Dokhtar... Pedar... Dokhtar, reż. Panahbarkhoda Rezaee

Dyskusje nt. wybranych przez organizatorów filmów z programu 12.T-MNH
Avatar użytkownika
Seblon
NH-Moderator
 
Posty: 1055
Na forum od:
16 lut 07, 14:33

Post 2 kwi 12, 5:35

Czwartym filmem 2.Klubu Krytyków Forum NH jest irański film Dokhtar… Pedar… Dokhtar (Daughter… Father… Daughter) w reżyserii Panahbarkhody Rezaee.

{{{ 16.MFF Pusan 2011 }}}
{{{ 52.MFF Saloniki 2011 }}}
{{{ NETPAC Award na 12.Asiaticafilmmediale, Rzym 2011 }}}

:arrow: strona filmu

.
Załączniki
Daughter_Father_02S.jpg
kadr z filmu (1)
Daughter_Father_03S.jpg
kadr z filmu (2)
21. MFF Nowe Horyzonty 22 lipca - 1 sierpnia 2021

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 2 kwi 12, 9:09

Ech... Zapowiadało się świetnie, a wyszło... powiedzmy, że lekkopółśrednio. Ale było parę ciekawych rzeczy. Przede wszystkim zwraca uwagę warstwa wizualna, która wydała mi się dość dziwna. Postacie i ważne przedmioty (np. ciężarówka) wyraźnie odróżniają się od tła, wygląda to mniej więcej tak, jak współczesne gry komputerowe i stosowane w nich animacje 3D - zabieg ciekawy, szczególnie w połączeniu z sepią (natychmiastowe skojarzenie z niekolorowymi momentami "Stalkera", nawet widać było podobne dążenie do uchwycenia tekstury, np. tej folii za telewizorem; tylko że trudno byłoby wskazać inne związki, więc może tylko mi się wydaje, że to nawiązanie), ale powstaje pytanie "Po co?". Czy po to, by pokazać wyobcowanie bohaterów, ich niedostosowanie do nieprzyjaznych warunków? Nie wiem, w końcu jak można było się lepiej dostosować. Może miało to podkreślać pragnienie oderwania się od tego wszystkiego? Nie mam pojęcia.

Generalnie wielką zaletą irańskich filmów, które lubię, było sprawne łączenie nastrojów - nawet w formach paradokumentalnych twórcy umieszczali np. elementy humorystyczne (Ghobadi). Tutaj nic takiego nie było, wszystko zaplanowano jako przygnębiające i zimne, a dodatkowo odniosłem wrażenie, że mam do czynienia z minimalizmem dla samego minimalizmu. Szkoda.

Mimo wszystko: pierwsze ujęcie cudowne.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 2 kwi 12, 14:06

A mnie się podobało bardzo... Kino minimalistyczne, senne, powolne... Kolorowy pociąg uciekający daleko i nawoływania zwierząt... Może to niekoniecznie podobne kino, ale skojarzyło mi się z paragwajskim hamakiem.
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 3 kwi 12, 22:26

Fabuła w tym filmie jest szczątkowa, ale jest po prostu piękny. Czy to nie wystarczy? Mi wystarczy, chcę tam jechać!

@Mrozikos Jeśli miałbym zaryzykować odpowiedź na pytanie o "przesłanie" tego filmu, to mnie najbardziej uderzał w oczy kontrast między życiem bohaterów, a światem zewnętrznym. Na świecie krach, wojny, plagi, a bohaterowie słuchają sobie o tym spokojnie w telewizji, palą opium, a rano idą w pole i wołają ptaki: kerek kerek, kerek, ho! I czego chcieć więcej? ;)
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 3 kwi 12, 23:56

No właśnie to, o czym piszesz, wydało mi się zbyt proste, by nie powiedzieć - prostackie. Słuchamy o tej złej Ameryce (choć rozumiem, że tam taka percepcja Wielkiego Brata jest cokolwiek uzasadniona), o nieszczęściach, jakie spadają na świat itd., a z drugiej strony mamy obraz absolutnego zacisza, ze swoimi problemami, ale wyglądającego wręcz przytulnie na tle tego, co dochodzi z zewnątrz. Ileż to już razy widziałem podobny schemat? Zieeew... ;)

