Homo sapiens cinephile

Czułe słówka, szepty i krzyki. Wrażenia pofestiwalowe.
tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 5 sie 10, 21:44

Grzes napisał(a):1. Ja nie mogę zagwarantować, że na seansach się nie drapałem, ale raczej nie robiłem tego często.
2. Wiercę się, bo jeśli mam nogę nie wyprostowaną (a w kinie wyprostować nogi się nie da - nie ma na to miejsca) przez dłuższy czas, boli mnie kolano.
3. Są ludzie, którym 6 godzin dziennie wystarcza, żeby czuć się wyspanym i powinni się z tego cieszyć. Mi nie wystarcza i wielu innym też nie, a tylko na tyle w trakcie festiwalu mogę liczyć.


Bardzo sie cieszę, że na seansach bierzesz pod uwagę, że nie jesteś sam. Od początku nie chciałem generalizować (z mojego doświadczenia jednak wychodzi, że raczej z brodatymi są kłopoty, oczywiście nie na co dzień tylko w sytuacji zmęczenia itp., co więcej można domniemywać, że część z osób tzw. zarostem są to osoby, które nie zdążyły się ogolić lub nie miały siły się ogolić - a to nie trzeba być Sherlockiem wskazuje na późne bale. Ale wracając do wątku głownego - oczywiście, nie jest tak, że tylko brodaci wykazują tendencje do pewnych kompulsywnych zachowań w trakcie filmów, które ich nie interesują (być może jest to w sumie zrozumiałe gdyż przysypiając tracą kontakt z wydarzeniami). tym niemniej podałem przykład, bo to się rzuca w oczy. Problem z rękami w kinie wymaga oczywiście pogłębionych studiów.

Co do snu to nie rozumiem dlaczego odmawiasz sobie 8 godzin snu. Nikt Cię na siłę do kina nie zaciąga, a przecież jaką masz przyjemność ze spania na filmie. Przyznam się, że też spię bardzo dużo, ale w tym roku wyjątkowo mało na filmach gdyż inwestowałem w napoje pobudzające filmy Herbapol, które testowałem przez kilka miesięcy. Raz nawet przedawkowałem co się objawia... ale nie będe was straszył. Co więcej spanie mi nie prezszkadza. Wielką ulgą było dla mnie gdy para na Pogardzie w końcu zasnęła i przez kilkanaście minut przestali walczyć ze snem. Cała zabawa polega na tym, że spanie przeszkadza najmniej - najgorsza ja walka o podtrzmaniem świadomości.

nanae
 
Posty: 42
Na forum od:
26 mar 10, 14:38

Post 5 sie 10, 21:51

tangerine napisał(a): Cała zabawa polega na tym, że spanie przeszkadza najmniej - najgorsza ja walka o podtrzmaniem świadomości.

No chyba, że ktoś zacznie chrapać ;) Na jednym seansie pewien pan właśnie nas tym uraczył. Ale widownia była tym raczej ubawiona niż zbulwersowana :)

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 5 sie 10, 22:18

To było chyba na Godardzie ...

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 5 sie 10, 22:18

tangerine napisał(a):Co do snu to nie rozumiem dlaczego odmawiasz sobie 8 godzin snu. Nikt Cię na siłę do kina nie zaciąga, a przecież jaką masz przyjemność ze spania na filmie.

Z tych samych powodów co ty? Bo jest zbyt wiele filmów, które chcę obejrzeć, bo z góry nie wiem, który film będzie bardziej wart mojego czasu, a z którego będę mógł swobodnie zrezygnować, bo często filmy, które chcę obejrzeć, są właśnie o 22 albo właśnie o 10, itd. itp. Powodów jest wiele i sam możesz sobie wymienić jeszcze kilka następnych.

nanae
 
Posty: 42
Na forum od:
26 mar 10, 14:38

Post 5 sie 10, 22:49

Nie, to akurat nie było na Godardzie. Już nie pamiętam na czym dokładnie, ale byłam zdziwiona, bo film raczej do usypiaczy nie należał. To zreszą chyba nie ma znaczenia, bo muszę się przyznać, że ja środkową część "Za dziesięć jedenasta" przespałam. ;) Nie wiem, jak to się stało, bo film mi się podobał, a nagle odzyskałam przytomność i nie wiedziałam, o co chodzi, a za chwilę film się zakończył. To jedyny, na którym mi się "udało" zasnąć i do dzisiaj zła na siebie o to jestem. Za mało kawy, za późna godzina...

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 6 sie 10, 9:39

Grzes napisał(a):Apelowałbym o większą wyrozumiałość - różni ludzie mają różne przypadłości, i wielu stara się zminimalizować dyskomfort dla innych, choć nie zawsze to wychodzi.
3. Są ludzie, którym 6 godzin dziennie wystarcza, żeby czuć się wyspanym i powinni się z tego cieszyć. Mi nie wystarcza i wielu innym też nie, a tylko na tyle w trakcie festiwalu (nie imprezując, nie chodząc nawet na koncerty do Arsenału) mogę liczyć.


