Domena

Filmy 10. ENH - wypowiedz się!
monnick
 
Posty: 17
Na forum od:
26 lip 09, 14:38

Post 2 sie 10, 10:40

historia niebanalna, nieprzewidywalna, niedopowiedziana-świetne zdjęcia i muzyka- dla mnie najlepszy film na tym festiwalu.

Avatar użytkownika
chinaski
 
Posty: 823
Na forum od:
24 sie 06, 7:06

Post 2 sie 10, 11:54

Trochę niekonsekwentnie to jest poprowadzone, w drugiej połowie film się rozjeżdża. Jednak cudowna (jak zwykle) gra Beatrice Dalle rekompensuje wszystkie niedoskonałości. Wszystkie.

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 2 sie 10, 17:32

Nie widziałem, więc muszę zapytać: jak obuwie? :D
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

Ger
 

Post 2 sie 10, 18:43

Fatalny film nie polecam najgorszemu wrogowi

Avatar użytkownika
chinaski
 
Posty: 823
Na forum od:
24 sie 06, 7:06

Post 2 sie 10, 20:11

Dobry film; jeśli chodzi o obuwie to główną rolę grają obcasy;-)

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 2 sie 10, 21:09

To już wiem, że muszę koniecznie zobaczyć :D
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard

monnick
 
Posty: 17
Na forum od:
26 lip 09, 14:38

Post 2 sie 10, 22:40

film się rozjeżdża tak jak zmienia się stan bohaterki- od uporządkowania które ona stawia na równi z pięknem i utożsamia z matematyką do ...

forma tak jak obraz ( np. symboliczny park- na początku utarte ścieżki...a na końcu ten las w górach ... ) współgra doskonale z "treścią".


zaskakująco wiarygodny, profesjonalnie zrobiony film.

juliette
 
Posty: 63
Na forum od:
22 cze 09, 14:34

Post 3 sie 10, 0:07

to film, z puli tych, których żałuję, że nie udało mi się zobaczyć. muszę nadrobić.

hih
 

Post 3 sie 10, 0:15

tylko ciekawe czy będzie w dystrybucji

juliette
 
Posty: 63
Na forum od:
22 cze 09, 14:34

Post 3 sie 10, 0:17

no tak, precyzyjnie byłoby napisać, muszę "jakoś" nadrobić ;)

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 3 sie 10, 9:42

A ja czuję się zawiedziona, ten film mi haczy, może go nie rozumiem, może chciałam zobaczyć zupełnie inny film? Cudowna BD przyzwyczaiła nas do tego, że oprócz bycia na ekranie, ma jeszcze coś ciekawego do zagrania. To nie jest zły film, niektóre sceny, postaci były piękne. Podobał mi się też pomysł wyjściowy, że można się w rodzinie z kimś naprawdę zaprzyjaźnić, że nie przeszkadzają w tym „więzy krwi”, jakaś taka przytłaczająca oczywistość powinowactwa.

Oczekiwałam jednak więcej od wątku matematycznego, nie znalazłam metafizyki obcowania z niepokojącym absolutem. Znajomi matematycy, oglądający ten film, łapali się za głowę. Drażniła oczywistość wątku alkoholowego uzależnienia, jakby odtrutka miała cokolwiek rozwiązać. Nie rozumiem też, dlaczego inicjacja seksualna popycha tego uroczego, młodego bohatera w stronę normalności, on w drugiej części filmu nawet inaczej wygląda, zachowuje się, mówi, wreszcie zostawia ciotkę, jak pozostali. Myślałam, że jego fascynacja jej innością jest głębsza, trudniejsza.

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 3 sie 10, 10:38

Najsłabszą stroną tego filmu jest właśnie ten nieszczęsny wątek matematyczny. Bełkot typu "matematyka jest nauką o ilości" w ustach rzekomej matematyczki (może ukończyła tylko jakiś tandetny letni kurs eksternistyczny?) był nie do wytrzymania. Może ta nauka we Francji ma tak żenujący poziom i stąd ta patologia w myśleniu? Brakowało tylko zapisanych szkolnych tablic pseudowzorami, jak w "Pięknym umyśle" :) - symbol całki bez funkcji, obok niej grupa, pierścień, a wszystko polane bezsensownymi liczbami :) Kino zna takie kliniczne przypadki... Wspominany parę razy Kurt Godel chyba w grobie się przewraca...

