Pola X, reż. Léos Carax

Dyskusje nt. wybranych przez organizatorów filmów z programu 13.T-MNH
Avatar użytkownika
Seblon
NH-Moderator
 
Posty: 1055
Na forum od:
16 lut 07, 14:33

Post 10 lut 13, 13:05

3. Klub Krytyków Forum NH rozpoczynamy filmem Léosa Caraxa: Pola X. Prezentowany był już podczas 2.edycji Nowych Horyzontów w Cieszynie (2002) w sekcji Wydarzenia innych festiwali. Filmy Caraxa, gościa 12.TNH, którego ostatni tytuł - Holy Motors - jest obecny w polskich kinach, złożą się na przegląd francuskiego neobaroku lat 80. (Jean-Jacques Beineix - Luc Besson - Léos Carax).

{{MFF Cannes 1999 - oficjalna selekcja (udział w konkursie głównym)}}

{{MFF Gijón 1999 - nagroda dla najlepszego aktora (Guillaume Depardieu)}}

{{Międzynarodowy Festiwal Programów Audiowizualnych Biarritz 2000 - nagroda za najlepszą muzykę}}

:arrow: informacje na temat przeglądu francuskiego neobaroku na stronie 13.TNH >

:arrow: zwiastun filmu >

.
Załączniki
pola x.jpg
pola x.jpg (31.16 KiB) Przeglądane 12561 razy
pola x 1.jpg
pola x 1.jpg (30.21 KiB) Przeglądane 12561 razy
pola x 2.jpg
pola x 2.jpg (26.83 KiB) Przeglądane 12561 razy
pola x 4.jpg
pola x 4.jpg (27.27 KiB) Przeglądane 12561 razy
pola x 3.jpg
pola x 3.jpg (46.32 KiB) Przeglądane 12561 razy
pola x 5.jpg
pola x 5.jpg (24.88 KiB) Przeglądane 12561 razy
21. MFF Nowe Horyzonty 22 lipca - 1 sierpnia 2021

Avatar użytkownika
vifon00
 
Posty: 345
Na forum od:
23 sty 12, 13:41

Post 10 lut 13, 14:27

Pola X zaczyna się jak bajka – klasyczna muzyka, jasne, rozświetlone kadry, dworek, śpiąca królewna Lucie i królewicz Pierre, który zamiast na koniu, przyjeżdża na motorze i od razu wskakuje jej do łóżka. Pojawiają się kolejne figury: siostra Pierre’a, dużo od niego starsza, bardziej matka zresztą, najlepszy przyjaciel Thibault powracający po długiej nieobecności. Wydaje się, że Pierre ma wszystko, jego debiutancka książka osiąga status kultowej, już niebawem ma się żenić. Potem jednak, jak w każdej bajce na niebie zbierają się chmury: głuche telefony, niepokojące sny, skrywana przez ojca - dyplomatę tajemnicza przeszłość i w końcu pojawienie się tajemniczej dziewczyny ze snów, Isabelle, granej przez zjawiskową Katerinę Golubevą.
Przyznaję, że nie wiedziałem przed seansem, że film jest adaptacją powieści Hermana Melvilla - Pierre: or, The Ambiguities, jednak to, że obraz Caraxa jest ekranizacją książki widać od samego początku. Książki pechowej, należy dodać, fatalnie odebranej przez krytykę i czytelników, swoisty gwóźdź do trumny autora Moby Dicka, który do końca życia nie napisał już niczego znaczącego. Oglądany powtórnie, wiele lat po cieszyńskim seansie wydał mi się lepszy, ambitniejszy, odważniejszy, niemodny, ostentacyjnie archaiczny, kpiący z przyzwyczajeń współczesnej publiczności, romantyczny z ducha. Sceny w starej fabryce, (próby muzycznej grupy pod przewodnictwem Sharunasa Bartasa!), nędzne kafejki, wnętrza tanich hoteli wydają się odrealnione, niewspółczesne, wyjęte z kart dziewiętnastowiecznych powieści. Od samego początku czuć, że Carax nie zamierzał nakręcić filmu realistycznego i nie o realizm tutaj chodzi. Postaci pomimo iż nie pozbawione prawdopodobieństwa, są bardziej archetypami, krytyk próbujący rozwikłać film kluczem psychologicznym od razy spisze go na straty.
Głównym wątkiem Poli X jest poszukiwanie Prawdy (celowo z dużej litery), jednak wnioski Melvilla/ Caraxa są zaskakująco gorzkie. Moment iluminacji bohatera ogarniętego mesjanistyczną wręcz obsesją i megalomanią, będzie jednocześnie absolutną klęską, katastrofy nie unikną także jego najbliżsi. Porażka jest zresztą nieunikniona - powieść okupiona wyrzeczeniami zostaje uznana za plagiat, głęboka prawda o życiu, którą odkrywa, okazuje się trywialna. Paradoksalnie figura Isabelle, którą Pierre traktuje jako szansę na zbawienie i jednocześnie personifikację prawdy staje się przyczyną jego upadku. Przemiana cieszącego się uznaniem współczesności pisarza, o którym sam wydawca mówi, że jego największą siłą jest niedojrzałość, w archetypiczną figurę romantycznego twórcy obnażającego kryjące się za wszystkim wielkie Kłamstwo jest osią fabuły, tropów jest tu jednak dużo więcej: naiwność głównego bohatera, zakazana, kazirodcza miłość, wyobcowanie i samotność artysty, który by osiągnąć cel, musi się pogodzić z najwyższym poświęceniem i utratą wszystkiego, co dla niego drogie (ciekawa w tym kontekście jest też apokaliptyczna orkiestra Bartasa), obsesja Pierre’a na punkcie Isabelle, przeradzającą się stopniowo w szaleństwo.
Jest jeszcze meta-poziom: cały film jest istną donkiszoterią, skazaną na porażkę ekranizacją skazanej na zapomnienie książki. Tak jak Pierre okazał się dla Melvilla początkiem końca, tak zmiażdżona przez krytyków Pola X mogła okazać się końcem dla Caraxa, któremu nakręcenie kolejnego pełnego metrażu zabrało 13 lat.