Jeśli cierpię na jakieś dotliwe dla siebie i innych przypadłości to nie katuję siebie i innych na siłę i oglądam filmy w domu (a tak serio przecież nie mówimy o jakichś fizycznych, poważnych dolegliwościach, ale po prostu o reakcji na brak wygody czy komfortu związany z trudami festiwalowymi, co dotyczy wszystkich festiwalowiczów). Nikt przecież nikogo na siłę do kina nie zaciąga, co się tyczy też snu. Potrzebujesz go więcej, nie idź na ostatni lub pierwszy seans. Nie wiem, ale przez pierwsze dni festiwalu zwykle mam siłę i chodzę na 5 seansów, ale im dalej, tym ograniczam ich ilość, bo wolę świadomie coś oglądnąć niż zasypiać na seansach, ale potem snobować się, że zobaczyłam, choć ze zmęczenie nie mam pojęcia, co to było.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 6 sie 10, 10:21

ayya napisał(a):Jeśli cierpię na jakieś dotliwe dla siebie i innych przypadłości to nie katuję siebie i innych na siłę i oglądam filmy w domu (a tak serio przecież nie mówimy o jakichś fizycznych, poważnych dolegliwościach, ale po prostu o reakcji na brak wygody czy komfortu związany z trudami festiwalowymi, co dotyczy wszystkich festiwalowiczów).

To nie jest reakcja na trudy festiwalowe, ale też nie "poważna dolegliwość". Rzecz w tym, że dyskusja tutaj często przyjmuje obrót "festiwal tylko dla młodych i superzdrowych", a jeśli ktoś (niekoniecznie celowo) od czasu do czasu robi na seansach coś niemiłego dla sąsiadów, to powinien siedzieć w domu przed telewizorem - to już lekka przesada. Ja podałem swój przykład, bo go znam najlepiej, ale bardzo wielu uczestników festiwalu ma różne drobne dolegliwości (a czasem wcale nie drobne) i należy im się trochę pobłażliwości. Rozróżniajmy między tym, co wynika z braku kultury (i zwykle przeszkadza dużo bardziej - jak używanie komórek, rozmowy itp.) a tym, na co festiwalowicze nie mają wpływu.

ayya napisał(a):co się tyczy też snu. Potrzebujesz go więcej, nie idź na ostatni lub pierwszy seans. Nie wiem, ale przez pierwsze dni festiwalu zwykle mam siłę i chodzę na 5 seansów, ale im dalej, tym ograniczam ich ilość, bo wolę świadomie coś oglądnąć niż zasypiać na seansach, ale potem snobować się, że zobaczyłam, choć ze zmęczenie nie mam pojęcia, co to było.

Wśród ponad 300 filmów, które widziałem na nowych horyzontach nie ma takiego, o którym mógłbym powiedzieć, że ze zmęczenia nie mam pojęcia, o czym był, a jeśli zdarza mi się usnąć na seansie, to na 10 minut maksimum (i to też nieczęsto) - rzecz w tym, że (moim zdaniem) chroniczne niewyspanie jest czymś zupełnie naturalnym na takim festiwalu i czepianie się ludzi o to, że chodzą niewyspani, i w związku z tym nie zachowują się idealnie, jest zwyczajnie głupie.

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 6 sie 10, 10:43

Dla mnie "poważną dolegliwością" jest np. poruszanie się o kulach czy na wózku, co faktycznie może utrudniać festiwalowe życie, ale przez kilka lat nie zauważyłam, żeby osoby mające tak poważny "dyskomfort" komukolwiek w czymkolwiek przeszkadzały. Natomiast "dolegliwość" polegająca na tym (a przecież o takicj tu chyba mówimy), że kogoś po 8 godzinach siedzenia w kinie boli kolanko i w związku z tym za wszelką cenę chce wyprostować nogę, kopiąc wszystkich dookoła wynika właśnie z braku kultury, a nie braku empatii sąsiadów.

Mi akurat śpiący w kinie nie przeszkadzają. 3 lata temu ze zmęczenia przespałam parę filmów i mierzę swoje siły na zamiary. Każdy mierzy swoją miarą, jeśli ktoś na siłę chce oglądać 5 filmów dziennie i jeszcze szaleć do 2 w nocy w klubie festiwalowym, a potem śpi na filmach, jego sprawa.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 6 sie 10, 10:58

ayya napisał(a):Natomiast "dolegliwość" polegająca na tym (a przecież o takicj tu chyba mówimy), że kogoś po 8 godzinach siedzenia w kinie boli kolanko i w związku z tym za wszelką cenę chce wyprostować nogę, kopiąc wszystkich dookoła wynika właśnie z braku kultury, a nie braku empatii sąsiadów.

Po pierwsze, nie napisałem, że moja jest poważna (nawet napisałem coś dokładnie przeciwnego, i nie każdą poważną dolegliwość jesteś w stanie zauważyć - niektóre nie wiążą się z chodzeniem o kulach albo brakiem ręki lub oka). Po drugie, nie po 8 godzinach, tylko po 20 minutach, nawet na pierwszym seansie festiwalu (bo, jak już napisałem, nie ma to żadnego związku ze zmęczeniem, czy czymś podobnym). Po trzecie - oczywiście, jeśli ktoś nie może wcale ruszać nogą, to ci nią tym bardziej nie będzie przeszkadzać. I to, co teraz piszesz, to właśnie jest brak empatii - dostrzegasz tylko pięknych i młodych oraz inwalidów, a to, co pomiędzy dla ciebie nie istnieje, i zawsze można sprowadzić do braku kultury (i nikogo nie kopię, tylko się wiercę - o tym była mowa).
Ostatnio edytowano 6 sie 10, 11:13 przez Grzes, łącznie edytowano 1 raz

nanae
 
Posty: 42
Na forum od:
26 mar 10, 14:38

Post 6 sie 10, 11:11

Grzes napisał(a):Rozróżniajmy między tym, co wynika z braku kultury (i zwykle przeszkadza dużo bardziej - jak używanie komórek, rozmowy itp.) a tym, na co festiwalowicze nie mają wpływu.

Na seansie Cafe Noire 1 sierpnia jedna pani bez krępacji odebrała telefon i wdała się w głośną rozmowę. Takie coś jest jak dla mnie nie do przyjęcia. Natomiast lekkim przegięciem w drugą stronę wydają mi się też głosy niezadowolenia i piorunujące spojrzenia jak ktoś cicho rozmawia w czasie, gdy są jeszcze reklamy. Nie popadajmy w skrajności.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 6 sie 10, 12:26

nanae napisał(a):Natomiast lekkim przegięciem w drugą stronę wydają mi się też głosy niezadowolenia i piorunujące spojrzenia jak ktoś cicho rozmawia w czasie, gdy są jeszcze reklamy. Nie popadajmy w skrajności.


Ja myślę, że reklamy są bardzo dobrym momentem na to żeby przypomnieć o nie rozmawianiu. Wydaje mi się, że dotyczy to wyłącznie tych przypadków, w których widać, że rozmowa rozwija się bardzo intensywniie. Czasem jest nawet tak, że Pani (nie jest to dyskrymacja tylko prawidłowość) przychodzi dopiero na reklamy i zaczyna rozmowę. Raz zdarzyło się tak, że Panie gadały sobie przez pierwsze 30 minut filmu, po czym jedna Pani wyszła z kina. Nie wiem jak to się stało, że nikt ich nie uciszył. Dodatkowo, irytujacym jest również zagadywanie prelekcji krytyków, co uważam za skrajny obrak braku szacunku dla ludzkiej pracy.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 6 sie 10, 12:45

ayya, Grzes - dosyć abstrakcyjnie te Wasze rozmowy wyglądają, prawda jest taka, że przypadłości o których mówicie nie mogą uchodzić za irytujące, myślę, że większość osób nie siedzi nieruchomo przez cały film, a to noga ścierpnie, a to trzeba okulary poprawić, to nie o to chodzi. Mówię o sytuacjach notorycznych, kiedy to przez cały film, ktoś bawi się karnetem, kołysze nogą czy drapie się po brodzie w celu jak rozumiem "nie zaśnięca" (ewentualnie różne kominacje tych zachowań). No bo chyba nie są to reakcje stresowe powodowane przebywaniem wśród ludzi po ciemku.

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 6 sie 10, 13:59

Ja też właśnie mówię o takich sytuacjach, ale Grzes zasugerował, że zapewne większość z tych osób cierpi na jakieś ukryte przypadłości i dlatego musi zakłócać odbiór filmu sąsiadom. Niemniej podkreślam, że takie sytuacje na ENH są naprawdę sporadyczne i w 95% dobrze mi się filmy ogląda i na nic nie narzekam.

MK
 
Posty: 896
Na forum od:
26 gru 04, 10:41

Post 6 sie 10, 15:56

nie przesadzajcie z tymi "dolegliwosciami" i ludzkimi odruchami
trudno wymagac, zeby wszyscy siedzieli w bezruchu, kiedy wiekszosc z nas oglada 4-5 filmów dziennie.
Odbieranie komórki oczywiscie nie, ani w ogole nia zabawa nie wchodza w gre. ale w czym wam przeszkadza rozmowa podczas reklam,jesli sie konczy z rozpoczeciem seansu? czy te reklamy naprawde wymagaly az tyle skupienia?.
jesli ktos spi i nie chrapie to tez chyba nie jest to wielki problem...
MK

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 6 sie 10, 16:03

tak ,ja się wierciłam , miałam nieustanne wyrzuty sumienia :)
ale ja MK mówi
trudno wymagac, zeby wszyscy siedzieli w bezruchu, kiedy wiekszosc z nas oglada 4-5 filmów dziennie

też nie odczułam ,żadnego dyskomfortu od innych oglądających

a przecież dziś przeczytałam na jakiejś okładce ,że co 14 osoba /może co 14 para-nie pamiętam / uprawia seks w kinie ;)

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 6 sie 10, 16:23

eliska napisał(a):trudno wymagac, zeby wszyscy siedzieli w bezruchu, kiedy wiekszosc z nas oglada 4-5 filmów dziennie
też nie odczułam ,żadnego dyskomfortu od innych oglądających


Mnie się wydaje, że oba te zdania sobie raczej przeczą. Nie odczuwałaś żadnego dyskomfortu właśnie dlatego, że większość widzów właśnie siedzi we względnym "bezruchu". Zauważ też, że gdyby wszyscy moim (naszym) zdaniem zachowywali się w sposób "niedopuszczalny" to tematu w ogóle by nie było - każdy zdrowo myślący człowiek uznałby to za normę społeczną. Dalej, w tym roku bywałem na wielu festiwalach oraz w kinie i też mógłbym się podpisać pod tekstem MK, z wyjątkiem festiwalu ENH.

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 6 sie 10, 16:26

a siedzieliśmy kolo siebie?

