zuzaq napisał(a):Jest mi po prostu przykro, że nie docenia się osób, które są wierne festiwalowi i obdarzają zaufaniem organizatorów, kupując karnet „w ciemno” przed ogłoszeniem szczegółowego programu.
adva napisał(a):a, zapomniałam wspomnieć że należy wprowadzić karę śmierci za rzucanie spoilerami lub streszczanie CAŁYCH filmów podczas rozmów w oczekiwaniu na rozpoczęcie seansu.
ayya napisał(a):Przez dwie wcześniejsze edycje festiwalu, by ułatwić sobie życie, zrezygnowałam z karnetu na rzecz biletów i wtedy faktycznie było lepiej, ale w tym roku karnet był jednak dobrym pomysłem. Odniosłam wrażenie, że właściwie nawet, jak ktoś się nie załapał na 8:30 na rezerwacjach na coś, a nie była to Pina, to w ciągu dnia miał duże szanse złapać jeszcze wolną miejscówkę.
zuzaq napisał(a):Ale Pina to faktycznie był hardcore. 4 seanse i nic.
doktor pueblo napisał(a):zuzaq napisał(a):Ale Pina to faktycznie był hardcore. 4 seanse i nic.
Ale akurat w sprawie Piny organizatorzy zrobili wszystko co mogli - aż 4 seanse w największej sali, żaden inny film nie dawał tylu szans na wejście karnetowiczom.
doktor pueblo napisał(a):"Nieuczciwe"? Litości, przecież festiwal musi zarabiać pieniądze. A na czym, jak nie na filmie o największym potencjale komercyjnym? Nie ma nic uczciwszego, niż zwykła chęć zarobku.
juliette napisał(a):Jak się wstawało o 8:22 to kłopotu z rezerwacjami nie było. Byłam na Pinie 2 razy, tak samo na Code Blue (to pierwszy festiwal w moim życiu, kiedy chodziłam na filmy 2 razy, gdyby nie to, że na Grawitacji byłam dopiero na drugim pokazie, skończyłoby się tak samo, fenomen!).
eliska napisał(a):z takich sympatycznych bardzo, a pobocznych wrażeń, mam to, że przy ulicach Rynku są : mała galeryjka, sklep z guzikami i sklep z sukienkami i torebkami, gdzie jak trafiam w czasie festiwalowym, to spotyka mnie duża sympatia i ciepłe przyjęcie słowami - " o, już czas festiwalu, czekaliśmy kiedy się pani u nas pojawi...))) ". Mało tego, są zorientowani w repertuarze festiwalu, i nawet chodzą na filmy. W tym roku w galeryjce dostałam za darmo śliczny wianek z ususzonych polnych kwiatów, a w pasmanterii też za darmo ulubione guziki perłowe.
juliette napisał(a):Jak się wstawało o 8:22 to kłopotu z rezerwacjami nie było.
cze67 napisał(a):juliette napisał(a):Cieszę się, że udało mi się spotkać towarzystwo forumowe kilka razy i pomachać Wam czasami na seansach
A czy ktoś z tego towarzystwa to zauważył i Ci odmachał?
zuzaq napisał(a):No ale domyślam się, że przez te 8 minut do 8:30 nie dotarłaś z łóżka do kina, żeby zająć miejsce przed komputerem?
Gorzej jest jeśli nie masz przy sobie komputera z dostępem do internetu, wtedy trzeba już raczej liczyć na fart, że w ciągu dnia coś się zwolni, albo wstawać dużo dużo wcześniej (zależy gdzie masz nocleg), dotrzeć do kina przez 8.30, a potem po rezerwacji czekać 1.5 h do rozpoczęcia pierwszego seansu.
Ja próbowałam też rezerwacji sms, o dziwo w niektórych przypadkach była całkiem skuteczna (oczywiście nie w tych najbardziej obleganych), ale odpowiedzi przychodziły po długim czasie i tak jak pisałam wcześniej tylko potwierdzenia zawierały dane filmu, odpowiedzi odmowne już niestety nie.
cze67 napisał(a):A czy ktoś z tego towarzystwa to zauważył i Ci odmachał?
psubrat napisał(a):No przecież odmachiwałem, chociaż jeśli przed kolejnym festiwalem zmienisz znów fryzurę to będzie mi trudniej rozpoznawać...
mortiis2 napisał(a):Może jestem w błędzie i to bileciarze przychodzili na jego filmy? Wiecie może jak sytuacja wyglądała?
Jako kupująca bilety twierdzę, że jeśli to było działanie celowe, to też błędne - mało kto przeznaczy 18 złotych na film "12 małp", który leciał już nawet na TVN-ie, kiedy na ten sam dzień może kupić bilet na 50 innych ciekawych propozycji. Kopie filmu "Monty Python i święty Graal" są tak rozpowszechnione, że oglądałam to w liceum na jakimś dwugodzinnym zastępstwie.
Ja akurat widziałam dotąd tylko dwa jego filmy, a i tak nie kupiłam biletu na żaden z pozostałych, właśnie ze względu na to, jak łatwo są dostępne, wolałam filmy, których nigdzie poza festiwalem nie obejrzę z polskimi napisami. Idę tylko na jeden wyświetlany na Rynku.
poughkeepsie napisał(a):Nie podoba mi się snobowanie się niektórych "bo nie wyrobiona publiczność, przypadkowi ludzie, itp.", rozumiem, że Wy od urodzenia byliście wyrobieni, kulturalni i bóg wi co?
hekuba napisał(a):przede wszystkim podziękowania - [...] za wyłapanie mnie z tłumu (Jarosz - dzieki)
hekuba napisał(a):a na pewno nie pamiętam waszych imion (kurka masło zbyt smaczne zdecydowanie jest!)
Grzes napisał(a):Nie martw się. My twojego też![]()
Dark Angel napisał(a):10. Koszulki, chociaż to powtarza się co roku. Wiem, że to może nieistotny szczegół, ale jednak skoro się płaci grube pieniądze za karnet to można wymagać. Otóż koszulki są męskie. Rzadko widuję na festiwalu jakieś dziewczyny ubrane w nie, bo po prostu wygląda się jak worek. Organizatorzy wiedzą na miesiąc wcześniej ile osób będzie brało udział w festiwalu. Czy na prawdę tak dużym problemem byłoby zrobienie koszulek osobno dla kobiet i mężczyzn? Ja osobiście tej męskiej koszulki nigdy nie założę, chyba że do malowania mieszkaniaZwykle oddaję ją chłopakowi.
Dark Angel napisał(a):Ludzie siedzący za mną i kopiący fotel przez cały seans! [...] jestem zbyt miła i nieśmiała, żeby zwracać obcym ludziom uwagę.
Dark Angel napisał(a):Nie wiem czemu zamiast tego nie ma tak jak kiedyś magazynu Kino. Nawet komercyjny "Film" byłby lepszy. Rozumiem, że kino i tak wiele osób kupuje, ale ten magazyn miałam przynajmniej ochotę czytać.
Dark Angel napisał(a):Pretensjonalni prowadzący rozmowy z reżyserem...
Dark Angel napisał(a):Reklamy - z roku na rok są dłuższe i jest ich więcej, a co za tym idzie są bardziej irytujące. Jeśli ktoś ogląda 4-5 filmów dziennie to ostatniego dnia ma już myśli samobójcze podczas oglądania tych reklam
Powrót do Pieśni z drugiego piętra