sally
 
Posty: 83
Na forum od:
23 gru 12, 16:08

Post 11 lut 13, 12:14

Nie umiem uwolnić się od interpretowania Poli X w kategoriach nieudanego procesu indywiduacji głównego bohatera. Tak więc na chwilę przed mistycznymi zaślubinami Animusa (Pierre) i Animy (Lucie) "świat wychodzi z orbit". Jakże to częsty zresztą scenariusz- właśnie wtedy, gdy dwoje ludzi ma rozpocząć wspólną przyszłość jedno z nich ucieka w niepewność, powątpiewanie, szukanie argumentów przeciw tej miłości, kiełkującą chęć wycofania się. Najpierw te tendencje pojawiają się w nieświadomości Pierre'a (sen o tajemniczej, wiecznie młodej kobiecie ze zmierzwionymi, ciemnymi włosami), z czasem coraz śmielej przedostają się do świadomości. Spotkanie z Isabelle jest konfrontacją z Cieniem- wnosi ona mroczną rodzinną tajemnicę i wzbudza u naszego bohatera bardzo silne emocje. Dalsze losy Pierre'a pokazują, że z tej konfrontacji wychodzi przegrany- podąża za Cieniem i w ten sposób próbuje "prostować losu błędne drogi". Jest to założenie z gruntu błędne- ponieważ jedyne twórcze rozwiązanie to zintegrować Cień a nie podporządkować się mu do reszty.
Zanim Pierre dokonał tego decydującego wyboru jego życie było pełne światła- obserwujemy słoneczne kadry wypełnione czułością, radością i namiętnością; dowiadujemy się, że jest autorem poczytnej książki pt. "In the light"; jasnowłosa Lucie jest osią jego życia. Decyzja o odejściu z Isabelle to chwila przejścia w strefę mroku- świat staje się nieprzyjazny, chaotyczny, brudny, zgrzebny i oporny. Ale przecież świat w swej istocie jest i słoneczny i mroczny, i piękny i zgrzebny...

Poza tym Pola X jest dla mnie filmem o sile tajemnicy- tak wielkiej, że potrafi stać się sednem życia.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 12 lut 13, 13:13

vifon zauważa, że "Pola X" zaczyna się jak bajka. Jasne, ale jeszcze wcześniej mamy archiwalną (albo i nie, bo raczej takich najazdów kamery w czasie IIWŚ nie stosowali) sekwencję bombardowania. Spodobało mi się to bardzo, bo było jasną deklaracją, że Carax zamierza pokazać nam film celowo przesadzony, "bombastyczny", pozbawiony szacunku dla nowoczesnych reguł narracji i poddający się prymatowi nieokiełznanych uczuć. I tak rzeczywiście jest - przesadnie rozświetlone zdjęcia i pseudobarokowa muzyka w pierwszej części, szaroburość i Bartasowa apokalipsa w drugiej; wszystko jest wyolbrzymione, składa się ze schematów i ogranych klisz doprowadzonych na skraj wytrzymałości. Próba to zacna, szczególnie że formalnie jest to film fantastyczny - poszarpany, dziwaczny montaż oddający niepewność i zagubienie bohatera, wwiercające się w głowę, wybijające widza z rytmu dźwięki przejeżdżających pociągów, ostra, nachalna muzyka - takich chwytów Carax używa mnóstwo i robi to mistrzowsko.