Zabrakło pomysłu, by trochę ożywić tę schematyczność. Jedyne, co naprawdę przykuło moją uwagę, to warstwa wizualna, ale o tym już wspominałem.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 4 kwi 12, 9:02

No tak, ale paradygmat oryginalności i nowości to wymysł Zachodu. Skoro w społecznościach opisywanych w filmie on nie obowiązuje (tam wartością jest spokój i powtarzalność), to i film z tego obszaru nie powinien chyba specjalnie się przejmować "oryginalnością". To wręcz by obniżało jego wiarygodność. Może więc "zieeew" to największy komplement, jakim mogłeś zaszczycić ten film ;)
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 4 kwi 12, 11:27

Hmm, ciekawy punkt widzenia, ale, niestety, nie przekonuje mnie ;) Jak wspomniałem wcześniej - nawet jeśli nie czepiać się samego schematu, to trochę zabrakło mi czegoś "w środku", tego charakterystycznego dla tej kinematografii "złamania" klimatu jakąś scenką, może humorystyczną, może magiczną, czegoś w tym stylu. Jasne, twórcy mieli po prostu inny koncept, więc nie zgadzamy się już chyba na etapie założeń.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 4 kwi 12, 18:19

A ja podtrzymuję, że to co było w środku, w zupełności mi wystarczyło...
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
chinaski
 
Posty: 823
Na forum od:
24 sie 06, 7:06

Post 5 kwi 12, 10:47

Mi też, a najbardziej podobało mi się, że chyba po raz pierwszy od czasu "Filipa z konopi"poruszony został problem montażu anteny na dachu! :) :)

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 5 kwi 12, 14:49

No co Ty? A Amelia? A Zwykły człowiek?
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
Jarosz
 
Posty: 1722
Na forum od:
5 cze 07, 7:48

Post 5 kwi 12, 22:02

Film mnie bardzo rozczarował. Owszem, wizualnie bardzo ciekawy, zdjęcia znakomite, ich obróbka sprawia obłędne wrażenie, ale... w ogóle mnie nie obeszła cała ta historia. Filmów, że gdzieś tam (w tym przypadku na bliżej niezidentyfikowanych pustkowiach zaśnieżonego Iranu) jest nudno i monotonnie, ale życie i tak toczy się dalej, powstało już mnóstwo. Wynudziłem się jak mops, mimo że to tylko 70 minut.

EDIT Przeczytałem Wasze powyższe posty i widzę, że mam identyczne zdanie jak Mrozikos.

Avatar użytkownika
psubrat
 
Posty: 909
Na forum od:
30 cze 05, 15:47

Post 6 kwi 12, 7:23

Szczerze to ten kawałek nudy był dla mnie owocniejszy niż 2h z Pasos dobles. ;-D
"let's just imitate the real, until we find a better one..."

Avatar użytkownika
Jarosz
 
Posty: 1722
Na forum od:
5 cze 07, 7:48

Post 6 kwi 12, 12:02

To fakt, nie mogę się nie zgodzić :D

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 7 kwi 12, 23:26

Obejrzałem dzisiaj i w pełni się zgadzam z Doktorem, żeby nie powiedzieć, że w pełni się nie zgadzam z Mrozikiem. To, czego ty oczekujesz (Mrozik), z tym przełamaniem zabawną scenką (czy inną magiczną), to właśnie byłby schemat. Ten film jest dla mnie właśnie bardzo własny, inny od tego wszystkiego, co w irańskiej kinematografii widziałem, i za to go doceniam (choć już widzę oczyma wyobraźni tłumy opuszczające salę na festiwalu, bo nawet jak na festiwalowe snuje tu się dzieje wyjątkowo mało i wyjątkowo powoli). Doceniam go też za to, że forma doskonale się w nim stapia z treścią. Bo właśnie (w pewnym sensie) to jest film o tym, co mu zarzucasz - że oryginalność to wymysł może niekoniecznie Zachodu (bo myślę, że ten świat, w którym wszystko odbywa się w zwolnionym tempie, każdy ze stoickim spokojem przyjmuje swoją rolę, a wszystko, co w innym filmie byłoby źródłem dramatu (niedołężna siostra, groźba utraty pracy, ciężkie warunki życia, czy nawet małżeństwo) tu jest traktowane ze spokojem, jako naturalna część biegu rzeczy, musiał w równym stopniu zaskoczyć (i zafascynować) twórcę filmu, jeśli jest Irańczykiem "miastowym" (zwłaszcza jeśli jest z Teheranu)), ale wymysł zupełnie do życia niepotrzebny. Też ta, jak piszesz, dziwna strona wizualna (która z początku, przyznam, mnie irytowała), to przeestetyzowanie, podkreśla, że to proste, uproszczone wręcz, dla człowieka Zachodu pewnie pozbawione sensu, życie, jest niezwykle piękne - ma przełamać nasze przyzwyczajenie, uniemożliwić postrzeganie tej rzeczywistości przez pryzmat biedy, brudu, ciężkich warunków życia itp. Też te urywki wiadomości z telewizji dla mnie nie mają żadnego związku z tym, jak amerykańska obecność na Bliskim Wschodzie jest tam postrzegana - one są tylko kontrapunktem dla rzeczywistości pokazanej w filmie, czymś, na co bohaterowie filmu patrzą nie tyle z przerażeniem, ile ze zdziwieniem, niedowierzaniem, że coś takiego może gdzieś tam nie tak znowu daleko mieć miejsce.

A tak w ogóle, to kiedy oglądałem ten film, przypomniał mi się znajomy Malijczyk, naukowiec od lat mieszkający i pracujący we Francji, który opowiadał mi o tym, jak odwiedził w trakcie urlopu swoją rodzinę w Mali, i o zazdrości, jaką odczuł, widząc, jak bardzo pozbawione problemów (w tym sensie, że pozbawione świadomości ich istnienia) jest ich życie. Myślę, że reżyser tego filmu musiał na świat, który portretował, patrzyć w podobny sposób. I jeszcze jedna refleksja, która mnie naszła, to że tamci ludzie potrafią używać techniki (bo w tym filmie jak najbardziej jest technika, niezbyt może nowoczesna, ale zawsze) dla utrwalenia swojego sposobu na życie, a nie, jak ludzie Zachodu, stają się niewolnikami nowoczesnej technologii do tego stopnia, że dają jej sterować swoim życiem.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 8 kwi 12, 1:10

Hm, może nie wyraziłem się do końca precyzyjnie. Rzeczywiście, przełamanie, które chciałbym zobaczyć w tym filmie, wpisywałoby się w standardowy arsenał filmowych środków made in Iran. Lubię ten ich schemat, a tak znowu dużo filmów z tego kraju nie widziałem, więc wciąż jestem głodny rzeczy nowych, ale podobnych do tego, co już znam. Tak więc, "przełamywanie" można określić mianem schematycznego w ramach tej kinematografii, natomiast mam silne przekonanie, że temu konkretnemu dziełu przydałaby się mała odskocznia od jego jednostkowego klimatu (czyli właśnie schematu, na którym opiera "opowieść"). Bez tego miałem wrażenie wręcz epatowania minimalizmem (czego nie miałem podczas oglądania dzień później ultraminimalistycznego "Konia turyńskiego" - ten film tego nie potrzebował, bo miał drugą, głęboką warstwę interpretacyjną). Trudno jest zrobić satysfakcjonującego "snuja", jeśli nie ma on "drugiego dna" (znów - "Koń"; żeby nie było - broń Boże nie chcę tych filmów bezpośrednio porównywać!) lub właśnie jakichś dodatków (np. Tsai). Nie znaczy to, że się nie da, ale z pewnością znaczy, że tu się nie udało.

A stwierdzenie, że "oryginalność to wymysł Zachodu", może mieć potencjalnie nieprzyjemne skutki, bo wzięte poważnie rozgrzesza twórców kultury z kompletnego braku inwencji. Znów - można świetnie wpisać się w jakąś konwencję i zrobić fantastyczny nieoryginalny film, ale jest to piekielnie trudne. I wiem, że tę uwagę można obrócić przeciwko mnie, bo tak samo da się na jej podstawie skrytykować twórców wpisujących się we wspomniany schemat typowo irański, ale mimo wszystko wolę, by Irańczycy byli nieoryginalni po swojemu, niż w taki sam sposób, w jaki nieoryginalni są wszyscy inni ;)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 8 kwi 12, 11:53