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 6 sie 10, 16:30

el, co Ty za okładki czytasz :))

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 6 sie 10, 16:34

a to było na stacji benzynowej nie pamiętam czy nie jakieś Wprost ,czy inna tego typu :)
moze Kino czy jakis Film

Avatar użytkownika
AK
 
Posty: 168
Na forum od:
1 mar 05, 21:01

Post 6 sie 10, 22:48

tangerine napisał(a): Dalej, w tym roku bywałem na wielu festiwalach oraz w kinie i też mógłbym się podpisać pod tekstem MK, z wyjątkiem festiwalu ENH.


Nie wiem, czy dobrze to zrozumiałem - chcesz powiedzieć, że na ENH jest najgorzej pod tym względem?

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 6 sie 10, 23:35

ayya napisał(a):Ja też właśnie mówię o takich sytuacjach, ale Grzes zasugerował, że zapewne większość z tych osób cierpi na jakieś ukryte przypadłości i dlatego musi zakłócać odbiór filmu sąsiadom.

Ja niczego takiego nie napisałem. Mój pierwszy post był w odpowiedzi na narzekania tangerine na brodaczy, niewyspanych, kręcących się itp., które dla mnie były przegięciem. Dopiero później sprecyzował, że chodzi mu wyłącznie o skrajne przypadki. Jeśli chodzi o dolegliwości to pisałem o sobie (a ja naprawdę mam chorą nogę), nie o wszystkich - nie wątpię, że większość kręcących się na nic nie cierpi, tak samo jak nie wątpię, że część owszem.

Skoro jednak mam pisać o problemie w ogólności, to muszę przyznać, że, jak MK, ja go nie widzę. Owszem - jest mnóstwo przeszkadzających rozmowami oraz komórkami - ten problem jak najbardziej istnieje. Natomiast w życiu nie spotkałem w kinie nikogo, kto kręciłby się, drapał, czy coś podobnego w takim stopniu żeby mi to przeszkadzało (a nie jestem najmłodszą osobą na tym forum, spędziłem w życiu wiele czasu w kinie i mam też za sobą trochę festiwali) - mam wrażenie, że tangerine jest przeczulony na tym punkcie. Poza tym zupełnie nonsensowne wydaje mi się przypisywanie jakichkolwiek intencji tym, którzy drapią się albo kręcą ponad miarę. Jeśli się drapią, to nie po to, żeby nie usnąć, tylko dlatego, że ich swędzi (zapewne dlatego, że mają kilkudniowy zarost, do którego nie są przyzwyczajeni, bo na codzień się golą). Jeśli się kręcą, to też nie po to, żeby nie usnąć, tylko albo dlatego, że zmęczeni ludzie (a to uważam, że jest na festiwalu większość) zwykle nie są w stanie usiedzieć w jednej pozycji, bo dla zmęczonego każda pozycja jest niewygodna, albo dlatego, że mają jakąś przypadłość (niekoniecznie poważną), która się objawia nadmiernym wierceniem się. Naprawdę w żadnym z tych wypadków nie można mieć do nich wielkich pretensji - nie robią tego złośliwie. Zresztą tylko w skrajnych przypadkach (z którymi, jak napisałem wyżej, się nie spotkałem) naprawdę przeszkadzają innym (tak tak, ja też nie widzę sprzeczności w tym, co napisała eliska). A doradzanie im, że, żeby zapobiec takim przypadkom, mają nie chodzić na filmy, za które zapłacili kupując karnet (a których po festiwalu, jak wszyscy dobrze wiemy, nie będą w dużej części w stanie nadrobić), jest zwyczajnie śmieszne - na tej zasadzie należałoby tego odradzić profilaktycznie 2/3 karnetowiczów - bo co najmniej tyle na festiwalu nie dosypia.

MK
 
Posty: 896
Na forum od:
26 gru 04, 10:41

Post 6 sie 10, 23:55

w przyszlym roku podaruje tangerine gaz paralizujacy, od razu przestaniemy sie wiercic ;)
MK

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 7 sie 10, 1:11

Grzes napisał(a):A doradzanie im, że, żeby zapobiec takim przypadkom, mają nie chodzić na filmy, za które zapłacili kupując karnet (a których po festiwalu, jak wszyscy dobrze wiemy, nie będą w dużej części w stanie nadrobić), jest zwyczajnie śmieszne - na tej zasadzie należałoby tego odradzić profilaktycznie 2/3 karnetowiczów - bo co najmniej tyle na festiwalu nie dosypia.


Po pierwsze chodziło mi tylko o to, żeby ludzie brali pod uwagę fakt, że znajdują się w przestrzeni publicznej i zachowywali elementalne podstawy kultury i dobrego wychowania. We fragmencie który zacytowałem również dostrzegam sprzeczność gdyż argumentem za tym, żeby każdy miał prawo spać w kinie miałobybyć to, że te filmy nie będą później dostępnę, tylko że jest to absurdalny argument - ponieważ mówimy o "spaniu" w kinie i nie wiem czy ono sie różni od spania w domu. Chciałbym, żeby ludzie decydujący się na pójście do kina mieli na względzie nie przeszkadzanie innym, a pojawiając się w stanie poważnych deficytów snu po prostu przeszkadzają innym (chyba, że zasypiają to wtedy nie przeszkadzają). Nijak niejestem w stanie zrozumieć sensu oglądania filmu w stanie półprzytomności.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 7 sie 10, 7:44