Ta taktyka jest jednak równocześnie problemem. Całkowicie zgadzam się z vifonem i sally, że czytanie "Poli" w kluczu psychologicznym jest skazane na porażkę, że chodzi tu o archetypy, jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że reżyser przesadził - cała ta nieprzerwana lawina uczuć i emocji w pewnym momencie otępia, strategia całkowitej przesady wizualnej połączonej z całkowitą wtórnością fabularną sprawia, że Carax opuszcza szeregi twórców (neo)barokowych i wkracza na pole rokoko, w ramach którego często powstawały dzieła odznaczające się pewną subtelnością, ale jednak składające się z samych ornamentów, nie mające "bazy". Nie znam wcześniejszych dzieł Francuza, ale wygląda to trochę tak, jakby uginał się tu pod ciężarem własnego stylu. Uwielbiam "Holy Motors", które w swojej stylizacji jest jeszcze bardziej ekstremalne. Różnica polega na tym, że tam nikt nie bawi się w opowiadanie historii, więc odbiór jest też zupełnie inny. Tutaj chciałbym choć trochę poczuć emocje bohaterów, a jest to trudne, gdy są oni zaledwie marionetkami odgrywającymi role znane od stuleci.

Dlaczego więc nie uważam "Poli" za zły film? Trop poddaje vifon wspominający o metapoziomie. Tak jak Pierre, nie bacząc na swój los, chce walczyć z wiatrakami i odkrywać Prawdę, tak Carax ma w poważaniu zasady i robi film po swojemu. Kiedy Pierre dowiaduje się z listu od wydawcy, że jego "trzy rozdziały to szaleńczy chaos śmierdzący plagiatem", to chyba tak naprawdę reżyser mówi widzom, że jest doskonale świadom tego, iż jego dzieło nie jest niczym nowym, ale i tak jest dla niego wszystkim, jest tą jego upragnioną Prawdą. Po takim wyznaniu film od razu stał się lepszy ;)

Tak więc, ogółem, duży szacunek za bezkompromisowość, ale nie ukrywam, że "Pola" mnie zwyczajnie zmęczyła, wywołując dość dziwaczną mieszankę podziwu i irytacji.

PS. Komuś jeszcze podobała się ta Bartasowa muzyka i może mi powiedzieć, gdzie można znaleźć tego więcej? :)

PS2. Uwaga do Organizatorów - film w .avi? Srsly? Scen nocnych NAPRAWDĘ nie da się oglądać przy takim poziomie kompresji. Rozumiem, że nie zawsze da się zdobyć super kopię, ale nie wierzę, że nie było choć trochę lepszej...
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 12 lut 13, 20:49

cytaty z Mrozikosa, które są mi bliskie po obejrzeniu

[ ale jeszcze wcześniej mamy archiwalną ...sekwencję bombardowania. Spodobało mi się to bardzo, bo było jasną deklaracją, że Carax zamierza pokazać nam film celowo przesadzony, "bombastyczny", pozbawiony szacunku dla nowoczesnych reguł narracji i poddający się prymatowi nieokiełznanych uczuć.

jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że reżyser przesadził - cała ta nieprzerwana lawina uczuć i emocji w pewnym momencie otępia, strategia całkowitej przesady wizualnej połączonej z całkowitą wtórnością fabularną

Tutaj chciałbym choć trochę poczuć emocje bohaterów, a jest to trudne, gdy są oni zaledwie marionetkami odgrywającymi role znane od stuleci.

