Galimatias napisał(a):rozczarował mnie za to nowy film Ghobadiego
Grzes napisał(a):aszeffel napisał(a):(we Wrocławiu nie ma takiego kina? to raczej kit)
W pewnym sensie może i nie ma. Dworcowe za małe, a w kinach Odry Film nikomu się nic nie chce.
aszeffel napisał(a):tang, ja właśnie połknęłam nową powieść Tokarczuk, naprawdę fajne czytadło, z werwą napisane i tam ludzie żyją bez kin i niemal bez telewizorów, niemal bo telewizor pełni w życiu głównej bohaterki nieco inną funkcję niż w życiu większości, bardzo mnie ten klimat ujął
aszeffel napisał(a):po pierwsze chciałabym tu bronić Irańczyka, mnie się podobał ....
mnie ten film ani nie znudził, ani nie wydał mi się pusty, czy teatralny, bardzo podobali mi się ludzie i to, że w każdym kadrze było ich pełno, to jak się poruszali, bo te ich ruchy nie tylko w tańcu wydały mi się taneczne, twarze piękne i bogate, dłonie ciągle zajęte gestami, jeżeli to był teatr to raczej teatr kulturowy, ich reakcje, lęki, radzenie sobie z problemem jest inne, możemy się jedynie domyślać przyczyny, sięgać do swojego wyobrażenia o tym kraju i panujących tam zwyczajach, te ich kłamstwa, kluczenie z zewnątrz wydają się pozbawione sensu, ja w każdym razie o tym filmie myślę
tangerine napisał(a):
Ten film się świetnie oglada do momentu pojawienia się narzeczonego Elly. Najlepsze dialogi są z udziałem dzieciaków. Tylko problem polega, że właśnie dialogi, a nie sceny... Za blisko temu filmowi do teatru telewizji, za mało paradygmatu wizualnego. Nie wiem jak czytała to lektorka u Was na seansie, ja ledwo nadążałem za napisami... wydaje mi się, że ten scenariusz niewiele by stracił gdyby był teatrem radiowym... Wszystko tutaj musi zostać zawarte w dialogu... Dlatego mimo, że oglądało mi się dobrze - nie wciagnęła mnie ta opowieść, zresztą bardzo statyczna dramaturgicznie... Ponadto jak napisałem wcześniej , jak dla mnie film przestaje być wiarygodny w momencie przyjazdu narzeczonego... O wiele ciekawsze byłoby gdyby ostatecznie znaleźli Elly i doprowadzili do spotkania z narzeczonym, to byłoby interesujące. A weźmy pod uwagę, że oni nawet nie podejmują wielu działań zmierzających do odszukania jej. Nurkowie przeszukują morze, ale w tym czasie inni mogliby rozglądnąć się na lądzie. Tylko, że reżyser uparcie trzyma ich wszystkich w jednym miejsu, tak jakby nie istnieli osobno... I dodatkowo postać narzeczonego - sztampowa, jednowymiarowa i wszystko co najgorsze... Zobaczcie jak rozbudowana jest w porównaniu do niego postać narzeczonego Kate Winslet z Titanica... Nie, ten scenariusz wymagałby gruntownego przemyślenia... No i, mloim zdaniem reżyser nie znalazł odpowiedniej tonacji dla swojej opowieści - ni to dramat ? ni to komedia ? Jeśli wzorem miały być filmy Woody Allena z okresu jego świetności (Mężowie i żony, Hannah i jej siostry, Tajemnica morderstwa na Manhattanie) to niestety daleko mu do mistrza. Pozostaję nieprzekonany... Także do poziomu artystycznego filmów Majidiego czy Kiarostamiego dzieli go przepaść...
aszeffel napisał(a):
na pewno nie widzę w tym scenariuszu komedii, ani łzawego melodramatu, reżyser twardo stąpa po ziemi, to nie jest zabawa, widzę kobietę, która ciągle się na wszystko zgadza – nie może zerwać z narzeczonym, chociaż by tego chciała, nie może odmówić wyjazdu nad morze, flirtuje, bo tego się od niej oczekuje, wciąż podejmuje grę nie w swojej sprawie, dla czyjejś przyjemności, nie może wyjechać i musi rzucić się do wody, by ratować tonące dziecko, musi też utonąć... choć przez chwilę łudzimy się, że mogłaby uciec
tak po prostu musi być, to koszmarne przeznaczenie, patrząc na nią – ja nie mogę tego znieść, dla mnie to jest wielki dramat... to uwikłanie w kobiecość jest jakąś katastrofą, a potem odbywa się ten absurdalny sąd nad jej honorem i ofiarą tego sądu staje się druga kobieta
los muertos - ludzie, którzy nie mają w sobie wolności, są martwi - Twój ulubiony Alonso
Querelle napisał(a):Dodam, że do dystrybucji (oprócz "Gorzkiego mleka" Llosy - premiera już 1 stycznia) trafią: nagrodzony Złotym Lwem w Wenecji "Liban" Maoza, "Chinka" Guo (Złoty Lampart w Rotterdamie), a także "Co wiesz o Elly?" Farhadiego.
aszeffel napisał(a):aneks dla Warszawy
filipińska "Melancholia" (2008) w reżyserii Lava Diaza
Jarosz napisał(a):aszeffel napisał(a):aneks dla Warszawy
filipińska "Melancholia" (2008) w reżyserii Lava Diaza
Cóż, filmu nie widziałem (bo niby jak miałem go zobaczyć), ale złośliwy i niezwykle śmieszny opis tej projekcji, godzina po godzinie, znaleźć można w najnowszym numerze tygodnika "NIE"
Polecam i tym, którzy byli, i tym, którzy nie mieli jak.
tangerine napisał(a):Pytanie do tych, którzy byli na seansie. Nie można było tego filmy skrócić chociażby do 3,5 godziny ?
Powrót do O innych festiwalach i przeglądach filmowych