy, miał czas to przeczytać w trakcie festiwalu, to może coś z tego będzie. Ja i tak się na zamknięcie nie wybierałem, ale trzymam za was kciuki (wróg w końcu wspólny ;)).

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 11 maja 13, 1:00

Festiwal się rozpoczął - wszyscy znamy jego zalety i wady. W tym roku 5 filmów będzie w dystrybucji kinowej i zakładając, bez większego ryzyka, że będą to seanse oblegane, może warto rozważyć obejrzenie tych filmów w większym spokoju po festiwalu. Mnie się nie udało uniknąć części z tych filmów, a pierwszy z nich widziałem już dzisiaj - to jest Koniec czasu Mettlera, film bardzo ciekawy, aczkolwiek dotyczący kwestii raczej znanych, ale ważnych... Wciągający szczególnie w części środkowej. Potem zaczyna to trochę być przekombinowane i manieryczne. Do tego jeszcze irytująca miejscami ścieżka dźwiękowa, która przytłacza, drażni i niepokoi. Po co tak hałasować ? Najlepsze ujęcie - śpiący kot w otoczeniu zmoczonej deszczem trawy.

Drugi film dzisiejszy to niestety totalne rozczarowanie więc szkoda pisać. Brak formy, brak pomysłu, samo zaangażowanie w temat nie wystarcza.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 11 maja 13, 7:55

tangerine napisał(a):W tym roku 5 filmów będzie w dystrybucji kinowej

Wg strony AG 7.
Drugi film dzisiejszy to niestety totalne rozczarowanie więc szkoda pisać. Brak formy, brak pomysłu, samo zaangażowanie w temat nie wystarcza.

Ale może warto napisać tytuł, żeby innych przestrzec?

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 11 maja 13, 9:00

Raczej myślę, za warto się skupiać bardziej na polecaniu niż przestrzeganiu. Film zresztą nie będzie grany we Wrocławiu, co pokazuje, że nie zawsze więcej znaczy lepiej.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 11 maja 13, 21:24

To ja popolecam w takim razie:

"Przysiółek" Łoźnicy to najlepszy film z czterech, jakie do tej pory obejrzałem. Snuje się to, wlecze, całkowicie przynależy do nurtu slow cinema, aż tu nagle widz orientuje się, co tak naprawdę ogląda i perspektywa się zmienia. Myślę, że najlepiej nic o tym tytule nie wiedzieć i dać się ponieść niesamowitej płynności "Przysiółka" z zaskoczenia.

"Scena zbrodni" Oppenheimera teoretycznie nie wymaga komentarza, bo pewnie wszyscy wiecie, co to jest i co najmniej część z Was postanowiła poczekać na premierę kinową. Myślę, że warto rozważyć tę decyzję jeszcze raz, bo na Planete Doc pokazywana jest 160-minutowa wersja reżyserska filmu (o czym, oczywiście, w programie nie ma ani słowa). Co najważniejsze, jest on tak dobrze zrobiony, że, mimo imponującej jak na dokument długości, nie nuży - choć idealny nie jest (parę po amerykańsku tanich momentów się zdarzyło).

"Koniec czasu" również bardzo przypadł mi do gustu, choć zgadzam się z tangerine'em, że w pewnym momencie staje się nieco manieryczny. Warto go jednak zobaczyć dla cudownych zdjęć i bardzo interesującego dźwięku (tu się z tangiem nie zgadzam, mam wrażenie, że pewna agresywność ścieżki dźwiękowej działa na korzyść filmu, stojąc w kontraście do kontemplacyjnej atmosfery).

Najsłabiej jak na razie "Metro myśli", czyli film, który świetnie się zaczyna, ale potem traci tempo i jest zbyt jednowymiarowy, by móc stać się prawdziwą myślową mapą kolejowych podziemi. Mimo wszystko wciąż ogląda się go nieźle, bo wizualnie i dźwiękowo jest bez zarzutu.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 12 maja 13, 0:10

Kiedyś wyszedłem z filmu Gaspara Noe ze względu na dźwięk i w przypadku Końca czasu byłem bliski powtórzenia tego manewru. Zresztą zgłosiłem już organizatorom że poziom dźwięki w sali 7 jest za wysoki, co się powtórzyło dzisiaj rano na pokazie filmu Przyszłośc, moja miłość. O czym jest ten film ? Wiadomo tylko w przypadku 50% materiału i chyba na tym powinniśmy się skupić: o wizjonerze, ekscentrycznym naukowcu i wynalazcy, autorze Projektu Venus, który od lat 60. głosi niezwykle odważne wizje społeczeństwa przyszłości. Społeczeństwa, które dzięki technologii pracuje tylko dla satysfakcji, w którym nie funkcjonuje idea pieniądza, system oparty jest na dzieleniu się zasobami. Naukowiec celnie punktuje wady systemu monetarnego oraz absurdy gospodarki jaką znamy i uważamy za w miarę racjonalną. Newralgiczny problem dostrzega w fakcie, że rządzą nami politycy, a nie naukowcy. Tym co może niepokoić w tej wizji to wiara że nad światem będzie można zapanować dzięki superkomputerom podejmującym proste decyzje (analogicznie jak w przypadku systemu immunologicznego w naszym ciele). Futurystyczne wizje przerywane są czarno-białymi materiałami oraz bardzo abstrakcyjnymi poetyckimi refleksjami na bliżej nie określony temat. Całość ma się nijak do głównego wątku, a sam tekst był na zmianę pretensjonalny i kompletnie niezrozumiały. Jak chcecie się zmierzyć interpretacyjnie z tym dziełem to proponuje przygotować wysoką formę analityczną. Ja odpadłem. Teza autorki zmierza w kierunku takim, że zbyt jesteśmy zanurzeni w obecnym systemie, za daleko zaszliśmy, zbyt przywykliśmy, żebyśmy zdecydowali się na tak radykalny zwrot. Naukowiec podpowiada: dopiero jak system upadnie, będziemy mogli wdrażać na jego zgliszczach nowe idee. W tym sensie film nie jest tematycznie daleko od filmu Mettera, który opowiadał o nieuchronności zmian, o nieuchronnych procesach, o nowych ekosystemach powstających na prochach poprzedniego.

Drugi dzisiejszy film miał również punkty styczne z filmem Mattlera, ale w inny sposób. Resistenza opowiada o Scampi - dzielnicy Neapolu, gdzie problemem jest camorra. Z filmu można wnosić że system społeczny w tym regionie ma charakter czysto wirtualny, camorra jak wirus zaraża całą społeczność. Nieliczni odporni na chorobę podejmują próbę uodpornienia może kilku następnych. Syzyfowa praca. Tym co najbardziej zaskakuje to całkowita opozycja w odniesieniu do sytuacji Detroit. Mieszkańcy Scampi fatalistycznie wchodzą w system kontrolowany według reguł organizacji mafijnej, miejsce urodzenia determinuje ich przyszłość. Trwają w toksycznym środowisku. W Detroit gdzie ekosystem społeczny również się załamał efektem jest migracja - już ponad połowa mieszkańców 2 mln Detroit opuściło miasto. Amerykanie znani są ze skłonności do mobilności, co wynika z kapitału społecznego, inaczej ukształtowanego niż w Europie. Resistenza jest filmem potrzebnym, intrygującym, ważnym, ale przegadanym. Głównym bohaterem jest ksiądz oraz grupa parafian, którzy z mniejszymi bądź większymi problemami wyrwali się z objęć systemu pasożytującego na oficjalnym organizmie i teraz chcą dać szansę młodym ludziom podjąć podobną decyzję. Gdy po 26 latach ksiądz zostaje przeniesiony do Rzymu reżyser przestaje się interesować tymi ludźmi, a szkoda, temat na pewno by na tym zyskał. Nadzieja pojawia się nie w filmie, ale w wywiadzie z reżyserem - nowe ruchy polityczne we Włoszech, takie jak komika Beppe Grillo. Można było pewnie podrążyć temat, ale uwarunkowania i okoliczności trochę rozgrzeszają reżysera i producenta.

Najlepszy na pewno film z dzisiejszych to Kocham Radio mistrza Philiberta. Cieszę się że będzie w kinie, bo to jest niezwykle profesjonalna robota. Nie należy się oczywiście spodziewać "objawienia", jest to jak przeważnie bywa u tego reżysera bardzo wyważona opowieść na temat niewielkiej społeczności ludzkiej, a także specyfice radiowych rozmów i audycji, nieporównywalnej z niczym innym. Dużo dobrej, różnorodnej muzyki. Kilka niezapomnianych scen i mnóstwo intrygujących postaci. A przy tym jest to film optymistyczny, z wieloma subtelnymi obserwacjami psychologicznymi.

Ostatni który widziałem, to wspomniany wcześniej Metro myśli. Film się bardzo dobrze oglądało, podobała mi się muzyka, co nie jest u mnie normą, jednak trzeba się zgodzić z przedmówcą, że film nie jest od początku do końca podporządkowany jednemu tematowi. Po kameralnej rozmowie z reżyserem (zostały trzy osoby po seansie) wiele się wyjaśnia i przesłanie filmu staje się bardziej czytelne, jednak obraz powinien bronić się zasadniczo sam. Film trzeba chyba interpretować wg klucza różnic i uwarunkowań kulturowych wpływających na społeczne zachowania w środkach komunikacji publicznej. Temat ciekawy, wiele scen świetnych, dużo obserwacji socjologicznych ale faktycznie brakuje jakiegoś komentarza odautorskiego, który nadałby temu materiałowi ramy narracyjne.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 12 maja 13, 1:14

tangerine napisał(a):Zresztą zgłosiłem już organizatorom że poziom dźwięki w sali 7 jest za wysoki


Akurat w przypadku "Końca czasu" - wiem to z pierwszej ręki - obsługa ściśle trzymała się wytycznych samego reżysera co do poziomu dźwięku.

tangerine napisał(a):Newralgiczny problem dostrzega w fakcie, że rządzą nami politycy, a nie naukowcy.


Bodaj najniebezpieczniejszy typ człowieka (nie to, żebym był entuzjastą polityków). W ogóle to, co piszesz o tym filmie, brzmi jak przepis na widowiskowy gniot.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 12 maja 13, 9:01

Mrozikos667 napisał(a):
tangerine napisał(a):W ogóle to, co piszesz o tym filmie, brzmi jak przepis na widowiskowy gniot


Ja bym z tego zrobił porządny film.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 12 maja 13, 9:09

Mrozikos667 napisał(a):
Bodaj najniebezpieczniejszy typ człowieka (nie to, żebym był entuzjastą polityków).


Wiesz jak ja się bałem na filmie Mettlera. Myślałem, Boże, niech ktoś zabierze im ten CERN. Żeby oni przez przypadek jakiegoś Wszechświata nie stworzyli.

Ale czuje się też w obowiązku doprecyzować trochę to zdanie które wywołało kontrowersje. Być może był to zbyt duży skrót myślowy. Głównie jednak chodzi o to, że zdobycze techniki i nauki nie są wdrażana dla dobra ludzkości. Że politycy zawsze bronić będą status quo. A ponadto człowiek jest zawsze podatny na bodźce emocjonalne (stąd te komputery) i stąd to porównanie do systemy immunologicznego, gdzie decyzje są zaprogramowane, nie odbywa się żadne zebranie, ani głosowanie nad reakcją organizmu. Ale to się właśnie nazywa w zarządzaniu procedurami. W filmie Resistenza mamy system społeczny przejęty przez organizację, w którym swobodnie i skutecznie nie funkcjonuje już nic (straż pożarna, policja, rynek pracy, telewizja, kościół) i w skali kraju 15% parlamentarzystów włoskich ma przeszłość kryminalną. Stąd tak mocno wyłowiłem tę myśl, na zasadzie kontrastu. Ale należy mieć na uwadze całość.
Ostatnio edytowano 12 maja 13, 10:18 przez tangerine, łącznie edytowano 2 razy

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 12 maja 13, 9:57

tangerine napisał(a):
Mrozikos667 napisał(a):
tangerine napisał(a):W ogóle to, co piszesz o tym filmie, brzmi jak przepis na widowiskowy gniot


Ja bym z tego zrobił porządny film.


To na co czekasz? Do roboty! :D
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 12 maja 13, 10:03

Mrozikos667 napisał(a):To na co czekasz? Do roboty! :D


Nie ustaje w wysiłkach. Przed przyjściem do Kinoteki odwiedzę bukmachera.

Avatar użytkownika
wks
 
Posty: 630
Na forum od:
1 lut 09, 16:38

Post 12 maja 13, 12:08

Mrozikos667 napisał(a):"Scena zbrodni" Oppenheimera teoretycznie nie wymaga komentarza, bo pewnie wszyscy wiecie, co to jest i co najmniej część z Was postanowiła poczekać na premierę kinową. Myślę, że warto rozważyć tę decyzję jeszcze raz, bo na Planete Doc pokazywana jest 160-minutowa wersja reżyserska filmu (o czym, oczywiście, w programie nie ma ani słowa).

Na stronie internetowej Planet Doc Review (planetedocff.pl) przy czasie trwania widnieje napis 160,115 min.
Według informacji zamieszczonej na stronie DCF seans jutrzejszy połączony ze spotkaniem z reżyserem ma trwać 115 minut, ta sama liczba figuruje też przy pozostałych seansach.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 12 maja 13, 19:14

Siłą Końca czasu są kapitalne zdjęcia i ambitny pomysł opowiedzenia o czasie z różnych punktów widzenia (a właściwie najszerzej jak się da, bo startując od kwarków a kończąc na wszechświecie). Co do tego drugiego, to udaje się to raz lepiej raz gorzej (dość często puenta jest po prostu taka, że czas płynie w dziwny sposób; no cóż). Pomyślałem, że o czasie da się powiedzieć rzeczy znacznie ciekawsze, ale nie w tym języku, potrzeba do tego języka matematyki, a z tego filmu nie będzie. Tyle się więc udało, ile udać się mogło. Koniec końców jestem po seansie zadowolony, kilka myśli było ciekawych. Jeśli chodzi o natężenie muzyki to wszystko było ok, dość głośno, ale dokładnie tak, jak było trzeba.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
okon
 
Posty: 766
Na forum od:
31 sty 05, 22:00

Post 12 maja 13, 21:48

wks napisał(a):
Mrozikos667 napisał(a):"Scena zbrodni" Oppenheimera teoretycznie nie wymaga komentarza, bo pewnie wszyscy wiecie, co to jest i co najmniej część z Was postanowiła poczekać na premierę kinową. Myślę, że warto rozważyć tę decyzję jeszcze raz, bo na Planete Doc pokazywana jest 160-minutowa wersja reżyserska filmu (o czym, oczywiście, w programie nie ma ani słowa).

Na stronie internetowej Planet Doc Review (planetedocff.pl) przy czasie trwania widnieje napis 160,115 min.
Według informacji zamieszczonej na stronie DCF seans jutrzejszy połączony ze spotkaniem z reżyserem ma trwać 115 minut, ta sama liczba figuruje też przy pozostałych seansach.


W Warszawie na jednym z pokazów wyświetlana była wersja reżyserska, widocznie Wrocław ominie ta przyjemność.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 13 maja 13, 0:02