Oj Mroziku, Mroziku, z tym "Koniem turyńskim" to strzał poniżej pasa - gdybyśmy mieli wszystkie filmy porównywać do tych paru ocierających się o arcydzieło, okazałoby się, że prawie wszystko, co oglądamy, musi być z definicji rozczarowujące. A jeśli chodzi o film Rezaee, który oczywiście do bycia arcydziełem nie ma żadnych pretensji (ale mi się podobał), to będę się upierał, że, ja tu schematu nie widzę, przynajmniej nie więcej niż w przypadku 80% filmów, które uważam za wartościowe, a jego minimalizm totalny jest wartością dodaną sam w sobie, bo jest idealnym odzwierciedleniem sposobu postrzegania świata jego bohaterów, który jest jakoś tam bliski Bogu, naturze, boskiej stronie natury czy jak to nazwać.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 8 kwi 12, 12:35

To też mówię, że nie chcę tych filmów bezpośrednio porównywać, a tylko podać pierwszy z brzegu przykład dzieła z tzw. drugim dnem. Przyznaję, może nie był to najlepszy wybór ;)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 9 kwi 12, 20:38

Absolutnie zgadzam się z tropem doktora, którym poszedł w swojej refleksji. Ja nawet poszedłem dalej oglądając ten film - myślałem o łowcach mamutów, o ich życiu. Tylko czy to nie mówi więcej o nas niż o samym filmie. Nie do końca wydaje mi się, żeby reżyser gloryfikował pokazywany świat. W szczególności nie pasuje mi tutaj zastosowanie obróbki kolorystycznej zdjęć, co może powinno prowadzić do napięcia miedzy formą i treścią czego jednak nie odnajduję.

Ale wracając do samego filmu - faktycznie reżyser nie osiąga jakieś szczególnej filmowej sublimacji i trochę zbyt minimalistycznie podszedł do tematu, ale uważam, iż mamy w tym przypadku do czynienia z filmem, który zyskuje raczej w oglądzie festiwalowym, w kontekście innych filmów, jako jeden z motywów, jeden z wątków kalejdoskopu tematów i ujęć. Sam w sobie może nie przekonywać. W jednym z ujęć w tle widzimy panoramę gór - cudowny majestatyczny krajobraz - pomyślałem jakie on musi robić wrażanie na festiwalu, jak takie ujęcie musi mieszać w głowie przed seansami innych filmów.

Film nie nuży o co były tutaj obawy, nie ma tutaj długich ujęć, raczej narracja fotografiami, jednak z drugiej strony nie dostarcza wielu emocji. W porównaniu z obecnymi dokumentami można powiedzieć że jest zaskakująco chłodny. Ale może to jest jedna z tych rzeczy od których chcemy dzisiaj uciekać, nawet w tym filmie pojawienie się muzyki na końcu było jakimś zgrzytem. Tak to jest bardzo polityczny film, i nie chodzi o irańskie wiadomości przepełnione propagandą antyamerykańską (bohaterowie przyjmują to wszystko ze stoicyzmem nawet informacje o liczbie Amerykanów uzależnionych od marihuany - to jest ten akcent którego szukał Mrozikos) tylko właśnie o pokazanie peryferii świata na antypodach tzw. "rozwoju"...

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 12 kwi 12, 11:07

Ja się zgadzam zarówno z Mrozikosem, jak i z tymi głosami, którzy uważają ten film za bardzo dobry. Na plus na pewno doskonała, piękna wizualna strona filmu i jej świetne zespolenie z jego tematyką i przesłaniem. Właściwie zwykłam nudzić się na tego typu 'snujach', ale tutaj te przepiękne zdjęcia wiele z tej nudy mi zrekompensowały (szczególnie urzekło mnie pokazywanie ludzi jako elementu szerokiego planu).

Nie uważam, żeby reżyser zbyt minimalistycznie podszedł do tematu - wydaje mi się, że gdyby pokusił się o formę bardziej 'tradycyjnie filmową' wyszłoby z tego kino nieznośnie politycznie, a tak ta polityczność jest delikatna, nienachalna i trochę nawet poetycka. Natomiast sam temat (i to mój największy zarzut) jest banalny, straszliwie czytelny i wręcz łopatologiczny. Nic fascynującego nie widzę w portretowaniu ludzi "na obrzeżach cywilizacji", których globalizacja nie dosięga i którzy są wyabstrahowani niejako z polityczno-społecznego mainstreamu nie tylko w swoim kraju, ale i w wymiarze międzynarodowym (abstrakcja telewizyjnych newsów w kontekście ich powtarzalnej egzystencji na pustkowiu). Dostrzegam też, że do refleksji natury ogólnej, reżyser chciał włączyć przemyślenia na temat współczesnego Iranu, ale tutaj znowu chyba nie bardzo chyba wiedział, jak obejść ten temat, by lepiej połączyć go z klimatem i warstwą wizualną filmu i by było to mniej banalne niż skupionie się na pokazywaniu rozwarstwienia, biedy, antyhumanitarnej polityki ekonomicznej reżimu i tym podobnych spraw.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 12 kwi 12, 15:39

Nie wiem, do której grupy mnie zaliczyłaś, ale nie czuję przynależności do żadnej. Ani nie uważam tego filmu za nudny (oglądało mi się go całkiem przyjemnie), ani za bardzo dobry (nie sądzę, żeby na długo został w pamięci). Ot, po prostu dobry.

Ale mimo to będę bronił tego filmu. Dla Was ten film jest banalny i o niczym, bo Was takie problemy nie interesują, dla innych dużo bardziej o niczym są te wszystkie filmy o tym, że ten chciał z tą, ale ta nie chciała, bo chciała z tamtym, ale potem się zorientowała, że jednak chce z tym, tyle że on już jednak chciał z inną itp itd. Piszecie, że takich filmów jak "Dokhtar..." powstało już sporo. Pewnie i tak, ale zapewne nie powstają ich jednak setki rocznie. A na Zachodzie i owszem. Nie zdziwiłbym się, gdyby mieszkaniec irańskiej prowincji, patrząc na to całe zachodnie kino, używał tego samego argumentu - po co kręcić w kółko filmy o tym samym.

A poza tym w "Dokhtar..." jest jednak jakaś fabuła. To jest historia rodzinna, historia o dojrzewaniu do trudnej decyzji o opuszczeniu rodzinnego domu i porzuceniu opieki nad niedołężną siostrą. Może tak właśnie przebiegają dramaty w tej części świata, cichutko, między poranną pracą, a wieczornym obiadem? Może i nic to wielce oryginalnego, ale dla mnie mimo wszystko ciekawsza jest orientalna nuda od oksydentalnej nudy (jeśli już miałbym wybierać ;))
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 12 kwi 12, 16:31

doktor pueblo napisał(a):...filmy o tym, że ten chciał z tą, ale ta nie chciała, bo chciała z tamtym, ale potem się zorientowała, że jednak chce z tym, tyle że on już jednak chciał z inną itp itd.


Nie pamiętasz jak to się skończyło ? bo zasnąłem :(

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 12 kwi 12, 17:20

Ona jednak ostatecznie z tym.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 12 kwi 12, 17:34

doktor pueblo napisał(a):Nie wiem, do której grupy mnie zaliczyłaś

Do tej nieistniejącej ;)(czytaj: moje odczucia są podobne do twoich, tangerine'a chyba też).

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 12 kwi 12, 17:44

tangerine napisał(a):
doktor pueblo napisał(a):...filmy o tym, że ten chciał z tą, ale ta nie chciała, bo chciała z tamtym, ale potem się zorientowała, że jednak chce z tym, tyle że on już jednak chciał z inną itp itd.


Nie pamiętasz jak to się skończyło ? bo zasnąłem :(


A to już zależy od reżysera. Np. Woody Allen wałkuje zwykle taki schemat, że A chce bardzo długo być z B, po najbardziej do niego pasuje. Ale gdy już się z nią spiknie, to okazuje się, że jednak nie pasuje. I gdy już ma wpaść w rozpacz, to się nagle okazuje, że świetnie pasuje mu C, co do której początkowo był przekonany, że zupełnie nie pasuje. W tym momencie litościwie pojawia się napis The End ;)
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 12 kwi 12, 20:28

Ale już np. u Gondry'ego było to wszystko bardziej oryginalne, mimo że też oparte na znanych schematach :)
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 12 kwi 12, 21:24

Przyznam, że szczerze nie znoszę filmów z gatunku "a teraz będziemy się bawić do cna zajechanymi schematami, i nawet uda nam się być oryginalnymi", np. wspomnianego przez ciebie Gondry'ego. Naprawdę o wiele bardziej wolę, jeśli ktoś bierze schemat i usiłuje w niego wpisać coś, co sam uważa za ważne, jak w tym filmie (choć wg mnie schemat pojawiający się tutaj wcale nie jest taki rozpowszechniony i naprawdę nie ma się czego czepiać).