Mimo tego poważnego zarzutu, film zaliczam do udanych, ale dopiero dziś, po upływie 2. dni.. Relacje Beaty z chłopakiem ładnie nakreślone. Ciągle nie daje mi spokoju ostatnia scena - chłopak zbaczający z leśnej ścieżki w kierunku jakichś krzaków (co ma miejsce wcześniej parę razy podczas spacerów z BD), odwracający się nagle w kierunku kamery... Macie jakiś pomysł na interpetację?

aszeffel: nie rozumiem, co masz na myśli, pisząc, że chłopak zostaje popchany w stronę normalności? Nie dostrzegłem zmian w drugiej połowie filmu.. Hm, zastanawiające.

BD jak zawsze cudowna.

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 3 sie 10, 11:01

Querelle napisał(a):Najsłabszą stroną tego filmu jest właśnie ten nieszczęsny wątek matematyczny. Bełkot typu "matematyka jest nauką o ilości" w ustach rzekomej matematyczki (może ukończyła tylko jakiś tandetny letni kurs eksternistyczny?) był nie do wytrzymania. Może ta nauka we Francji ma tak żenujący poziom i stąd ta patologia w myśleniu? Brakowało tylko zapisanych szkolnych tablic pseudowzorami, jak w "Pięknym umyśle" :) - symbol całki bez funkcji, obok niej grupa, pierścień, a wszystko polane bezsensownymi liczbami :) Kinematografia zna takie kliniczne przypadki... Wspominany parę razy Kurt Godel chyba w grobie się przewraca...

Mimo tego poważnego zarzutu, film mnie poruszył. Relacje Beaty z chłopakiem ładnie nakreślone. Ciągle nie daje mi spokoju ostatnia scena - chłopak zbaczający z leśnej ścieżki w kierunku jakichś krzaków (co ma miejsce wcześniej parę razy podczas spacerów z BD), odwracający się nagle w kierunku kamery... Macie jakiś pomysł na interpetację?

aszeffel: nie rozumiem, co masz na myśli, pisząc, że chłopak zostaje popchany w stronę normalności? Nie dostrzegłem zmian w drugiej połowie filmu.. Hm, zastanawiające.

BD jak zawsze cudowna.


rozmawiałyśmy po projekcji z eliską, ona -doświadczona matka :)- stwierdziła, że to zachowanie młodego jest normalne, że odwraca się i idzie sam w stronę własnego życia, a ja tego właśnie nie rozumiem, bo ciotka -jak przypuszczam- nie jest dla niego kimś z rodziny, nie jest rodzicami, od których symbolicznie trzeba się odwrócić, uciec, żeby zainicjować swoją dorosłość, ten związek wydał mi się "z innej kategorii", też nie w prosty sposób erotyczny, bo chłopak w rezultacie inicjację przechodzi z mężczyzną, co do "normalności", o którą pytasz, to ja zauważyłam, że on wygląda inaczej, jest pokazywany inaczej, w pierwszej części filmu kamera skupia się się na jego twarzy, podkreśla jego urodę światłem, kolorami (ta czerwień), podobnie robi z BD, potem jest już zwyczajny, ma lekki zarost na policzkach, "mówi jak swoja matka" - stwierdza BD w sanatorium, wreszcie się odwraca, nie chce iść w stronę mroku (bo też mrok sprowadzony jest do marskości wątroby)

Avatar użytkownika
Querelle
 
Posty: 874
Na forum od:
24 gru 04, 4:26

Post 3 sie 10, 11:01

hih napisał(a):tylko ciekawe czy będzie w dystrybucji

Mam nadzieję, że tak. Dobrych francuskich filmów w polskich kinach w ostatnich latach jak na lekarstwo.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 3 sie 10, 11:03

Staram się nie chodzić na filmy, w których główny bohater (bohaterka) jest matematykiem, i to jest znaczące, bo prawie wszystkie są takie, jak pisze Querelle. Na ten nie poszedłem z tego samego powodu i (sądząc po rozwoju tego wątku) tak wiele nie straciłem.

monnick
 
Posty: 17
Na forum od:
26 lip 09, 14:38

Post 5 sie 10, 14:14

wątek matematyczny nie raził mnie wcale, wręcz odwrotnie. stwierdzenia bohaterki "sprzątanie to matematyka" itp oryginalne i poetyckie, rzucone mimochodem przy ognisku po pijaku, przecież to nie był wykład przy tablicy- o co wam chodzi?
wątek alkoholowy- wcale nie oczywisty jak dla mnie. a może w nim kryje się ta metafizyka obcowania z absolutem?( skojarzenie absolut-wódka, heh, albo inne- "spirit" z ang "duch"). alkohol jako substytut? bohaterka jest koneserką białego wina,co oprócz oczywistego destrukcyjnego efektu na jej zdrowie ma tez aspekt twórczy- kontakty towarzyskie, wmieszanie się w tłum (scena w klubie, gdzie tańczy w gromadzie, wizualnie piękna scena w zwolnionym tempie -transowa), a wiemy , że gardzi tłumem.

zmiana chłopca jest widoczna, choć nie ostentacyjna i ma podłoże psychologiczne. chodzi o więzy archetypowe. w swej fascynacji związany bardziej z Nadią, niż z własną matką, nieświadomie zdominowany przez głowną bohaterkę, na zasadzie polaryzacji wchodzi w związek homosexualny z mężczyzną. tak interpretując po jungowsku...
nie interpretuję zakończenia, bo może inni jednak zechcą obejrzeć.

nie miałam oczekiwań wobec filmu. nie znałam reżysera. wiem, że sam napisał scenariusz pod aktorkę i to jego debiut ( ma 33 lata). ja oceniam wysoko.

to jest zdanie bez dowodu- parafrazując Goedla...

Avatar użytkownika
AK
 
Posty: 168
Na forum od:
1 mar 05, 21:01

Post 5 sie 10, 15:16

monnick napisał(a):wątek matematyczny nie raził mnie wcale, wręcz odwrotnie. stwierdzenia bohaterki "sprzątanie to matematyka" itp oryginalne i poetyckie, rzucone mimochodem przy ognisku po pijaku, przecież to nie był wykład przy tablicy- o co wam chodzi?


O to, że matematycy raczej nie rzucają takich tekstów. Dobrze wiedzą, czym jest matematyka a czym nie i potrzebę odnajdywania jej w sprzątaniu zrealizowali gdzieś w okolicach podstawówki. W życiu codziennym to co najwyżej mogli by powiedzieć coś takiego autoironicznie.

tangerine
 
Posty: 1725
Na forum od:
13 lip 07, 5:38

Post 5 sie 10, 21:13

W ogóle nie wydaje mi się, żeby matematyka odgrywała jakąś znacząco rolę w dyskursie filmowym zaproponowanym przez reżysera. Równie dobrze mogłaby być to inna dziedzina (polski tytuł filmu). Chyba, że umknęło mi coś ważnego.

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 6 sie 10, 8:51

dla mnie to jest ważne, że matematyka, ponieważ matematyka wydaje mi się magiczna, posługuje się kompletnie niezrozumiałym dla mnie językiem, i prowadzi w rejony tak abstrakcyjne, że nawet nie próbuję sobie ich wyobrazić

monnick
 
Posty: 17
Na forum od:
26 lip 09, 14:38

Post 6 sie 10, 11:53

hmm...pewnie dla humanisty matematyka to czarna magia...dla matematyka to... matematyka. dla mnie nie jest odrębną dziedziną- samych dziedzin matematyki są tysiące. oczywiste są powiązania matematyki z fizyką, może mniej z estetyką czy ontologią. ale film w dyskursie do tego nawiązuje i to mi się podobało. ważne było , że to matematyka jest domeną bohaterki (lepszy tytuł) , coś co służy do ogarnięcia chaosu.

nanae
 
Posty: 42
Na forum od:
26 mar 10, 14:38

Post 6 sie 10, 12:03

Z początku te teksty o matematyce były nawet pociągające i taki laik jak ja mógł sobie nawet w duchu żałować, że się zaniedbało matematykę w szkole. A potem pojawia się ten wątek alkoholowy i widać, że to uporządkowanie to tylko pozorne i że szewc bez butów chodzi, a królowa nauk nieco skarlała. To ja już wolę się babrać w swoim humanistycznym rozgardiaszu. ;D

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 7 sie 10, 7:13

ja bym chyba chciała usłyszeć od matematyków - naukowców, badaczy, tych którzy docierają do jej głębszych warstw, odpowiedź na pytanie, czy matematyka faktycznie porządkuje, na ile jest racjonalna, na ile tworzy chaos, czy tylko go odkrywa, i czy często są zaskakiwani, albo bezradni, czy matematyka jest bliska filozofii, na ile odgradza od realnego życia, to by mnie interesowało

pamiętam taką scenę w filmie - kiedy ciotka siedzi w restauracji i opowiada o akademikach, którzy siedzą przy innych stolikach, każdy z nich zajmuje się czymś innym, ale z równą intensywnością zagłębiania się w swojej dziedzinie, każdy z nich siedzi sam, w jej opowieściach sprawiają wrażenie nieobecnych w codziennej rzeczywistości, dotkniętych czymś, zagubionych - jak ona

odnoszę wrażenie, że to właśnie matematyka wprowadza chaos w życie bohaterki, że wbrew temu, co o niej [matematyce] sądzimy, wprowadza w jej życie pierwiastek irracjonalności, który ją osłabia

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 7 sie 10, 8:41

Dużo pytań i nie wiem, czy na wszystkie będę umiał odpowiedzieć (jako matematyk - naukowiec). Przede wszystkim - matematycy - naukowcy raczej nieczęsto zajmują się problemami mającymi odzwierciedlenie w rzeczywistości - raczej mniejszymi lub większymi abstrakcjami (może trochę przesadzam - problemy mające coś wspólnego z rzeczywistością też się rozwiązuje, ale nie one gros matematyków najbardziej absorbują) - wewnątrz takich zamkniętych, sformalizowanych światów są w stu procentach racjonalni. Nie przekłada się to natomiast w żaden sposób na racjonalność w życiu codziennym, uporządkowanie tego życia. Matematycy uchodzą za żyjących w wyimaginowanym świecie i kiepsko sobie radzących w rzeczywistości, i to w praktyce (w przypadku akademików) często się sprawdza - także to w żadnym razie nie jest wymysł (często nie oznacza zawsze, ani nawet w większości przypadków - raczej, że jest to wyraźnie zauważalna grupa). Jeśli chodzi o bezradność, to tak - matematycy są bardzo często bezradni - nie są w stanie rozwiązać problemów nad którymi pracują, a często nawet przybliżyć się do rozwiązania. Nie jest przypadkiem, że matematyka jest tą dziedziną nauki, w której się najmniej publikuje, bo zwykle właśnie nic nie wychodzi. Zawsze napawają mnie radością obrazki z serialu "Wzór" (którego zapewne nie oglądasz, w końcu nie cierpisz seriali, ja też go nie oglądam, ale parę takich obrazków widziałem), w którym genialny matematyk, dostając odpowiednie dane, jest w stanie wyliczyć co tylko zechce, a co jest potrzebne jego bratu w śledztwie. W rzeczywistości w większości przypadków niczego by nie wyliczył, a w wielu wyliczenia byłyby na tyle przybliżone, że bezużyteczne. W dodatku zajęłoby to dużo więcej czasu niż w telewizji, bo matematyka (ta poważna) to zwykle nie jest know-how, tylko zmaganie się z materią, która niechętnie się poddaje. I prawdą jest też to, że matematyka jest "pokawałkowana", tzn., że matematyk zajmujący się jedną dziedziną na ogół nie rozumie matematyka zajmującego się inną dziedziną, chyba że na bardzo wysokim poziomie abstrakcji, więc ci matematycy, z których każdy zajmuje się czym innym, mają sporo wspólnego z rzeczywistością (choć zwykle nie siedzieliby sami, tylko w niewielkich grupkach).

Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 7 sie 10, 9:19

ciekawe, żałuję w takim razie, że nie widziałeś tego filmu, bo zadałabym Ci pytanie, czy znajdujesz w nim sens, nie - czy jest prawdopodobny, czy jest prawdziwy, ale czy inspiracja matematyczna czyni go fortunnym, z tego, co piszesz, wynika, że moja interpretacja jest prawdopodobna, ale to chyba dopiero wierzchołek góry lodowej

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 7 sie 10, 9:35

A, i jeszcze jedno - zwykle matematycy, którzy nie do końca radzą sobie w rzeczywistości, się tym nie przejmują - to nie wywołuje frustracji, raczej przekonanie, że rzeczywistość taka ważna nie jest. I wśród matematyków raczej nie znam alkoholików (z jednego za naszą wschodnią granicą może).


Powrót do 10. - Każdy ma swoje kino