Dzisiejszy dzień muszę zaliczyć do udanych, chociaż początek tego nie zapowiadał. Ale też wielkich odkryć nie było - po prostu nie zawiedli faworyci. Dwa filmy, które będą w kinach, jednak cieszę się że zobaczyłem je na festiwalu, poszerzone o rozmowę z reżyserem, a nawet debatę. Pierwszy z nich to Nie zapomnij mnie reżysera, który zaskoczył mnie pozytywnie trzy (tak, to na prawdę trzy) lata temu filmem zrobionym z dużym rozmachem David chce odlecieć. Tym razem otrzymujemy opowieść kameralną, w której kamera skierowana jest na rodzinę reżysera. Można się było obawiać tej zmiany optyki, ale okazuje się, że osobowość reżysera jest w filmach dokumentalnych najważniejsza, nie temat. A więc znowu opowieść płynie niczym w dobrej powieści, nie ma przestojów, nie ma pustych przebiegów. Komentarz przemyślany i precyzyjnie wprowadzający widza w świat emocjonalny bohaterów. Mając na względzie fakt, że reżyser jest przy okazji jednym z bohaterów opowieść robi to wszystko duże wrażanie. Film jest oczywiście afirmacją relacji rodzinnych i pozytywnie oddziałuje na widza. Drugim pewniakiem był film Więcej niż miód i chociaż miałem wątpliwości, bo temat nie jest nowy, to jednak film hipnotyzuje od pierwszej do ostatniej sekundy. Zdjęcia są rewelacyjne, przede wszystkim pod względem barwnym. Bohaterowie także intrygujący i niejednowymiarowi. I w sumie w tym filmie nie chodzi o próbę rozstrzygnięcia różnych hipotez dotyczących wymierania pszczół. Z filmu wynika to jednoznacznie, ale reżyser powtórzył to potem w debacie: przyczyną wszystkich problemów jest skrajna komercjalizacja rolnictwa. Jeden z bohaterów, Amerykanin, bez ogródek stwierdza, że gdyby jego ojciec zobaczył jakie metody stosuje się obecnie w hodowli pszczół - pewnie by zmienił zawód. Tak więc tematem tego filmu jest raczej arogancka postawa człowieka wobec przyrody, ponadto pszczoły są pokazane jako jeden z niezwykłych jej patentów. Skutecznie. Film kosztował 2 mln euro i zajął reżyserowi 5 lat. Świetna była też debata, w której oprócz reżysera wypowiadał się pszczelarz z Polski i przedstawicielka Greenpeace.
Z pozostałych rzeczy: Bella Vista - raczej "przemodzony" formalnie film, który mimo ładnych ciepłych zdjęć i nastrojowej muzyki bardziej konfuduje niż zaciekawia. Eksperyment na granicy fabuły z naturszczykami i dokumentu. Nie przekonała mnie ta konwencja. A o czym ? A nie mam pojęcia. Chyba że o tym, że z perspektywy czasy wydarzenia z przeszłości wydają się mniej bolesne. Może.

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 14 maja 13, 0:27

Długo rozkminiałam, czemu przy pokazach z debatami napisane jest "DCF Wrocław Warszawa" - to one w końcu we Wrocławiu czy w Warszawie? Ech, dawno mnie już w DCF-ie nie było :-D

Poszłam dziś po bilety koło południa, kasy puste, w pobliżu rozmawiały dwie panie z obsługi, odpowiedziały na "Dzień dobry" i kontynuowały konwersację. Po chwili ruszyły w stronę kas, ale wtedy zniknęły za ścianką na dobre. Trochę się poczułam zdezorientowana... Wreszcie jedna wychyliła się do mnie i spytała "A pani chce bilety kupić?" Nie, skąd, tak sobie przyszłam postać przy kasie :roll:

Za to bilety na konkretne miejsca muszę kinu zaliczyć na plus.

Z litości. Prawdziwy portret adopcji i Taniec wyklętych kobiet - jeśli ktoś lubi filmy w stylu "inni na świecie mają gorzej", to polecam :-D

Miałam dziś okazję przekonać się po raz kolejny, że inwencja niektórych widzów w ramach niestandardowych zachowań nie zna granic. Ledwo usiadłam, otoczył mnie zapach przepoconych skarpetek. Właścicielka owych skarpet podrygiwała sobie radośnie stopami opartymi o siedzenie trzy miejsca dalej. W pierwszej chwili chciałam grzecznie poprosić o sprowadzenie ich na podłogę, ale jako że nie znajdowały się one w moim bezpośrednim sąsiedztwie, to nie było takie oczywiste, czemu mi przeszkadzają, a do tłumaczenia obcej osobie, że śmierdzą jej stopy, jakoś się nie paliłam :-D Na szczęście mój rząd był prawie pusty, więc przesiadłam się na drugi koniec, problem rozwiązany.

Na wieczorny seans biegłam przez miasto prosto z imprezy uczelnianej, koleżanka usilnie mnie namawiała, żebym jeszcze została i odpuściła film, na który już kupiłam bilet, a ona w ramach rewanżu trzy razy pójdzie ze mną na Iron Mana. Ekhem ekhem :D

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 14 maja 13, 8:54

Melomanka napisał(a):Za to bilety na konkretne miejsca muszę kinu zaliczyć na plus.


Jesteś w błędzie. Bilety na wszystkie filmy w ramach Planete+ Doc we Wrocławiu są nienumerowane. Co prawda na biletach są jakieś numerki, ale to bez znaczenia, wydrukowały się, bo chyba system inaczej nie pozwalał. Natomiast na pewno siada się gdzie się chce - to jest wyraźnie napisane w regulaminie.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 14 maja 13, 9:49

Scena zbrodni. Świetny dokument, który łączy oryginalny pomysł realizacyjny z bardzo ważną tematyką. Co więcej, to co reżyserowi udaje się osiągnąć, zawdzięcza on formie. Można powiedzieć, że kino ukazuje tu swoją potężną moc, oddziałując na głównych bohaterów silniej niż rzeczywiste zdarzenia. W czasie filmu śmiejemy się i przecieramy oczy ze zdumienia, ale wychodzimy zmiażdżeni.

Iceberg Slim. Portret alfonsa. Opowiedziana historia jest bardzo ciekawa, ale niestety nie można powiedzieć tego samego o formie. Dominują gadające głowy (i przynajmniej w kilku przypadkach nie wnoszące do historii nic poza swoim głośnym nazwiskiem), przerywane czasem wstawkami animowanymi, ale nie specjalnie porywającymi. Jestem umiarkowanie zadowolony, bo poznałem nieznaną mi wcześniej historię, ale chyba sprawdziłoby się to lepiej w fabule.