"Spanie" w kinie niczym nie różni się od "spania" w domu, ale wszystkim od spania. Można przeoczyć jakiś kawałek filmu, bo się oczy zamykają, ale zdecydowaną większość się obejrzy. To oczywiście nie to samo co obejrzenie wszystkiego w stanie doskonałej przytomności umysłu, ale z prawdziwym spaniem nie ma nic wspólnego. A poza tym nikt nie idzie na film właśnie żeby spać - to, że jest zbyt zmęczony, żeby utrzymywać uwagę na tym, co ogląda, wychodzi w praniu. Niewyspany jest cały czas, ale tylko na niektórych filmach przysypia.

peter
 
Posty: 244
Na forum od:
23 sty 05, 23:21

Post 8 sie 10, 0:11

psubrat napisał(a):Dyskryminacji brodatych mówimy stanowcze: NIE! Może inni mnie poprą? Jejku, nie pamiętam czy się drapałem podczas filmów...


ty się nie drapiesz, nie zauważyłem :)

MK
 
Posty: 896
Na forum od:
26 gru 04, 10:41

Post 8 sie 10, 9:41

peter napisał(a):
psubrat napisał(a):Dyskryminacji brodatych mówimy stanowcze: NIE! Może inni mnie poprą? Jejku, nie pamiętam czy się drapałem podczas filmów...


ty się nie drapiesz, nie zauważyłem :)


nie zauwazyles, bo spales;)
MK

peter
 
Posty: 244
Na forum od:
23 sty 05, 23:21

Post 8 sie 10, 10:28

MK napisał(a):
peter napisał(a):
psubrat napisał(a):Dyskryminacji brodatych mówimy stanowcze: NIE! Może inni mnie poprą? Jejku, nie pamiętam czy się drapałem podczas filmów...


ty się nie drapiesz, nie zauważyłem :)


nie zauwazyles, bo spales;)


a więc - spało się dobrze, więc chyba się nie drapiesz, inaczej byś mnie obudził :)

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 9 sie 10, 19:33

michuk napisał(a):
PiotrP napisał(a):Myślę, że warto wspomnieć o zachowaniu pijanych chamów (trudno o łagodniejsze określenie) na widowni podczas filmów samurajskich w Capitolu. Napisom początkowym towarzyszył chór otwieranych puszek z piwem a podczas seansu niekończący się rechot bo oto właśnie na ekranie zobaczyliśmy "cycki", albo aktor powiedział coś co zabrzmiało wyjątkowo zabawnie - a przecież wszystko co mówią w tym ich języku jest takie śmieszne...


Dźwięk otwieranych puszek z piwem to już tradycja Nocnego Szaleństwa, a w tym paśmie były wyświetlane filmy samurajskie.

Jeśli film jest zabawny to trudno, żeby ludzie się nie śmiali. Choć oczywiście rechotanie na głos przy każdej scenie też mnie dziwiło - te filmy były miejscami bardzo śmieszne (częściowo nie było to zamierzone, częściowo tak), ale wiele scen było też poważnych, podobnych do innych filmów samurajskich, np Kurosawy czy Kobayaskiego. Nie zdziwiłbym się gdyby podobne reakcje pojawiły się jakby zamiast "Samotnego wilka" czy "Hanzo" puszczono w tym paśmie "Yojimbo".

Osobiście najlepiej wspominam ostatni seans "Samotnego wilka i wilczka III" - przez większość filmu było a miarę cicho, ale np. przy scenia walki Wilka z całą armią przeciwników rozległy się gromkie brawa. I bardzo słusznie bo to była genialna scena (przypomniała mi podobną z "Django" Corbucciego, który był jednak znacznie gorszym filmem).


No to może ja o Nocnym Szaleństwie słów kilka. Byłem na 9 filmach, na komplecie filmów samurajskich i na 4 filmach Mora. Odnośnie owych pijanych chamów, na jednym z seansów miała miejsce taka sytuacja:
Owe chamy początkowo siadały w środkowych/przednich rzędach po lewej, na jednym z pierwszych filmów, chyba to była druga część Samotnego wilka, po kolejnym durnym rechocie, jakiś Pan z widowni skomentował na głos: "Zamknijcie się. Wycieczka z Libiąża przyjechała?!" Nie mam nic do mieszkańców tego miasta, ale facet miał racje. Później goście zaczęli się przesiadać na tył, niedaleko miejsca w którym ja siedziałem... A co do ostatniego seansu Michuk to masz racje, był najlepszy, rzeczonej wycieczki nie było, a brawo biłem i ja, kapitalna scena :).

PS Warto zwrócić uwagę, że puszki, które otwierają się na początku to nie zawsze piwo, często napoje energetyzujące.
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 9 sie 10, 19:42

psubrat napisał(a):Dyskryminacji brodatych mówimy stanowcze: NIE! Może inni mnie poprą? Jejku, nie pamiętam czy się drapałem podczas filmów...


Ja Cię poprę, bo w tym roku wyszło, że akurat miałem brodę i nie drapałem się! :D. Tang, musisz kiedyś spróbować usiąść koło mnie albo Psubrata ;))).
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 9 sie 10, 19:56

Grześ napisał(a):
ayya napisał(a):co się tyczy też snu. Potrzebujesz go więcej, nie idź na ostatni lub pierwszy seans. Nie wiem, ale przez pierwsze dni festiwalu zwykle mam siłę i chodzę na 5 seansów, ale im dalej, tym ograniczam ich ilość, bo wolę świadomie coś oglądnąć niż zasypiać na seansach, ale potem snobować się, że zobaczyłam, choć ze zmęczenie nie mam pojęcia, co to było.