Dlaczego więc nie uważam "Poli" za zły film? Trop poddaje vifon wspominający o metapoziomie. Tak jak Pierre, nie bacząc na swój los, chce walczyć z wiatrakami i odkrywać Prawdę, tak Carax ma w poważaniu zasady i robi film po swojemu. Kiedy Pierre dowiaduje się z listu od wydawcy, że jego "trzy rozdziały to szaleńczy chaos śmierdzący plagiatem", to chyba tak naprawdę reżyser mówi widzom, że jest doskonale świadom tego, iż jego dzieło nie jest niczym nowym, ale i tak jest dla niego wszystkim, jest tą jego upragnioną Prawdą. Po takim wyznaniu film od razu stał się lepszy ]

-------------------------------

Tak, mnie ten film wciągnął, ale nie historią a :))) caraxowością, że tak nazwę wszystkie środki, których użył bo ten film faktycznie ma coś z klimatu Holy Motors

dla mnie archiwalna scena była raczej zapowiedzią, że " historia, którą Wam opowiem to będzie takie rozwalenie wszystkiego, choć z drugiej strony jak na caraxa byłoby to zbyt oczywiste i dosłowne, do tego ten głos z offu ;) bardziej uzasadnia wersję Mrozikosową

nie będę się rozwodzić nad tym co w tym filmie oczywiste i już powyżej opisane...

tak Gołubiewa jako kobieta zjawiskowa, ale wkurzała mnie jej manieryczna gra
o wiele lepsza aktorsko Delphine. Za to młody Depardieu choć nagrodzony za tę rolę, to jako pisarz dla mnie nieprzekonywujący, bardziej jako młody określający się.

nie wniosę nic nowego do oceny - na drugi raz nie będę czytać co napisaliście wyżej :)

aaa podoba mi się interpretacja Sally o roli tajemnicy ....choć ja bym się sklaniała bardziej do tego że tajemnica jest atutem samego Caraxa, bardziej niż filmu, a właściwie historii inaczej mówiąc dla mnie głównym bohaterem tego filmu jest sam Carax :)

Avatar użytkownika
vifon00
 
Posty: 345
Na forum od:
23 sty 12, 13:41

Post 13 lut 13, 10:05

Mrozikos: Skrajna ekstrawersja, przesadyzm w portretowaniu emocji, bombastyczność - cechy które kojarzą mi się z najgorszymi filmami (głównie polskimi) tutaj naprawdę wypadają dobrze. Może to przez konsekwencję Caraxa, konwencji, w której od samego początku poprowadził swój film. Pamiętam, że za pierwszym razem film mnie zmęczył, choć pozostawił wrażenie oryginalności, tajemnicy. Może to kwestia nastawienia, ale teraz wypadł o wiele lepiej.

eliska: Pisząc o Gołubiewej "zjawiskowa" nie miałem oczywiście na myśli jej aktorstwa :wink: Dzień wcześniej oglądałem (przypadkiem) The Corridor - Bartasa - tam milczy i aktorsko wypada dużo lepiej :)

Jeśli chodzi o meta-poziom - losy Gołubiewej, jej rozstanie się z Bartasem, migracja do Francji, związek z Caraxem i późniejsze samobójstwo (chyba) - tu dopiero życie naśladuje sztukę!

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 13 lut 13, 11:51

vifon00 napisał(a):za pierwszym razem film mnie zmęczył, choć pozostawił wrażenie oryginalności, tajemnicy.


Podobnie u mnie.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 13 lut 13, 12:41

mnie nie zmęczył, ale to pewnie dlatego, że oglądałam go na raty / p/ mój angielski :)))), żeby lepiej zrozumieć, sprawdzałam, wracałam do scen poprzednich /. Za to się do niego przywiązałam i żal mi było, że już się skończył.

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 13 lut 13, 15:43

Cześć wszystkim :). Moja przerwa trwała zbyt długo, ale wróciłem i miło znów Was wszystkich poczytać i widzieć w tak wysokiej formie.

Ad rem...

Pola X okazała się dla mnie filmem absurdalnym, który ma ambicje bycia czymś, czym nie jest i co najgorsze niemal w każdym calu przeciętnym. Jedyne co w tym filmie zagrało bez zgrzytów to świetne zbudowane relacje między głównymi postaciami (w szczególności mam tu na myśli trójkąt Pierr, Lucia i Isabella). Motyw "twarzy" tak ciekawie wprowadzony na początku filmu (związek z Lucią) pozostaje potem porzucony i opiera się tylko na anonimowości pisarza. Ogromna szkoda, że Carax nie silił się by prowadzić dalej tę grę. I jedna scena, jakby wydarta jakościowo i odrębna pod względem emocji i klimatu od reszty: scena w lesie, pierwsze spotkanie Pierra z Isabellą. Ta scena przykleiła mnie do filmu, i nie puściła do końca, chociaż ostatnie pół godziny było mocno nie do zniesienia. Wnioskuję, że nie zostanie największym fanem twórczości Caraxa.
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 14 lut 13, 13:26

jeszcze tak sobie myślałam, że skoro młody Depardieu mnie nie przekonał jako pisarz :), to może własnie jest atutem jego aktorstwa, że on odegrał właśnie pisarza, który się podszywał pod bycie pisarzem, a nim w rzeczywistości nie był. Czyli nagrody słuszne

