Akacje w szóstce - bez zarzutu, i film, i 3-osobowa widownia, w kilku miejscach film się na sekundę zacinał, ale mu to nie zaszkodziło.
Odwróceni zakochani w czwórce - i film, i reklamy zdecydowanie za głośne. Miałam wrażenie, jakby ogłuszająca patetyczna muzyka miała mi przysłonić liczne braki filmu. (Nie żebym była rozczarowana, po recenzjach i komentarzach na Filmwebie nie spodziewałam się jakiejś rewelacji, tyle że na słodką buźkę Sturgessa można było sobie popatrzeć :] Choć bynajmniej nie zaszkodziłoby, gdyby miał tam coś ciekawszego do zagrania...) Z drugiej strony dzięki tak podkręconej głośności nie mogę powiedzieć, żeby ktoś z widowni hałasował. Widziałam z mojego ostatniego rzędu głowy obracające się w tę i we w tę i żywą gestykulację, ale rozmów nie słyszałam, muszę przyznać

Ukułam sobie taką teorię na Anatolii i każdy seans ją potwierdza - tak jak klient w krawacie jest mniej awanturujący się, tak widz przychodzący w pojedynkę jest bardziej zainteresowany filmem niż ci sparowani lub grupowi. Najbezpieczniej wybierać te seanse, na które są zarezerwowane tylko pojedyncze miejsca

tangerine napisał(a):mp napisał(a):aszeffel - a ja mam marzenie, żeby po wejściu do sali kinowej widzom automatycznie zdychały telefony i inne urządzenia świecące
Najlepiej załatwił to David Duchowny, chyba w pierwszym odcinku Californication.
z tego co wiem to usługa taka jest oferowana przez odpowiednie firmy... tzn. blokowanie sygnału, nie wiem co tam w Californication się sprawidziło...
No proszę, jak to się życzenia spełniają. Rozmawiałam sobie dzisiaj przez telefon, kiedy otwarto salę nr 6, weszłam do środka i natychmiast mnie rozłączyło