GMO. Wszyscy jesteśmy królikami doświadczalnymi. Po pierwsze, fatalny polski tytuł (i opis na stronie festiwalu). To nie jest film o GMO, lecz o dwóch równorzędnych tematach: zagrożeniach płynących z wpływu GMO i zagrożeniach płynących z wpływu energii jądrowej na życie ludzi. Po drugie, niestety, jest to film propagandowy. Co prawda, trochę już przywykłem do tego, że dokumenty z tej tematyki tak wyglądają, ale i tak byłem lekko zniesmaczony poziomem indoktrynacji. Z drugiej jednak strony, może tak trzeba, może tylko takim waleniem po oczach i emocjonalną manipulacją da się wpłynąć na ludzkie myślenie? Na mnie to nie działa, ale jeśli działa na innych, to widać tędy droga.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 14 maja 13, 11:06

Nawiązując do tego co wspomina doktor, na Planete+ są różne filmy, ale po takim opisie z GMO zrezygnuję, bo nie wierzę w propagandę, a także inne coraz częściej stosowane środki wyrazu, o czym za chwilę. To co się sprawdza to klasyczna forma dokumentu, taka jaką sobie wyobrażamy była typowa dla Krakowskiego Festiwalu Filmowego, odwołująca się do estetyki fotografii, opierająca się na spotkaniu z drugim człowiekiem. Takie filmy wczoraj obejrzałem dwa i podobały mi się najbardziej. Pierwszy chronologicznie Znikające marzenia, opowiadał o młodych Gruzinach. Przepięknie skadrowane zdjęcia miejsc w których żyją bohaterowie mogłyby koić nerwy, wciągnąć nas w długie kontemplacje i zachęcać do pozytywnego postrzegania rzeczywistości. Z wywiadów z bohaterami wyłania się jednak inny obraz życia - trudnych relacji rodzinnych, uwarunkowań zewnętrznych i wewnętrznych wpływających na ocenę sytuacji. W jakiś niezwykły sposób reżyserka przywołuje Szekspira, ten rodzaj świadomej tragedii w którą ludzie się wikłają. Film w którym więcej się dzieje w głowie widza niż na ekranie. Takie humanistyczne kino dokumentalne zawsze na mnie działa. Równie dużym zaskoczenie, może nawet większym, był film Ogród Edenu i z początku faktycznie wydaje się standardowym filmem oparty na prostym pomyśle (przekrój społeczeństwa na podstawie mikrospołeczności), ale z każdą chwilą zdaje się coraz bardziej wciągamy się w tę opowieść o fenomenie życia, fenomenie społeczeństwa, o tym jak łatwe i powszechnie akceptowalne są idee, a jak trudno jest je zrealizować choćby w skali pojedynczego człowieka. Bohaterowie opowiadają historie rozstań, historie samotności, historie niespełnienia. Ale paradoksalnie nie wydają się złamani przez los, wydają się pogodzeni. Po filmie myślałem o filmie Nie zapomnij mnie, w który opisana została daleko udana próba realizacji tego co dla bohaterów izraelskiego filmu stało się niemożliwym do realizacji planem podstawowym - trwałej relacji z drugim człowiekiem.
Z pozostałych filmów bardzo kameralny film Normalne życie o rodzinie która stara się zachować jedność w sytuacji długotrwałej choroby jednej z sióstr bliźniaczek. Kilka zaledwie osób na sali ułatwiło wejście w tematykę filmów, chociaż należy zaznaczyć, że nie jest to film w którym otrzymywalibyśmy wiwisekcję psychologiczną postaci - nie ma pogłębionych wywiadów, są obserwacje, wiele musimy się domyślać z wyrazu twarzy, wiele musimy spekulować. I jest to duża siła filmu. Dominuje też perspektywa matki. Bez najmniejszych wątpliwości postawiłem najwyższą ocenę filmowi, bo takich filmów po prostu potrzebujemy, bo takie filmy zbliżają nas, ludzie do siebie, bardziej się rozumiemy.
Z pozostałych dwóch filmów więcej emocji przyniósł mi film Uwolnij umysł, który zestawia dwa programy eksperymentalne prowadzone na północnoamerykańskim uniwersytecie dotyczące badań nad wpływem ćwiczeń oddechowych na poprawę stanu psychicznego dzieci oraz weteranów wojny w Iraku. I z tym filmem mam duże problemy. Po pierwsze reżyser w przypadku filmu o medytacji zastosował stylistykę wprawiającą widza w nerwowość, a nie stan koncentracji. Nękający, dynamiczny motyw muzyczny, który pojawia się w scenach bez dialogowych, tak jakby reżyser nie wierzył w siłę obrazu. Co do muzyki skomponowanej do filmu nie mam zastrzeżeń - w poza kontekstem sali kinowej mogłaby się sprawdzić. Drugim manieryzmem, który pojawia się w kolejnym duńskim filmie są animacje komputerowe podbite niepokojącymi dźwiękami które nic nie wnoszą do dokumentu, raczej mają oddać stany paniki bohaterów. Nie lubię takich rzeczy. Wracając do tematu interesujące jest oglądać profesjonalnych psychologów w pracy z małymi dzieciakami czy dowiedzieć się na czym polegają problemy traumy wojennej, jednak to co miało być tematem tego filmu budzi najwięcej wątpliwości. Widz raczej nie zostanie przekonany do skuteczności tygodniowej terapii oddechowej w przypadku tak traumatycznych przeżyć. Nawet zaprezentowane sukcesy każą zadać pytanie na ile poprawa stanu badanych wynika z samego faktu rozmowy, udziału w czymkolwiek, w przypadku dzieci - właściwego podejścia behawioralnego.
Filmem, który mnie jakoś tam rozczarował był prowadzący wczoraj w plebiscycie publiczności Wyprawa na koniec świata. Nie przekonała mnie ta konwencja, czy to miał być rodzaj komedii dokumentalnej ? Na pewno bywa śmieszny, ale użycie muzyki w tym filmie to ja nie wiem o co chodzi.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 14 maja 13, 11:38

Najgorsze w przypadku tego dokumentu o GMO (i energii jądrowej) jest to, że prezentuje wyniki bardzo ważnych badań naukowych, a pojawiający się naukowcy wypowiadają się sensownie i w miarę obiektywnie. Wszystko "psuje" reżyser, a to narracją z offu o trwającej III wojnie światowej, której celem jest wyniszczenie ludzkości, a to emocjonalnym montażem z biciem w bębny etc.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 14 maja 13, 13:20

Scena zbrodni też zrobiła na mnie duże wrażenie, choć, żeby nie było wątpliwości, oryginalność tego filmu nie bierze się ze strony realizacyjnej, która oscyluje między amatorszczyzną i kiczowatością rekonstruowanych scenek z przeszłości a zupełnie klasycznymi "gadającymi głowami". Nie jest to film wizjonerski, w bardzo niewielkim stopniu jest surrealistyczny (co sugerowały niektóre artykuły prasowe). Jego siła bierze się z interaktywnej i wielopoziomowej konwencji, w której został stworzony. Konwencji, w której wydarzenia, o których opowiadają bohaterowie są zestawione z ich własnymi wyobrażeniami, własnymi narracjami na ich temat. Te dla odmiany są zestawione z ich reakcjami, kiedy oglądają nakręcony materiał, z oficjalną, "państwową" narracją, z refleksjami na temat tego, jak to może być postrzegane "na zewnątrz", ale też prowadzonymi z perspektywy indonezyjskich zbrodniarzy, itd. Dzięki takiej konstrukcji film nie tylko jest oryginalny, ale nade wszystko zyskuje wiele poziomów znaczeń - jest w nim i o potrzebie pogodzenia się z samym sobą, niezależnie od okrucieństw, jakich się dokonało, i o znaczeniu tworzenia prywatnych narracji dla jednostek i całych społeczeństw. Jest wreszcie cała masa informacji o wydarzeniach sprzed czterdziestu kilku lat oraz ich wpływie na współczesną Indonezję, o których my - Polacy, ale też ludzie Zachodu, nie mamy pojęcia.

Inori. Taki film, który przede wszystkim przypadnie do gustu miłośnikom Naomi Kawase (która tutaj jest producentką). Powolny, piękny wizualnie, wypełniony obrazami majestatycznej natury, której poddać się muszą starzejący się bohaterowie oraz całe wymierające miasto. O nietrwałości ludzkiej egzystencji. Film prosty, ale mi się bardzo podobał.

@Melomanka: 3x Iron Man - to brzmi perwersyjnie - takie ćwiczenie w masochizmie :).

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 14 maja 13, 14:09

Zastanawia mnie tylko to co Mrozikos napisał o Scenie zbrodni, o jakichś "po amerykańsku tanich momentach". O co chodzi, bo przyznam, że nie zauważyłem? A może to było w tych 40 minutach, których u nas we Wrocławiu nie wyświetlano? :)
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 14 maja 13, 14:25

Grzes niemal doskonale wyraził także moją opinię o "Scenie zbrodni". Film robi wrażenie, ale czasem (rzadko, fakt, ale jednak) jest to wrażenie kiczowatości. "Tanie momenty" to może nazbyt skrótowe określenie, ale kiedy tuż po tym, jak Anwar opowiada o swoich zbrodniach dostajemy scenę, w której uczy wnuków, żeby nie robić krzywdy biednym kaczuszkom, to mam wrażenie, że ktoś na siłę próbuje podkręcić emocje, zamiast pozwolić mi samemu sobie to wszystko poukładać. Chodziło mi o mocne kontrasty, ewidentnie nakierowane na wzbudzanie wyrazistych emocji, podczas gdy temat broni się sam i nie potrzebuje takich melodramatycznych zabiegów. "Inori" żałuję, ale cóż, nie ma czasu, czasu nie ma...

Kolejne obejrzane:
"Step Across the Border" - miał być klasyk, jeden z najlepszych dokumentów w historii, i był. Stopniowo przechodząc od śledzenia Freda Firtha przy pracy (swoją drogą, dopiero przy okazji buszowania po sieci już po seansie odkryłem, że przecież muzykę tego pana z czasów Henry Cow znam i lubię - nie ma to jak wiedzieć, na co się idzie) do rejestrowania i montowania dźwięków otoczenia, reżyser i muzyk pokazują, że wszystkie otaczające nas dźwięki mają potencjał stać się interesującą muzyką. Najbardziej jednak urzekły mnie generowane przez Firtha hałasy, urocza kakofonia i ślicznie, w czerni i bieli przedstawiona. Jeszcze nigdy tak dobrze się nie bawiłem obserwując tłumy opuszczające salę w trakcie seansu (no bo serio, przy dokonaniach choćby The Dillinger Escape Plan ta muzyka to kołysanka ;)).

Podwójny seans Łoźnicy, czyli "Blokada" + "Pejzaż", zrobił na mnie dużo mniejsze wrażenie niż "Przysiółek". "Pejzaż" zaczyna się świetnie, niemal benningowsko (choć kamera się rusza), potem wykonując nie mniej ciekawy zwrot w stronę dokumentalnych dokonań Kieślowskiego. Jednak całość jest trochę za długa, by oprzeć ją na jednym pomyśle, brakuje tego elementu zaskoczenia, jaki był w "Przysiółku". Z kolei "Blokada" to po prostu found footage - oczywiście wiedziałem, na co idę, ale spodziewałem się ciekawszego montażu, jakiegoś odautorskiego komentarza w formie, a nic takiego nie dostałem. Wartość historyczna nieoceniona, wartość filmowa w zasadzie żadna.