Wśród ponad 300 filmów, które widziałem na nowych horyzontach nie ma takiego, o którym mógłbym powiedzieć, że ze zmęczenia nie mam pojęcia, o czym był, a jeśli zdarza mi się usnąć na seansie, to na 10 minut maksimum (i to też nieczęsto) - rzecz w tym, że (moim zdaniem) chroniczne niewyspanie jest czymś zupełnie naturalnym na takim festiwalu i czepianie się ludzi o to, że chodzą niewyspani, i w związku z tym nie zachowują się idealnie, jest zwyczajnie głupie.


Wypowiedź Grześka jest trafiona w 100%. Ja również mogę powiedzieć, że odkąd jeżdżę, to nie usnąłem na filmie, prawie nigdy nie zdarza mi się walczyć ze snem, ale jak ktoś wyżej napisał, należę do tych szczęśliwców, którym potrzeba mało snu (na tym festiwalu średnio spałem 4 godziny na dobę, gdzieś tak od połowy) a napoje energetyzujące lub kawa również pomagają. A ludzie, którzy starają się oglądać 5 filmów dziennie przez cały festiwal nie robią tego by "się potem snobować, że zobaczyli" tylko po to by nie przegapić żadnej potencjalnej perły. Sam tak robię, i wiem, że jest nas trochę.
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

juliette
 
Posty: 63
Na forum od:
22 cze 09, 14:34

Post 10 sie 10, 0:19

Mi też nigdy nie zdarzyło się przespać całego filmu, ani walczyć ze snem, choć miewałam momenty cakowitego wyłączenia się, co nie powiem, jest cholernie wkurzające. I mimo, że jestem z tych, co potrzebują mało snu, to średnio 3h to naprawdę jest mało. Weźcie pod uwagę fakt, że niektórzy chcą w pełni wykorzystać akredytacje,a po nocy jeszcze postarać się coś sensownego napisać ;) I tak, bynajmniej tez nie chodzę na 5 filmów dziennie tylko dlatego, żeby snobować.

Szczerze powiem, że sytuacje, w którch ktoś przeszkadzał mi podczas sensu były naprawdę sporadyczne. Z tym że mnie film całkowicie absorbuje, nie rozglądam się na boki, nie skupiam na osobach, które siedzą obok, po prostu to, co się dzieje wokół mnie przestaje mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie :)

ayya
 
Posty: 669
Na forum od:
27 lip 09, 10:52

Post 10 sie 10, 8:37

czyli po prostu te osoby, które śpią na seansach przyśniły się narzekającym :D bo jak widać nikt nie śpi, wszyscy chodzą na 5 filmów i są w jak najlepszej kondycji :))

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 10 sie 10, 8:43

Czyli po prostu dwie osoby publiczności nie czynią ;).
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

juliette
 
Posty: 63
Na forum od:
22 cze 09, 14:34

Post 10 sie 10, 13:34

Może inaczej, stworzył się jakiś dziwny sterotyp osoby, która zasypia na filmach, ogląda 5 filmów dziennie, żeby snobować, kładzie się spać po 24 i nie wiadomo właściwie, co potem robi, a rano przeszkadza innym podczas seansów. No nie, nie jest tak. Owszem widziałam, że ludzie zasypiali, nawet chrapali, tak jak mówię, jestem w stanie zrejestrować taki fakt, ale nigy nie było mi to w stanie zepsuć odbioru filmu. Ale może też po prostu miałam szczęście.

Dexterus
 

Post 1 wrz 10, 20:33

PiotrP napisał(a):Myślę, że warto wspomnieć o zachowaniu pijanych chamów (trudno o łagodniejsze określenie) na widowni podczas filmów samurajskich w Capitolu. Napisom początkowym towarzyszył chór otwieranych puszek z piwem a podczas seansu niekończący się rechot bo oto właśnie na ekranie zobaczyliśmy "cycki", albo aktor powiedział coś co zabrzmiało wyjątkowo zabawnie - a przecież wszystko co mówią w tym ich języku jest takie śmieszne...

Zachowania tego typu, i inne wspomniane w poprzednich postach, zawsze będą mieć miejsce, chyba że organizatorzy wreszcie zdecydują się na umieszczenie w sali podczas seansu ludzi z obsługi których zadaniem będzie właśnie przywoływanie do porządku osób zakłócających odbiór innym. W teatrze, na przykład, się to sprawdza.


Odpiszę bardzo późno, ale jako że poniekąd dotyka mnie to osobiście, odczuwam potrzebę zareagowania...może ktoś jeszcze to przeczyta?

Do Pańskiej informacji - obsługa była na sali, najczęściej (przynajmniej w pierwszej "turze" filmów) byłem to ja, jako jedyny miłośnik chanbara pośród całej ekipy. I - uwaga, strrraszna oraz karygodna rzecz - ja też się śmiałem. Pomijając "Yojimbo", który także przeciętnie swoją stylistyką pasował do reszty zestawu z ręki Misumiego, szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie innego zachowania na tych filmach.

Przepraszam, czy podczas scen walk, gdy członki odlatują na odległości rzędu 10 metrów, zaś krew sika tak z lekka na 15, mam siedzieć poważnie i "kontemplować balet śmierci"? Czy na widok takich pomysłów jak dziecięcy wózek z zamontowanym weń karabinem maszynowym (cokolwiek to było) mam z powagą śledzić rozwój wypadków? Czy w reakcji na dialogi rzędu "Kto by pomyślał, że on rzuci we mnie mieczem?!" mam się wzruszać nad hamletycką wzniosłością tych słów? Czy sceny porannej toalety Hanzo mam przeżywać niczym sam ich główny bohater?

Kino samurajskie ma swoją specyficzną stylistykę oraz język, ale obrazy Kenji Misumiego to wręcz gatunek sam w sobie. Nie wiem, jakie były intencje twórcy, tak samo jak nie wie Pan - o ile nie posiada Pan w swoim posiadaniu maszyny czasu, aby cofnąć się z jej pomocą i zapytać samego zainteresowanego. Ale śmiem twierdzić, że ekranizując MANGĘ, przy użyciu tak przerysowanych środków...chyba by się nie obraził widząc dobrą zabawę, jaką przyniósł większości widzów.

Większości niestety, ponieważ ta część, która zdecydowała się tam pojawić dla zdrowej i przyjemnej zabawy, skutecznie miała ją obrzydzaną przez takie osoby jak Pan. Nie wiem, nie rozumiem czego Państwo tam oczekiwaliście. Nocne Szaleństwo (podkreślę raz jeszcze: S-z-a-l-e-ń-s-t-w-o) ma swoją specyfikę i jest bardzo wyjątkową sekcją festiwalu, na której masowe "pssss" po zgaszeniu świateł, zakończone czasem samotnym "pop!" jest wręcz integralną jej częścią, czy to był Argento dwa lata temu, czy ozploitation w zeszłym roku, czy chanbara teraz. Jakoś na filmach Mory nikomu nie przeszkadzało masowe spożycie, nie przeszkadzały salwy śmiechu. Powiem więcej! Na tych pokazach dość często był obecny sam reżyser i - uwaga - nie wychodził z nich obrażony!

"Chamy"? Szczyt. To już za samo śmianie się można dostać taki ładny epitet? To jakim określeniem zechce Pan nazwać właśnie tę grupkę niezadowolonych, którzy posługiwali się całą gamą jakże kulturalnych słów, zaczynając od "bydła", przechodząc przez "g***o" a kończąc na - tak, cytat, siedziałem dwa rzędy przed autorem - "ch***". Och, to są wzorce kulturalnego zachowania dla młodzieży!

Swoim oskarżeniem nie tylko niesprawiedliwie - moim skromnym zdaniem - uderza Pan w samych widzów, którzy zdecydowali się przyjść na te seanse celem zwykłej zabawy. Uderza Pan również w obsługę, podczas gdy obsługa (obecna podczas każdego seansu przez każdy dzień) właśnie spełniała swoją rolę, a głównym "czynnikiem chaosu" byli właśnie Pan i Panu podobni.

Następnym razem zachęcam do dokładnego przejrzenia programu ENH i zastanowieniu się, czemu w nazwie "Nocne Szaleństwo" znalazło się słowo "Szaleństwo".

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 1 wrz 10, 22:45

Ja przeczytałem i też się odniosę do paru słów.

Otóż te momenty o których Pan pisze faktycznie były śmieszne i nikt nigdy nie mówił że na Nocnym Szaleństwie należy szukać sensu istnienia. Chodzi raczej o to, że należy odróżnić debilizm od szaleństwa. Chodzę na Nocne Szaleństwo od wielu lat i nigdy nie było tak jak w tym roku (tylko na kinie samurajskim, za sprawą owych chamów). Ci goście wyli z napisów początkowych! Proszę wybaczyć ale dla mnie to już nie jest dobra zabawa, a bawić się lubię, byle w normalnym towarzystwie.

Dziwią mnie słowa skierowane do Pana Piotra, odnośnie dokładnego przeczytania programu festiwalu, myślę, że każdy wiedział na co się pisze idąc na Nocne Szaleństwo, niemniej mógł czuć się nieco zaskoczony. A może to jest tak, że Pan pierwszy raz pełnił funkcję obsługującego sale i przypuszczalnie ostatni? Bo niestety nikomu, kto chodzi na Nocne Szaleństwo cyklicznie, nie wmówi Pan, że kretynizm pojedynczych osób z publiczności jest integralną jego częścią. A na zakończenie "samotne pop".
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Dexterus
 

Post 4 wrz 10, 0:20

Thane napisał(a):nie wmówi Pan, że kretynizm pojedynczych osób z publiczności jest integralną jego częścią.


Zacznę od paru wyjaśnień, tak gwoli jasności:

Pierwsze primo, już tak sobie nie Panujmy, jeśli mógłbym prosić. W ten sposób zwracałem się do "PiotraP", zarówno dlatego że tą odpowiedzią wszedłem w relację obsługa obiektu - gość obiektu, jak i dlatego, iż mam nieodparte wrażenie, że to właśnie z tym Panem w trakcie oraz po zakończeniu filmu dość dużo rozmawiałem.

