
Thane napisał(a):Czym są, dla Was, tworzące klamrę pierwsza i ostatnia scena? Czy jest to fantazja Marcosa? A może sceny te należą do filmowej rzeczywistości? Jeśli tak, to w którym punkcie narracji należało by je umieścić, i dlaczego?
psubrat napisał(a):Oglądając film byłem przekonany, że główny bohater musi się przyznać do jakiś przestępstw politycznych, które ma na sumieniu. Tak mi się wydawało cały film, nie przeczytałem nawet opisu przed obejrzeniem. A tu nagle czytam, że chodzi mu o uprowadzenie jakiegoś dziecka! Przejrzałem całość filmu ponownie i nie umiem znaleźć żadnych scen sugerujących, że zaginęło jakieś dziecko
Thane napisał(a):(...) tak by nowi uczestnicy dyskusji czuli się jak najbardziej komfortowo i zabierali częściej głos.
doktor pueblo napisał(a):Thane napisał(a):(...) tak by nowi uczestnicy dyskusji czuli się jak najbardziej komfortowo i zabierali częściej głos.
Uprasza się o niegeneralizowanie
Grzes napisał(a):Thane, nasz największy miłośnik seksu na ekranie, chce się poświęcić dla nowych klubowiczów, a ty się czepiasz.
Querelle napisał(a):Marcos, podobnie jak Dumontowski Pharaon, tłumi swój homoseksualizm, toczy cały czas tytułową bitwę z własnymi skłonnościami, seksualnością... Wypiera je jak tylko może, choć momentami (nieoczekiwanie dla siebie?) zawiesza się w dość jednoznaczny sposób na tęczowych gałęziach (np. onanizm Marcosa podczas oglądania meczu i telewizyjnego wywiadu z półnagim piłkarzem).
doktor pueblo napisał(a):Dla mnie jednak wciąż najciekawsze są te tropy kulturowe, o których pisała aszeffel. Nikt z Was nie wspomniał jeszcze o jednej z najważniejszych postaci w tym filmie, stale obecnej i nieobecnej równocześnie, a mianowicie o generale, ojcu Any, el patronie. W sensie tego o czym pisała aszeffel jest on chyba Wielkim Chingonem, Bogiem Ojcem, uosobieniem starego porządku. Gdy Ana, robiąc to co robi, zrywa z tym starym porządkiem, Marcosowi może się zdawać, że jest to jakieś nowe otwarcie, przełamanie barier. Tyle że ono jest chyba pozorne.
wks napisał(a): Niemniej można popatrzeć na akt seksualny jak na rytuał taki sam jak ceremonia wznoszenia czy opuszczania flagi państwowej albo pielgrzymka do narodowego sanktuarium. Taki rytuał ma służyć oczyszczeniu lub odpuszczeniu win.
eliska napisał(a):z tym, ze Melomanka moze tez miec racje, albo ani Querelle ani Melomanka
okon napisał(a):wks napisał(a): Niemniej można popatrzeć na akt seksualny jak na rytuał taki sam jak ceremonia wznoszenia czy opuszczania flagi państwowej albo pielgrzymka do narodowego sanktuarium. Taki rytuał ma służyć oczyszczeniu lub odpuszczeniu win.
Podoba mi się to spojrzenie. Tyle że dla mnie byłby to wówczas film o społeczeństwie, w którym rytuały - czy to sakralne, czy seksualne - przestały pełnić swoją osobową funkcję i stały się pustą formą, co najwyżej manifestacją władzy - instytucji (flaga, pielgrzymka) nad jednostką, mężczyzny nad kobietą. Martwy rytuał, który utracił moc odnawiania i nie wpływa na indywidualne doświadczenie, jedynie wzmaga frustrację i wyobcowanie bohaterów.
doktor pueblo napisał(a):Mam też wątpliwości, czy geje onanizują się na widok grupki piłkarzy na boisku (choć przyznam, że mam problem z interpretacją tej sceny).
aszeffel napisał(a): ...piłkarze przeżywają wielki triumf, wielkie zwycięstwo, zostają mistrzami, tak Marcos myśli o tamtej chwili, masturbuje się podniecony samą myślą o tym zwycięstwie i powtarza za piłkarzami: "to jest nierealne, to jest nierealne..."
tangerine napisał(a):Nie mogę się zgodzić jednak z tezą o jakiejść miłości bohatera do Any. Nie dostrzegam symptomów. Zapominacie w swojej analizie przyczyn morderstwa o tym, że jej powiedział coś czego wiedzieć nie powinna i w tym równie dobrze bym upatrywał decydującego impulsu do morderstwa.
doktor pueblo napisał(a):Zastanawia mnie w kontekście tych interpretacji około biblijnych, jak rozumieć śmierć Marcosa. Otrzymał dar łaski i został wezwany do nieba, niczym w końcówce "Przełamując fale"? Tylko czemu dzwony nie biły?
PS A może skoro ostatnia scena (ta bez prezerwatywy) jest już po śmierci Marcosa, to jest to scena w raju?
aszeffel napisał(a):a'propos queerowej wersji Querella - wydaje mi się błędna, wróciłam do tej sceny: poprzedza ją kluczowa scena seksu z Aną, obie sceny łączy ta sama muzyka, piłkarze przeżywają wielki triumf, wielkie zwycięstwo, zostają mistrzami, tak Marcos myśli o tamtej chwili, masturbuje się podniecony samą myślą o tym zwycięstwie i powtarza za piłkarzami: "to jest nierealne, to jest nierealne...", dla niego to było jak dotknięcie boga, o boskiej naturze sceny seksu świadczy poprzedzające ją ujęcie pokazanych z góry estakad, układających się w trójkąt z owalnym klombem pośrodku, boskie oko jak nic
doktor pueblo napisał(a): Zastanawia mnie w kontekście tych interpretacji około biblijnych, jak rozumieć śmierć Marcosa. Otrzymał dar łaski i został wezwany do nieba, niczym w końcówce "Przełamując fale"? Tylko czemu dzwony nie biły?
Powrót do 2. Klub Krytyków Forum NH