"Forteca" to porządny średniak, w którym nie ma się specjalnie do czego przyczepić, ale też na wyróżnienie zasługują chyba tylko zdjęcia - niektóre ujęcia zamglonych socjalistycznych bloków czy panoramy miasta robią wrażenie i oddają klimat dość absurdalnego miejsca, jakim jest Naddniestrze. Poza tym trochę faktów, trochę rozmów, trochę materiałów telewizyjnych. Wszystko na swoim miejscu, ale zachwycać się nie ma czym.

A "Iron Man" jest fajny, polecam! :D
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 14 maja 13, 21:16

Inori. Piękny, prosty film. Podobał mi się znacznie bardziej niż Alamar, czyli poprzedni film Pedro Gonzáleza-Rubio. Widać współpraca z Naomi Kawase reżyserowi służy.

Więcej niż miód. Niezły, ale entuzjazmu tangerine'a nie podzielam. Reżyser ma świetne zdjęcia, ale trochę nie ma tezy (poza tą, którą znaliśmy i bez filmu). Wygląda na to, że próbuje wykazać wyższość tradycyjnej hodowli pszczół w alpejskich dolinach (i ogólnie w Europie), konfrontując ją z bezmyślnym podejściem amerykańskim, ale koniec końców okazuje się, że i jedni i drudzy mają problemy, a film nie bardzo wyjaśnia, skąd te problemy również w Europie, a przede wszystkim nie wyjaśnia, dlaczego doszło do masowego przyspieszenia redukcji populacji pszczół w ostatnich latach (przecież pestycydy to nie nowy wynalazek).

A co do Sceny zbrodni to nie czuję się przekonany. Owszem scena z kurczaczkami może i zbędna, ale była tak krótka i nieistotna, że nawet bym jej nie zapamiętał. A innych "kiczów" nie pomnę, poza oczywistym kiczem indonezyjskiej produkcji filmowej. Tyle tylko, że ten był zaplanowany i jak najbardziej potrzebny.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 14 maja 13, 22:30

Więcej niż miód jest raczej filmem o tym, że ten kluczowy dla biosfery Ziemi organizm jest pod coraz większą kontrolą człowieka, jego funkcjonowanie coraz bardziej od człowieka zależy... A ponadto sytuacja pszczół jest w tym przypadku casem antropopresji.
Ostatnio edytowano 14 maja 13, 23:07 przez tangerine, łącznie edytowano 1 raz

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 14 maja 13, 22:55

Ja mam dzisiaj niewiele do napisania. Pierwszy film to jest zbyt delikatnie oceniany przez przedmówców moich. Chodzi o Fortece, która się okazała filmem skoncentrowanym na tym co powierzchowne i to było największe zaskoczenie - głównie o polityce, co mnie średnio interesuje. Młody reżyser z Czech opowiadał po seansie, że on nigdy o takim kraju efemerydzie nie słyszał, dopiero podczas wycieczki w Mołdawii ktoś mu o tym powiedział. Nie ukrywał też że traktuje ten jego film jako taki pionierski, ale liczy na głębiej wchodzące w materię sprawy filmy innych reżyserów. No i taki jest ten film, w sumie publicystyczny. Bez większych wzruszeń i zaskoczeń.

Bardzo oczekiwanym przez mnie filmem był Ostatni etap w którego realizację mocno byli zaangażowani producent i reżyser filmu Lato z konkursu Nowych Horyzontów. I nie wiedziałem tego oglądając film, dopiero napisy końcowe mnie naprowadziły na to odkrycie. Ale od samego początku poczułem się jakbym był na festiwalu w Cieszynie, gdzieś te emocje podobne do filmów stanowiących nowe horyzonty 10 lat temu. To jest kino, które patrzy na świat z perspektywy sztuki, z którym się obcuje jak ze sztuką, bo te wszystkie kadry to są wielkie i znaczące fotografie. Ten film jest jak wystawa obrazów na jakiś temat na które się patrzy i rozmyśla. Muszę napisać, że to jest moja wrażliwość i ja to odbieram naturalnie. Piękne, minimalistyczne, kino mówiące też o kondycji człowieka, o kondycji relacji rodzinnych, o pięknie które jest odpychane. Ja ten film przeżywam emocjonalnie i estetycznie.

Film Sharon Lockhart Teatro Amazonas to jest ciekawostka, spotkanie z dziełem sztuki, ale czy na pewno kino jest tutaj najwłaściwszym miejsce. I nie mogę uwierzyć, że ten film trwał prawie 40 minut, na sali to maksymalnie odczułem jako 20. Więc nie wiem czy to była skrócona wersja.

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 14 maja 13, 23:33

doktor pueblo napisał(a):
Melomanka napisał(a):Za to bilety na konkretne miejsca muszę kinu zaliczyć na plus.


Jesteś w błędzie. Bilety na wszystkie filmy w ramach Planete+ Doc we Wrocławiu są nienumerowane. Co prawda na biletach są jakieś numerki, ale to bez znaczenia, wydrukowały się, bo chyba system inaczej nie pozwalał. Natomiast na pewno siada się gdzie się chce - to jest wyraźnie napisane w regulaminie.

