Querelle napisał(a):Najsłabszą stroną tego filmu jest właśnie ten nieszczęsny wątek matematyczny. Bełkot typu "matematyka jest nauką o ilości" w ustach rzekomej matematyczki (może ukończyła tylko jakiś tandetny letni kurs eksternistyczny?) był nie do wytrzymania. Może ta nauka we Francji ma tak żenujący poziom i stąd ta patologia w myśleniu? Brakowało tylko zapisanych szkolnych tablic pseudowzorami, jak w "Pięknym umyśle"- symbol całki bez funkcji, obok niej grupa, pierścień, a wszystko polane bezsensownymi liczbami
Kinematografia zna takie kliniczne przypadki... Wspominany parę razy Kurt Godel chyba w grobie się przewraca...
Mimo tego poważnego zarzutu, film mnie poruszył. Relacje Beaty z chłopakiem ładnie nakreślone. Ciągle nie daje mi spokoju ostatnia scena - chłopak zbaczający z leśnej ścieżki w kierunku jakichś krzaków (co ma miejsce wcześniej parę razy podczas spacerów z BD), odwracający się nagle w kierunku kamery... Macie jakiś pomysł na interpetację?
aszeffel: nie rozumiem, co masz na myśli, pisząc, że chłopak zostaje popchany w stronę normalności? Nie dostrzegłem zmian w drugiej połowie filmu.. Hm, zastanawiające.
BD jak zawsze cudowna.
monnick napisał(a):wątek matematyczny nie raził mnie wcale, wręcz odwrotnie. stwierdzenia bohaterki "sprzątanie to matematyka" itp oryginalne i poetyckie, rzucone mimochodem przy ognisku po pijaku, przecież to nie był wykład przy tablicy- o co wam chodzi?
Powrót do 10. - Każdy ma swoje kino