Like Someone In Love

Filmy 12.T-MNH - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
vifon00
 
Posty: 345
Na forum od:
23 sty 12, 13:41

Post 30 lip 12, 17:18

Słyszałem opinie, że to film o niczym, błaha komedia sytuacji. Nic bardziej mylnego. Scenariusz jest na tyle precyzyjny, że właściwie nic, żadne słowo nie pojawia się tu przypadkowo.
Będę teraz spoilerował, więc kto nie oglądał, niech nie czyta.

Każdy odgrywa tutaj role, jak w życiu. Dziewczyna, którą poznajemy jako zwykłą studentkę, wkrótce okazuje się callgirl, chociaż z tej formy wybija ją na krótko przyjazd babci. Bohaterka nie pozwala sobie jednak na odgrywanie kochającej wnuczki, co będzie miało swój niezbyt przyjemny efekt w niedalekiej przyszłości. Ląduje u starszego pana, sympatycznego profesora, który robi wszystko, by wejść w rolę kochanka. Dziewczyna szybko podejmuje grę. Ich rozmowa toczy się wokół rzekomego podobieństwa dziewczyny do zmarłej żony profesora, potem do kobiety z portretu, pierwszego japońskiego obrazu nie kopiującego stylu zachodniego. Koniec końców do niczego nie dochodzi, dziewczyna zasypia. Z samego rana starszy pan odwozi ją do szkoły, gdzie bohaterka spotyka zazdrosnego chłopaka, reagującego agresją, na jej nieszczerość. Profesor nie ma innego wyjścia, jak przed chłopakiem grać opiekuńczego dziadka, raz wtłoczony w tę rolę, nie potrafi już z niej wyjść. Na scenie pojawia się też sąsiadka, od dawna zakochana w profesorze, ale z powodu niemożności bycia żoną, odgrywa zrzędliwą, nadmiernie ciekawską staruszkę, bo tylko tak może zachować kontakt z obiektem swoich uczuć. Niedługo potem chłopak dowiaduje się o prawdziwej tożsamości starszego mężczyzny, wpada w furię, szturmuje jego mieszkanie. Chociaż film się urywa nagle, jasne jest co zdarzy się dalej. Nikt nie wykorzysta swojej szansy. Sąsiadka nie stanie się żoną profesora, profesor nie stanie się kochankiem pięknej dziewczyny, chłopak nie zdobędzie jej ręki, a dziewczyna nie przestanie dryfować coraz dalej od swojej rodziny, coraz bardziej samotna, razem ze swoim sekretem. Kiarostami pozornie kończy swoją opowieść bez morału, przesłanie ukryte między wierszami jest jasne.
Tytuł filmu: "Jak ktoś zakochany", zakochany pozornie, udający zakochanie. Tak jak wszyscy w tym filmie.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 30 lip 12, 17:29

Wszystko czytam tak samo, a mimo to uważam film Kiarostamiego za błahą komedię. Coś ze mną nie tak?

Avatar użytkownika
vifon00
 
Posty: 345
Na forum od:
23 sty 12, 13:41

Post 30 lip 12, 17:38

Podejrzewam, że wszystko z tobą tak, mamy tylko inne pojęcie słowa"błahy" :wink:

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 30 lip 12, 22:35

Cóż, mam podobnie jak Grzes - widzę w tym filmie to, co vifon, ale mimo wszystko pytam: po co? Po co powstał film, który dotyczy dokładnie tego samego zagadnienia, co "Zapiski z Toskanii", tylko w trójkącie, a nie w parze? Nie przekonało mnie to zupełnie - w poprzednim filmie Kiarostamiego sytuacja była mniej jednoznaczna, a napięcie między bohaterami nakreślone subtelniej i z większym wyczuciem (w czym również zasługa lepszego aktorstwa; tutaj np. aktor grający chłopaka trochę moim zdaniem przeszarżował). Nieźle się to oglądało, ale niedosyt jest spory.

A tak swoją drogą - ciekawe, dlaczego Japonia.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
vifon00
 
Posty: 345
Na forum od:
23 sty 12, 13:41

Post 30 lip 12, 22:47

Mrozikos667 napisał(a):A tak swoją drogą - ciekawe, dlaczego Japonia.

Jak to dlaczego? Kiarostami samochodem przez Tokyo jeszcze nie jechał.

Avatar użytkownika
okon
 
Posty: 766
Na forum od:
31 sty 05, 22:00

Post 30 lip 12, 23:12

Jedni pytają "po co" w wątku o Benningu, inni w przypadku Kiarostamiego. Zastanawiam się po co. :)

Podobało mi się bardziej niż "Copie conforme", właśnie dlatego że błahe i bezpretensjonalne. Choć nie tak bardzo, by nie zapomnieć o filmie po tygodniu. W tym pierwszych Binoche była nieznośna (zresztą ta pani ostatnio jest w peletonie złych ról w złych filmach znanych reżyserów; ciekawe, jak zepsuje Dumonta), za to Shimmel po prostu nie umie grać, niech wraca do opery.

Bardzo ładnie napisane, vifonie.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 30 lip 12, 23:25

vifon00 napisał(a):
Mrozikos667 napisał(a):A tak swoją drogą - ciekawe, dlaczego Japonia.

Jak to dlaczego? Kiarostami samochodem przez Tokyo jeszcze nie jechał.


Ha, no tak! Podoba mi się to wyjaśnienie ;)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

konsek
 

Post 31 lip 12, 5:20

okon, ja bardzo proszę, by juliette binoche nie zepsuła nowego dumonta, bardzo proszę - obawiam się jednak, że twoje, i w sumie moje, obawy nie są bezpodstawne


Powrót do Ścieżki..., podwójne ślady...