Drugie primo, zwane przez niektórych secundo: nie jest to mój pierwszy raz, nawet nie drugi, gdy "wolontariatowałem" jako obsługa sal kinowych. I jeśli bogowie dadzą, nie ostatni.

Tertio wreszcie, do sprawy podchodzę dość osobiście. Stąd też moja reakcja, która, nie zaprzeczam, być może wydała się niektórym przesadzona. Powodem jest między innymi to, że podczas feralnego seansu zostałem osobiście obrażony przez jedną z tych kulturalnych osób, a teraz znowu na "forum forum" stawia się nam zarzut niedopełnienia naszych obowiązków. Więc tak incognito postanowiłem wystąpić.

Ad rem: Pan Piotr najwyraźniej jednak nie wiedział, na jaki rodzaj seansu się wybiera, o czym świadczy choćby wyrażone oburzenie "chórem otwieranych puszek piwa". Inna z kolei osoba (ta od "kulturalnych" wyrażeń) domagała się absolutnej ciszy. Gdyby Pan Piotr znał specyfikę Nocnych Szaleństw, nie byłby choćby zdziwiony spożywaniem alkoholu podczas seansów.

Co do Pańskich / Twoich (zostanę póki co przy dwojakiej formie, jako że nie dostałem pozwolenia na takie spoufalanie się) argumentów, nie bardzo mogę przyznać rację. Z rzeczywistą przesadą spotkałem się raz (zaznaczam, że na drugiej turze filmów nie byłem, nie wiem więc cóż tam się działo), podczas pierwszego "Samotnego Wilka", kiedy w lewej loży na balkonie faktycznie usiadła niemała, wesoła grupka, która śmiała się do rozpuku nawet podczas sceny zamachu na panią Itto. Grupka obruszona tym, jak to można im zwracać uwagę (albo też po prostu skończyło im się piwo) wykruszyła się w trakcie filmu.

Gdzieś tak w połowie seansu, na życzenie jednego z oburzonych widzów (być może nawet Pana Piotra) przyprowadziłem na salę szefa obiektu ...który nie doszukał się niczego wyjątkowo zdrożnego w zachowaniu widzów.

Z Pańskiego / Twego posta zostawiłem to jedno zdanie właśnie dlatego, że to będę starał się "wmówić". To byli pojedyńczy "kretyni", pojedyńcze przypadki. I zgodnie choćby z zasadą prawdopodobieństwa, takie osoby też się pojawiały na innych bądź wcześniejszych Nocnych Szaleństwach. Pech - że tak to ujmę - tegorocznej edycji w Capitolu polegał na tym, że zamiast 600 osób, jak w Heliosie czy Warszawie, na sali było osób 60 (w najlepszych porywie to było, na ile sobie przypominam troszkę ponad 100). W rezultacie przypadki owego jednostkowego kretynizmu po prostu stawały się bardziej widoczne ...tudzież bardziej słyszalne... niż w innych sytuacjach, kiedy po prostu rozpływały się w tłumie. Czyż zresztą nie było tak choćby na zeszłorocznym... hmm, "Patricku"? Że w którymś momencie widzowie bardziej zajmowali się wzajemnym przekrzykiwaniem, bo "ktoś tam za często / za głośno się smieje" niż właściwie oglądaniem samego filmu?

Ba, zgodnie ze starym powiedzeniem można by powiedzieć, że cały świat jest równo głupcami obsiany, więc wszędzie właśnie z tym "kretynizmem pojedyńczych osób" możemy się spotkać... i niestety, chyba nie muszę tego wmawiać, a nawet udowadniać. Ale to jest już zupełnie inny temat, do innego wątku, na inny czas... (choć też być może filmowy)

Pozdrawiam!

Avatar użytkownika
Thane
 
Posty: 1041
Na forum od:
14 lip 07, 9:51

Post 4 wrz 10, 7:44

Dexterus napisał(a):Pech - że tak to ujmę - tegorocznej edycji w Capitolu polegał na tym, że zamiast 600 osób, jak w Heliosie czy Warszawie, na sali było osób 60 (w najlepszych porywie to było, na ile sobie przypominam troszkę ponad 100). W rezultacie przypadki owego jednostkowego kretynizmu po prostu stawały się bardziej widoczne ...tudzież bardziej słyszalne... niż w innych sytuacjach, kiedy po prostu rozpływały się w tłumie. Czyż zresztą nie było tak choćby na zeszłorocznym... hmm, "Patricku"?


Faktycznie to też był problem. Mała ilość widzów eksponuje nienormalne zachowanie, może trochę też prowokuje. Co do "Patricka" to chyba miałem szczęście być na seansie, an którym faktycznie publiczność się śmiała, ba, nawet bardzo, ale robiła to w takich chwilach, kiedy faktycznie było śmiesznie, albo przynajmniej miało być. Nikt nie wył na napisach końcowych i początkowych. Zjawisko, o którym tu rozmawiamy, w moim odczuciu, było bardziej widoczne 2 lata temu, na filmach Argento. Niemniej, jakby na to nie spojrzeć, nie jest to w żadnym wypadku specyfika tego cyklu, raczej niekontrolowalne odchyły. Skoro jesteś wolontariuszem od kilku lat powinieneś wiedzieć o tym lepiej niż ja.

Pozdrawiam serdecznie.
"When I'm alone I don't speak..." Tsai Ming-liang

Poprzednia strona

Powrót do 10. - Pieśni z drugiego piętra