Cały czas lubię ten film :)

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 17 lut 13, 19:43

Carax stawia na emocje i ma gdzieś "sensowność" decyzji podejmowanych przez bohaterów. Samo w sobie nie jest to może złe, ale jak na mój gust Carax idzie w tym trochę za daleko, ma się wrażenie obcowania z filmem zrobionym z olbrzymią nonszalancją, chaotycznym. Coś co jedni nazywają bezkompromisowością autora, inni mogą uznać za arogancję wobec widza. Bez wątpienia jednak to film bardzo oryginalny, a wiele scen zapadnie mi w pamięć na długo.

No i jeszcze a propos tego o czym wspomniał Mrozikos. Wiem, że darowanemu koniowi itd., ale jakość tej kopii była po prostu tragiczna, lepsza byłaby gdybym ściągnął film z internetu. Sceny w ciemnościach (scena w lesie, scena erotyczna) były właściwie nie do oglądania.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
okon
 
Posty: 766
Na forum od:
31 sty 05, 22:00

Post 17 lut 13, 22:03

Dziwnie ogląda się "Polę X", wiedząc, że odtwórcy obydwu głównych ról rozstali się z życiem w niezbyt przyjemnych okolicznościach. Również fakt, że po tym filmie Carax przez kilkanaście lat milczał, sprawia, że inaczej śledzi się tę szamotaninę Pierre'a w poszukiwaniu czegoś autentycznego. To chyba dlatego Francuz sięgnął po tekst Melville'a.

Warto wspomnieć, że "Pola" zaczyna się od sekwencji, w której narrator zachrypniętym głosem czyta fragment "Hamleta", co wpisuje tę historię w czytelny kontekst. Duchem rozchylającym zasłonę fałszu, na którym ufundowany jest dostatni świat Pierre'a, okazuje się Izabela - i to ona prowadzi go do tego, co realne (świetna scena w lesie). Takich nawiązań jest tu chyba więcej - po seksie Pierre'a i Izabeli pojawia się ujęcie przypominające "Narodziny świata" Courbeta, choć biorąc pod uwagę rozwój wydarzeń, ma to wydźwięk raczej ironiczny.

Poza tym czego tu nie ma - wątek polityczny i społeczny, artysta wyklęty i terroryści (?), kuśtykający wampir, maski, cienie, sobowtóry itd. - tyle że ten zestaw nieraz olśniewających epizodów, odmiennych stylistycznie, opowiedzianych w różnym tempie, bardziej opornie niż w przypadku poprzednich filmów układa się w żywą całość. Dopiero kilkanaście lat później w "Holy Motors" Caraxowi udało się to przezwyciężyć i z wady uczynił zaletę.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 17 lut 13, 23:04

Hm, niedobrze, wszyscy się zgadzamy. Nie ma tu żadnych fanów "Poli"? Querelle, gdzie jesteś? :P
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 18 lut 13, 0:55

Nie no, spokojnie - recenzje są raczej pozytywne. Ja też w sumie przebrnąłem przez film bezproblemowo, bo przecież znam już Holy Motors i wiedziałem czego się mniej więcej spodziewać. Zgadzam się z tropami interpretacyjnymi które pojawiły się we wcześniejszych postach.

Avatar użytkownika
okon
 
Posty: 766
Na forum od:
31 sty 05, 22:00

Post 18 lut 13, 15:43

A ktoś zna literacki pierwowzór? Tłumaczenia chyba nie było. I to nie do końca jest tak, że po "Pierze" Melville niczego istotnego nie wydał - późniejszego "Kopistę Bartleby'ego" wielu bardziej ceni niż "Moby'ego Dicka".

Tu można przeczytać:

http://books.google.pl/books?id=JXK7HN6 ... &q&f=false


:)

Avatar użytkownika
vifon00
 
Posty: 345
Na forum od:
23 sty 12, 13:41

Post 20 lut 13, 11:58

okon napisał(a):A ktoś zna literacki pierwowzór? Tłumaczenia chyba nie było. I to nie do końca jest tak, że po "Pierze" Melville niczego istotnego nie wydał - późniejszego "Kopistę Bartleby'ego" wielu bardziej ceni niż "Moby'ego Dicka".
:)


"Pierre" miał to nieszczęście, że został wydany po Moby Dicku, więc siłą rzeczy musiał być uznany za mniej istotny, podobnie jak cała późniejsza twórczość Melvilla. Problem Moby Dicka leży zresztą w tym, że to właśnie powieść "istotna" - wierzę (czytałem tylko M.D.), że reszta twórczości H. M. jest mniej istotna, za to dużo ciekawsza :wink:

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 21 lut 13, 12:13

Jakoś tak się z wami zgadzam i fundamentalnie nie zgadzam jednocześnie. Pola X to dla mnie jeden z 3 filmów Caraxa, jakie znam, jednocześnie jedyny, jaki lubię. Kochankowie z Pont Neuf, to właśnie było rokoko - kalejdoskop sekwencji w różnym stylu i różnym klimacie, niby-połączony archetypiczną fabułką, pusty jak wydmuszka, kiczowaty, okropny. W Holy Motors doceniam zupełnie afabularny zamysł, który to trzyma w kupie, doceniam formalną wirtuozerię - mimo to film mnie w najmniejszym stopniu nie obszedł, a w zamian za to setnie wynudził. W Poli natomiast jak dla mnie wszystko jest na swoim miejscu. W szczególności przesadne rozwiązania, które Caraxowi podpowiedziała barokowa wyobraźnia, wydają mi się tutaj jak najbardziej na miejscu, bo ten film to parodia (choć może powinienem użyć oksymoronu "parodia serio") wszystkich opowieści o poszukiwaniu Prawdy, stąd też cytat (motto) z Hamleta na początku. Tu wszelkie wyolbrzymienia, nawiązania do baśniowej stylistyki itp. itd. jak dla mnie idealnie pasują do fabuły, i ogólnie - tego, co reżyser chce nam przekazać (a to w filmach bardzo cenię). Jednocześnie film wydaje mi się bardzo osobistą wypowiedzią Caraxa (stąd obecność w nim życiowej partnerki oraz przyjaciół), gorzką wypowiedzią o tym, że twórca, który dojrzał do mówienia o czymś ważnym, robienia czegoś więcej niż zabawy formą (na takim etapie, mam wrażenie, był wtedy sam reżyser (zwróciłbym zresztą uwagę, że przed tym filmem Carax też miał długą przerwę - wydaje mi się to nieprzypadkowe)), nie ma tak na prawdę przed sobą sensownej drogi - może pójść "na całość" za swoimi demonami, ale i tak nie dojdzie do niczego, co będzie ważne, nowe, mądre, niebanalne. Wypowiedzią ujętą w nawias (ów metapoziom, o którym pisze vifon), bo jak z taką świadomością można próbować to robić w stu procentach serio?
Ostatnio edytowano 21 lut 13, 12:49 przez Grzes, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 21 lut 13, 12:49

widzisz, czyli nie bez sensu wydaje się moje odczucie, że głównym bohaterem Poli jest sam Carax

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 21 lut 13, 12:56

Też tak myślę, Elu.

sally
 
Posty: 83
Na forum od:
23 gru 12, 16:08

Post 2 mar 13, 12:13

okon napisał(a):Dziwnie ogląda się "Polę X", wiedząc, że odtwórcy obydwu głównych ról rozstali się z życiem w niezbyt przyjemnych okolicznościach. Również fakt, że po tym filmie Carax przez kilkanaście lat milczał, sprawia, że inaczej śledzi się tę szamotaninę Pierre'a w poszukiwaniu czegoś autentycznego. To chyba dlatego Francuz sięgnął po tekst Melville'a.


Oglądałam film bez tej wiedzy i potrafiłam docenić jego ogólną wymowę. Ale z tą wiedzą rzeczywiście film odbiera się jeszcze inaczej- jakoś tak bardziej rozpaczliwie, bardziej prawdziwie (?). Tak więc ostatecznie coraz bardziej zgadzam się z powyższą opinią eliski i Grzesia. Wychodzi na to, że Carax mnie jednak w dużym stopniu oczarował :)


Powrót do 3. Klub Krytyków Forum NH