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 13 kwi 12, 8:35

doktor pueblo napisał(a):Ale mimo to będę bronił tego filmu. Dla Was ten film jest banalny i o niczym


Nie uważam, że film jest o niczym, bo ma klarowną fabułę, zarówno na poziomie czysto narracyjnym, jak i refleksyjnym (w sensie jest tam obecna ta tematyka społeczno-polityczna). Uważam tylko, że piękna forma wizualna niestety bierze górę nad banalnie potraktowaną przez twórcę treścią.

Avatar użytkownika
Jarosz
 
Posty: 1722
Na forum od:
5 cze 07, 7:48

Post 13 kwi 12, 11:56

To prawda, fabuła jest - nie mogę zaprzeczyć. I dla mnie też wystylizowane zdjęcia, czyli forma, przykrywają tę treść.

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 23 kwi 12, 14:27

Dla moich oczu, uszu i wyobraźni produkującej niezrozumiałe dla wielu skojarzenia ten film był dziwny, niespójny i momentami drażniący. Pierwsze 90 sekund - ojej, jaki piękny obraz, coś jak w "Pewnego razu w Anatolii", szkoda, że na takim małym ekranie go oglądam. I wtem pojawia się pociąg, a ja czuję się jak u okulisty, który wyświetla mi jakiś obrazek i mówi "spokojnie, zaraz ten obraz się ustabilizuje", ale tutaj nic się nie stabilizuje. Wygląda to dla mnie jak połączenie cieniowania ołówkiem, nieudanej konwersji do 3D, a na pierwszy plan doklejonych przybierających ludzkie kształty plam atramentu, bez twarzy, jak u Nazguli, na dodatek wyciętych z filmu, gdzie była inna liczba klatek na sekundę. (I jeśli chodzi o sceny plenerowe, to już do końca nie przyzwyczaiłam się do tego zabiegu, wciąż miałam poczucie denerwującej dysharmonii.) Zabawa z grafiką się urywa, mamy rozmowę staruszka z dostawcą paliwa i znowu coś jest nie tak - cały czas rzuca mi się w oczy złe wykadrowanie, przez które ani na chwilę nie mogę poczuć, jakbym obserwowała coś dziejącego się obok mnie, tylko pamiętam, że to film. A może o to właśnie chodzi, ma być tak paradokumentalnie, że niby kręcone z ukrycia? Bo ja takie źle wykadrowane zdjęcia robię biegając po piotrkowskich i łódzkich slumsach, po których kręcą się dresiarze i żule. Za chwilę znowu przeskok, kobieta stojąca w oknie wygląda tym razem jak Teatrze Telewizji, chociaż nie, właściwie gorzej, ona też jest jakby doklejona do tła. Gdybym w tym momencie trafiła na film w telewizji, to nie skojarzyłby mi się z ambitnym dziełem puszczanym wieczorem w TVP Kultura, tylko z niskobudżetową produkcją lecącą na Jedynce przed południem i od razu bym przełączyła. I tak w kółko - nieudana konwersja do 3D, ukryta kamera, Tetr Telewizji. Nie potrafię zrozumieć zamysłu, jaki towarzyszył takiej mozaice.

Może to głupie, ale zamiast dumać nad kontrastem między szalonym zewnętrznym światem a spokojem biednej prowincji zwróciłam uwagę przede wszystkim na to, że:
1. Dostawcy faktycznie brakuje kobiety, bo nawet szyby w swojej ciężarówce porządnie przetrzeć nie umie.
2. Kobieta skubiąca brwi pęsetą tak naprawdę robiła jedynie ruchy imitujące wyrywanie brwi - może tylko udawała, że potrzebuje widzieć swoje odbicie, żeby podejść do okna, ale czemu w takim razie później już się z tym sterczeniem w oknie nie krygowała?
3. Kobieta szyjąca w domu niemal po ciemku - czemu nie zaczeka z tym na dzienne światło?
4. Jakim cudem ptaki nabierają się na takie wołanie ludzi? To tak jakbym mówiła "hau hau hau" i chciała w ten sposób zwabić psa. Nie lepiej by było wystrugać jakąś świstawkę?

