12 cze 12, 14:44
Tak sobie czytam Wasze wypowiedzi i w zasadzie nie ma osoby, z którą bym się nie zgodził. Dawno nie widziałem tak złego azjatyckiego filmu. Atutem jest dla mnie pierwsza i ostatnia scena (czyli ta sama) oraz koncept, aby nakręcić go w czerni i bieli, na tym pozytywy się kończą. W Sentimental Animal mogło przeszkadzać wiele rzeczy. Począwszy od niejasnej historii, która (trzeba przyznać) na końcu była klarowniejsza niż na starcie, po mieszaninę gatunkową (kompletnie nietrafiony pomysł), na braku sensownego przesłania skończywszy.
To wszystko byłem jeszcze w stanie znieść, dobiła mnie za to symbolika prosta jak strzała. Dobrym przykładem są kamienie wyciągane z osła. Rzeczą jasną jest, że kamienie są uważane za talizmany, nie tylko w Azji, ale w wielu zakątkach świata. Często osobami obdarowanymi stają się chorzy lub osoby, które ciężko doświadczył los. Wręcza się je by przynosiły szczęście, zapobiegały chorobom lub je leczyły, czy też z szacunku lub miłości do obdarowanej osoby. W tym konkretnym wypadku wydaje się, że jest to wyraz szacunku "ciężko doświadczonemu" żołnierzowi.
Mówiąc o żołnierzu dochodzimy do punktu, w którym niemal spadłem z fotel. Scena: Wywiązuje się kłótnia i walka o pieniądze. Po całej akcji widać na ekranie przez dłuższy czas figurkę, chyba skądś spadła - to Guan Yu. Uważany w Chinach za boga wojny, czasem również za boga sprawiedliwości (stąd niektórzy decydowali się na rozstrzyganie wzajemnych problemów w świątyniach mu poświęconych). Uwidacznia się tutaj kontrast, o którym pisano wyżej, "dobrych uczynków" i zabijania. Patrząc zarówno na "dowódcę"-żołnierza, który teraz cierpi, jak i na drugiego rannego bohatera, można dojść do jakże odkrywczego wniosku, że wojna jest zła (choć należy zaznaczyć, iż choroba "dowódcy" może nie mieć nic wspólnego z, nazwijmy to, "piętnem wojny"). Gdybyś miał jednak jakieś wątpliwości, drogi widzu, ja reżyser zamontuję ci przed oczami boga wojny, by przekaz był bardziej klarowny. Właśnie między innymi dlatego uważam, że reżyser próbuje robić z widzów idiotów, posługując się drastycznie płytką symboliką. A jeśli widz nie wie po co są te kamienie i co to w ogóle jest za figurka i dlaczego się tam pojawiła? To w takim razie co te sceny wnoszą do filmu? Zdaje się, że kompletną dezorientację widza i minięcie się z jakimkolwiek przekazem.
Naprawdę bardzo rzadko zadaję sobie pytanie "po co ten film powstał?", a właśnie taka myśl jako jedna z pierwszy przyszła mi do głowy po seansie. Szczerze współczuję tym, którzy nadzieją się na Sentimental Animal podczas festiwalu (a będzie ich zapewne sporo).
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang