W ramach akcji Sharon Lockhart Redemption postanowiłem udać się na "Double Tide". Po "Pine Flat", którym reżyserka bardzo mnie zraziła, odpuściłem jej "Przerwę obiadową". Zaskakując sam siebie muszę stwierdzić, że mi się podobało, chociaż miałem przeczucie, że tym razem może warto zaryzykować

. Zarówno odpływ jak i przypływ były piękne, jednak pod wieczór wszystko wyglądało lepiej. Czy Wy też widzieliście "twarz" w drzewach (gałęzie ułożyły się w ten sposób) której oczy podświetlało zachodzące słońce? Powiedzcie, że tak bym nie wyszedł na wariata

.
Zauważyłem pewien progres. Na "Pine Flat" na ENH mała warszawa była przepełniona, było blisko 100 osób, siedzieli na schodach. Do końca zostało niemal 20. Na moim "ostrygowym" seansie sala była zapełniona w liczbie 14

. Zaskakujące jest jednak to, że nikt nie zrezygnował. Świadoma publiczność?

.