Jest w filmie jedna scena, co do której nie mam żadnych zastrzeżeń, nic mnie nie kłuje w oczy i nic mnie nie dziwi - kiedy starzec naprawia koło w taczce i jest zadowolony z efektu swojej pracy. Piękne jest też ostatnie kilka sekund filmu. Jakby z podobnych elementów stworzyć film kilkuminutowy i puścić ładną muzykę przy napisach końcowych, to pewnie byłabym zachwycona.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 24 kwi 12, 17:05

Melomanka napisał(a):4. Jakim cudem ptaki nabierają się na takie wołanie ludzi? To tak jakbym mówiła "hau hau hau" i chciała w ten sposób zwabić psa. Nie lepiej by było wystrugać jakąś świstawkę?


No tu się akurat bez sensu czepiasz, bo nawoływanie ptaków to tradycyjna metoda polowań i to nie tylko w Azji. O to że ptaki są głupie miej pretensję do ptaków :)
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 24 kwi 12, 19:07

Nie no, domyślam się, ale mimo wszystko mnie to dziwi. Jak taka samica rozróżnia zalotne trele samców spokrewnionych gatunków, jeśli daje się nabrać na wypowiadanie słów przez ludzi? Ech, wybaczcie, skrzywienie zawodowe :-)

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 25 kwi 12, 8:03

przyznam, że też mam problem z formą tego filmu, jest malarska, ale też niezwykle "sztywna", więzi tych żywych, ciepłych jak sądzę ludzi w martwej, chłodnej ramie, irytują mnie filtry, które łamią kolory i zaciemniają niektóre partie obrazu, co wzmaga efekt nienaturalności, jakby faktycznie ludzie poruszali się niczym płaskie kukiełki w azjatyckim teatrze cieni w papierowej scenografii; elementem dla mnie komediowym było ujęcie telewizora, w którym bohaterowie oglądają dokładnie taką samą "czarno-białą" fabułę jak ta, którą my śledzimy na ekranie, ta sztywna rama zostaje ujawniona, podwojona; kiedy Melomanka pisze o tym, że chodzi po łódzkich slamsach robić zdjęcia, to zastanawiam się, co chce swoim aparatem złapać, czego szuka: "piękna ruin", "materialności rozkładu", "autentyczności życia"? to samo pytanie można by postawić reżyserowi, który nadmiernie estetyzuje surowy, prosty kawałek świata

przyznam, że po Los pasos dobles, filmie, który wplątywał w jakąś bardzo rozległą, nieujawnioną całość, który otwierał na coś więcej, prowokował tyle kontekstów, był zaledwie częścią żywego procesu, filmowi Rezaeego - mimo szerokiego horyzontu na ekranie - moim zdaniem brakuje pneumy

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 25 kwi 12, 8:38

ps. tym filmem, który oglądają, jest pełnometrażowy debiut Rezaeego A light in the Fog (2007)
Załączniki
a light....JPG

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 25 kwi 12, 10:05

aszeffel napisał(a):przyznam, że też mam problem z formą tego filmu, jest malarska, ale też niezwykle "sztywna", więzi tych żywych, ciepłych jak sądzę ludzi w martwej, chłodnej ramie


ale czy to właśnie nie było celowym zamierzeniem reżysera? zgadzam się, że "sztywność" pustki świata, w którym fukcjonują ci ludzie, była trochę zbyt, bo ja wiem, oczywista albo za prosta, ale z drugiej strony chyba dobrze posłużyła utrwaleniu przekazu filmu.

