hermanstopek napisał(a):Film mnie zdołował. Uświadomił mi, że pasjonaci mają mocno pod górę w życiu osobistym. Nie zdziwię się gdy znajdę swoje rzeczy wystawione przed dom. ( patrz - mnogość imprez filmowych zaproponowanych przez Romana w Listopadzie).
To tą sytuację najlepiej komentuje jeden z psajonatów ukazanych w dokumencie "Comic-con IV: A Fan's Hope".
Nie pamiętam dokładnie, ale brzmiało to coś tak: "Jeżeli kobieta wyrzuca Ciebie z domu i drze Twoją kolekcję komiksów, to z nią jest coś nie tak. Na świecie są 3 miliardy kobiet, zawsze można poszukać następnej".
A jeśli chodzi o grzyby, mhmm, aż mi ślinka leciała na te potrawy, które przyrządzali. Świetne kino pokazujące jaką radość daje jedzenie, a zwłaszcza jego przygotowanie.
Co z tego, że gościówa miała wielki dom, ogromne pieniądze, wyrafinowany smak, jak nie umiała sobie ugotować. Chodzi mi o scenę, gdzie bohater "próbował" swoich sił w cateringu. Ona co chwila wymyślała nowe dania i myślała, że jak da mu na to pieniądze, to on to w mig to stworzy.
A jego przykład pokazywał, że można nie mieć praktycznie nic, a tworzyć wspaniałe dania. Chcesz rybę? Idź i ją sobie złów.