Rzetelnie przyrządzony produkt do jednorazowego oglądania.
Mamy tu wszystko co powinien mieć typowy obraz z gatunku thriller/horror. Tajemnica, dziwne wypadki, autystyczne dziecko, zagadkowy mężczyzna, przestraszona dziewczyna, gasnące światła w pustym korytarzu przez nikogo nie gaszone itd. etc.
Podobało mi się, że scen z wyskakującym "buu! bój się!" było bardzo mało. Dobrze opowiedziana historia, która trzymała mnie w napięciu do końca.
Niektórym może się wydawać, że to powtórka z tego co już było. Nawet Justin Long powtarza tu swoją rolę z podobnego filmu "Wrota do piekieł" Sama Raimiego.
Ale zarówno "after.life", jak i "Wrota do piekieł" to oglądacze, które przyjemnie jest zjadać na dobranoc.
Polski akcent jaki udało mi się wychwycić to początkowe ujęcie lampy sufitowej w kostnicy. Typowa nasza prl owska lampa, jakich pełno u nas w szpitalach, szkołach, urzędach ...