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 25 kwi 12, 11:13

wybaczcie, ale ja nie wiem, jaki jest przekaz tego filmu :) jako wielbicielka pustki, jej nieprzewidywalności i gęstości zastanawiam się, dlaczego pustka przybiera tu tak sztywną artystowską formę - fotografii, graficznego obrazu, czy mam to sobie tłumaczyć słowami Ulaya, że gdy życie staje się formą, jest cierpieniem? czy ci ludzie cierpią? czy cierpią z powodu zastygnięcia w formę? musieliby mieć przecież najmniejszą jej świadomość, a w tej świadomości choćby zalążek buntu, a oni po prostu są, poddają się życiu

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 25 kwi 12, 17:24

Kompletnie przekręcasz znaczenie tych słów o formie i cierpieniu. Życie bohaterów nie staje się formą, przynajmniej nie dla nich samych. Formę dostrzegamy my, bo też to dla nas ona jest stworzona - bohaterowie nie tyle nie zdają sobie z niej sprawy, jak piszesz, ale ona jest wręcz poza nimi - oni wypełniają ją treścią. A forma dla nas jest po to, żebyśmy byli zmuszeni do odrzucenia naszych przyzwyczajeń jeśli chodzi o odbiór ich życia, życia na peryferiach - żebyśmy nie patrzyli na nie przez pryzmat brudu, ubóstwa, ich prymitywnej (z naszego punktu widzenia) mentalności (i też nie oczekiwali buntu, o którym piszesz). Ona ich życie uwzniośla.

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 25 kwi 12, 23:01

aszeffel napisał(a):kiedy Melomanka pisze o tym, że chodzi po łódzkich slamsach robić zdjęcia, to zastanawiam się, co chce swoim aparatem złapać, czego szuka: "piękna ruin", "materialności rozkładu", "autentyczności życia"?

Tak, chyba wszystkiego tego po trochu, najkrócej mogę to wyjaśnić cytatem z Grochowiaka "Wolę brzydotę / jest bliżej krwiobiegu". Najnudniejsze miejsce, w jakim w życiu byłam, to bogaty, wypielęgnowany Poczdam z pięknym biało-złotym pałacem. Tak więc jeśli chodzi o samo pokazywanie życia prostych ludzi w miejscu, z którym reżyser czuje się w jakiś sposób związany, czyli na przykład wspomniane przeze mnie wcześniej naprawianie kółka od taczki, to ja takie intencje reżysera rozumiem i popieram, ale czemuż on przy okazji musiał się znęcać nad moim zmysłem wzroku?

Wspominając teraz tę scenę z taczką stwierdzam, że jedyną osobą, która w tym filmie mnie naprawdę obchodziła, był starzec. Może dlatego, że miał czasami cały kadr dla siebie i oszczędzono mu tych wszystkich wizualnych fajerwerków. Choć właściwie o kobiecie opuszczającej rodzinę można powiedzieć to samo, ale jednak jej zachowanie nie zrobiło na mnie wrażenia takiego prawdziwego jak w jego przypadku. No i tu mogłabym znów zacząć narzekanie na przeplatanie konwencji "Szerokich torów" i Teatru Telewizji.

Dodałam w profilu link do wspomnianych zdjęć, co by każdy mógł sobie sprawdzić, czego w tych slumsach szukam, ale nie spodziewajcie się jakiejś zachwycającej sztuki, żaden ze mnie fotograf.

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 26 kwi 12, 5:37

W Łodzi są slumsy?! Chatki z błota i dykty, dzieci śpiące z psami w rynsztoku, gangsterka chodząca z bronią po ulicach w biały dzień itp.? Wow, nie wiedziałem!
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.

Melomanka
 
Posty: 418
Na forum od:
26 lip 10, 15:35

Post 26 kwi 12, 9:22

Pozwolę sobie zacytować:
doktor pueblo napisał(a):No tu się akurat bez sensu czepiasz
Załączniki
slumsy1.JPG
slumsy2.JPG
slumsy3.JPG
slumsy4.JPG
slumsy5.JPG
slumsy6.JPG

Avatar użytkownika
doktor pueblo
 
Posty: 952
Na forum od:
21 lip 08, 14:29

Post 26 kwi 12, 10:36

A właśnie że się nie czepiam bez sensu, tylko po prostu byłem w kilku krajach tzw. 3-go świata i widziałem prawdziwe slumsy i dlatego uważam, że ci co piszą tak o zaniedbanych dzielnicach w Polsce po prostu nie wiedzą o czym mówią.
I do not care to belong to a club that accepts people like me as members.


Powrót do 2. Klub Krytyków Forum NH