Moje szczęście

Filmy 10. ENH - wypowiedz się!
Avatar użytkownika
aszeffel
NH-Kreator
 
Posty: 2592
Na forum od:
23 mar 06, 11:51

Post 23 lip 10, 22:36

Kto czytał o podróży Wolfganga Büschera piechotą z Berlina do Moskwy, będzie wiedział, o jaki klimat chodzi, świetny film, przejmujący dreszczem, bez-nadziejny, zimowy z zimą i mimo lata. Ów piechur Büscher, niewinne dziecko Zachodu, ale i bohater „Mojego szczęścia” zabłąkany w rosyjskim interiorze, dobroduszny, przekonają się, czym jest cuchnący oddech wielkiej Matki Rosji, siedzącej im na plecach. Niebezpieczny. Bezlitosny. Ciężki. Nie bałam się tego filmu tak, jak bałam się filmów Bałabanowa, ale blisko.

Avatar użytkownika
Grzes
 
Posty: 1754
Na forum od:
28 mar 09, 0:13

Post 24 lip 10, 13:12

Jakkolwiek do filmu tu i ówdzie można by się przyczepić (np. za sceny z przeszłości, które, istotne dla znaczenia filmu, zostały wstawione w tok narracji w dosyć arbitralny sposób), moje odczucia są podobne. U Bałabanowa wizje są trochę odrealnione, surrealistyczne. Łoznica pokazuje brud, beznadzieję i bezprawie prowincjonalnej Rosji w większości realistycznie, ale dochodzi do wniosków podobnych jak Bałabanow - i to jest najbardziej przerażające.

Avatar użytkownika
eliska
 
Posty: 1923
Na forum od:
24 cze 07, 7:52

Post 24 lip 10, 22:59

nie porównuję bo nie znam kina Bałabanowa ...ten film niezwykle mocny...niestety bez nadziei...

Avatar użytkownika
TrebreH
 
Posty: 40
Na forum od:
31 lip 09, 9:27

Post 25 lip 10, 21:22

Film porównałbym do "Białej gorączki" J. Hugo-Badera (powieść - reportaż), z tym że książka nie jest aż tak bezlitośnie przygnębiająca. Te dwa dzieła wpisują się w wyraźnie jednostronny głos różnych twórców na temat Rosji, obawiam się, że to zbyt jednostronne ujęcie.
równy samemu sobie / pilnujący swych granic

Avatar użytkownika
Mrozikos667
 
Posty: 1309
Na forum od:
3 sie 08, 11:11

Post 26 lip 10, 0:38

Film świetnie skonstruowany, niemal dialektycznie. Związek przeszłości z teraźniejszością w pełni odsłonięty w ostatniej scenie - która zresztą świetnie wieńczy film, nadając mu bardzo, ale to bardzo mocny wydźwięk. Tak jak pisaliście - zero nadziei. Dlatego też, przez ten klimat, kojarzył mi się z "Domem złym", tylko z mniejszą ilością alkoholu. Aż dziwne, że wódkowym (wódczanym?) centrum świata okazała się być Polska, i raczej nie ma się z czego cieszyć...

Tak czy inaczej - ze względu na mocny, nawet jeśli jednostronny przekaz, jak również na pięknie opracowaną stronę formalną (te twarze w wiosce!), chyba najlepszy film, jaki na razie widziałem na ENH A.D. 2010.
Każdy film musi mieć początek, środek i zakończenie. Choć niekoniecznie w tej kolejności. Jean-Luc Godard


Powrót do 10. - Każdy ma swoje kino