No niestety przekonałam się o tym dzisiaj przy bardziej obleganym seansie. To po co te numerki drukują, tylko wprowadzają w błąd. Ile potrzeba roboty, żeby wprowadzić hasło "miejsce nienumerowane" do systemu... W takim razie teraz już tylko na plus mogę policzyć piękne koty z sąsiedztwa, które można podziwiać z okna przy sali Lalka. I w kawiarni na rogu mają świetny wybór herbat ;-)

Syndrom wenecki
Wenecję zapamiętałam jako brudną, nudną i drogą. Tu zdjęcia były na tyle ładne, że mogłabym się zastanawiać, czy ja nie w jakimś innym mieście byłam. Podobały mi się zbliżenia dłoni nałogowej palaczki przebierającej w sklepie warzywa z papierosem między palcami albo psa obsikującego walające się na ulicy śmieci, szkoda, że nie było takich ciekawych ujęć więcej.

No i to by było na tyle udanych seansów dzisiejszego dnia :-(

Maszeruj i równaj do lewej
Z opisu filmu: "Siergiej Udalcow jest liderem nielegalnej radykalnej partii komunistycznej Front Lewicy i jednym z najbardziej popularnych przywódców opozycji w Federacji Rosyjskiej. Regularnie odsiaduje wyroki za organizację antyrządowych demonstracji, podczas których postuluje demokratyczne reformy w kraju".
Komunista walczący o demokrację - brzmi intrygująco. Niestety film nie pokazuje, jak można to pogodzić. Nie pokazuje w zasadzie niczego poza tym, że głodzące się dla idei komunistki mają odjechane fryzury. Całość można streścić mniej więcej tak: grupka komunistów nie je i pali, Udalcow uczy się gestykulować, wszyscy idą na wiec i zostają spałowani, kanjec. Pani reżyser nie miała nic więcej do powiedzenia po filmie, wszystkie ciekawe spostrzeżenia padły z widowni. Szkoda, że prowadzący przerywał w pół słowa przypominając o obowiązku przedstawienia się. Jakby to miało jakieś znaczenie, czy zadająca pytanie osoba ma na imię Maciej, czy Tomasz...

Zawsze u siebie
Autorka filmu, bodajże Niemka (lub Austriaczka) z jakichś powodów miała ambicję, żeby nakręcić go w języku angielskim. Podobny wysiłek podejmuje większość jej rozmówców. W rezultacie mamy narrację z irytującą bezemocjonalną intonacją jak na kasetach Easy English i wszyscy wygłaszają proste gramatycznie, banalne formułki.
Pani reżyser wyrusza w podróż po świecie, żeby odnaleźć swoje miejsce. Nic tylko pozazdrościć dysponowania jakimiś kilkudziesięcioma tysiącami złotych na przeloty na trasie Berlin - Bamako - San Francisco - Tokio - Palestyna - Turcja - Berlin. Wyprawa ta nauczyła ją, że:
- gościnność jest dobra
- globalizacja ma swoje plusy i minusy
- szacunek dla przyrody jest bardzo ważny
- im dalej od natury żyjemy, tym bardziej za nią tęsknimy
- żyjąc w biegu warto czasem zwolnić
A na koniec, po powrocie do Berlina, podróżniczka stwierdza "poczułam, że tu jest mój dom". No nie, któż by się spodziewał?
Jako że seans był w piwnicy, obejrzałam film na stojąco. Może i dobrze, siedząc chyba bym usnęła.

tangerine napisał(a):Pierwszy chronologicznie Znikające marzenia, opowiadał o młodych Gruzinach. Przepięknie skadrowane zdjęcia miejsc w których żyją bohaterowie mogłyby koić nerwy, wciągnąć nas w długie kontemplacje i zachęcać do pozytywnego postrzegania rzeczywistości. Z wywiadów z bohaterami wyłania się jednak inny obraz życia - trudnych relacji rodzinnych, uwarunkowań zewnętrznych i wewnętrznych wpływających na ocenę sytuacji. W jakiś niezwykły sposób reżyserka przywołuje Szekspira, ten rodzaj świadomej tragedii w którą ludzie się wikłają. Film w którym więcej się dzieje w głowie widza niż na ekranie. Takie humanistyczne kino dokumentalne zawsze na mnie działa.

Brzmi ciekawie, szkoda, że nie ma tego filmu we Wrocławiu.
Ostatnio edytowano 12 wrz 14, 18:24 przez Melomanka, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 14 maja 13, 23:49

doktor pueblo napisał(a):Inori. Podobał mi się znacznie bardziej niż Alamar, czyli poprzedni film Pedro Gonzáleza-Rubio.

Pełna zgoda.

Jeśli chodzi o moje dzisiejsze wrażenia, to Metro myśli rzeczywiście dobrze się ogląda (i to do końca). Nie miałem też problemów ze zidentyfikowaniem, o co w filmie z grubsza chodzi (mimo braku spotkania z reżyserem). Zgodzę się jednak, że film jest zwyczajnie efekciarski, przekombinowany, rzeczywiście bardzo bliski zgubienia swojego sensu w natłoku atrakcji (choć, mam wrażenie, to jest takie kino, które spodobałoby się "statystycznemu bywalcowi Nowych Horyzontów" (festiwalu znaczy)). No i po co sceny - przerywniki, z facetem fotografującym korytarze metra, za diabła nie potrafię zrozumieć.

Na koniec Kocham radio - bez olśnień, ale też bez rozczarowań. Świetnie się to oglądało mimo całodniowego zmęczenia. W sumie mógłbym się podpisać obiema rękami pod opinią Tangerine'a.

Następna strona

Powrót do O innych festiwalach i przeglądach filmowych



cron