23 lip 11, 0:17
Mnie się ogółem podobało, może nawet bardzo, ale rzeczywiście film dość standardowy jak na NH, jak pisze tangerine, pełen zapożyczeń. Zgadzam się co do tego, że reżyserka bardzo ciekawie opowiadała o swoim dziele po seansie, ale już tego rozbicia na dwie części nie dostrzegłem. Wg mnie scena obserwacji gwałtu miała odpowiednią wagę, i jednak duże wrażenie robi końcówka, taka podana explicite po 80 minutach powtórzeń i metodycznego budowania nastroju, mocne przełamanie.
Fantastyczna aktorka w głównej roli, subtelna gra twarzą, mnóstwo emocji było widać jak na dłoni bez potrzeby wykonywania zbyt wielu gestów. No i genialna muzyka i nie gorsze dźwięki, mroczne i niepokojące, świetnie współgrały z zimnym obrazem.
Interpretacja głównej postaci jako szukającej śmierci, czy to małej, czy dużej, mnie również przekonuje, w ogóle sam koncept przebywania z umierającym jako najgłębszej formy intymności jest świetny, daje możliwość intymnego właśnie kontaktu z widzem. Bohaterka jako osoba skłonna tylko do takiej intymności to świetny punkt wyjścia i choć ogółem jestem naprawdę zadowolony to jednak wykorzystanie przez reżyserkę wyłącznie sprawdzonych środków pozostawia wrażenie delikatnego niedosytu.
Inna rzecz, że coś chyba we mnie poruszył, więc wygląda na to, że dobrze spełnił swoje zadanie.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard