100 minut tortur?
Adrian Fulneczek
Podczas seansu „Ne change rien” (2009 r.) kilku-nastu znudzonych widzów opuściło salę. Nie potrafili docenić sztuki?
Wybierając się na film Pedro Costy trzeba wiedzieć, czego się spodziewać. Po pierwsze, warto odnotować, że trudno nazwać ten twór filmem w rozumieniu klasycznym – trudno mówić tu o jakiejkolwiek fabule. Trudno też jednak, w tym przypadku, uznać to za wadę.
„Nie zmieniaj niczego” to trwający dokładnie sto minut taniec czerni i bieli ze światłem. Na tym to dzieło polega. Reżyser rezygnuje z kolorów, co - w połączeniu z różnym naświetleniem - pozwala mu osiągnąć niesamowite efekty.
Ustawiona w jednym miejscu kamera przez wiele minut obserwuje aktorkę i piosenkarkę Jeanne Balibar lub (w znacznie rzadziej) któregoś z jej muzyków. Balibar ćwicząca z zespołem, Balibar ćwicząca z zespołem w innym pomieszczeniu, Balibar sama w studiu nagrań, Balibar podczas koncertu... Właśnie z takich pojedynczych, bezlitośnie ucinanych scen składa się ten film.
Prawie każda z nich jest zrobiona z innym pomysłem, ilością światła, z innego ujęcia. Później do końca sceny nic już się nie zmienia. Kamera jest tutaj jak aparat fotograficzny. Ustawia się blisko twarzy aktorki i po prostu ją obserwuje. Portretuje. Fotografuje. To zapewne efekt długotrwałego przygotowywania kolejnych ujęć, ale efekt końcowy... Cóż, sceny są po prostu piękne.
Ktoś znudzony „Ne change rien” mógłby już w trakcie projekcji pytać: „ok., to ładne, ale po co film? Zamiast męczyć widownię można było zrobić pokaz slajdów z 15 przednimi zdjęciami.” – ...co niekoniecznie byłoby pozbawionym sensu pomysłem. Dwie rzeczy przemawiają jednak za rozwiązaniem, które wybrał Costa:
1) zdjęcia nie śpiewają – a ważną częścią tego obrazu jest dźwięk i muzyka, który uzupełnia prawie każdą scenę. To zazwyczaj proste kompozycje lub jeden, grany w tle gitarowy riff i przyjemny głos Balibar
2) scena przećwiczenia fragmentu opery „La Perichole” – która naprawdę wynagradza wszelkie niedogodności, dla niej warto obejrzeć pozostałą część filmu. Kilka minut nieruchomego zbliżenia na twarz wydającej z siebie operowe dźwięki artystki, której co chwilę przerywa nauczycielka żądając poprawienia danej sylabę. Nieporównywalne z niczym artystyczne doświadczenie.
Z drugiej, obiektywnej strony patrząc, wypada dodać, że ujęcie, w którym przez kilkadziesiąt sekund oglądamy statyw mikrofonu i wzmacniacz firmy VOX (nie-do-zapomnienia) rzeczywiście lepiej nadałoby się na zdjęcie. A te dwie palące papierosy Azjatki...? Albo, że wystarczyłaby ta 13-minutowa krótkometrażówka, na której podstawie zbudowano wersję dłuższą. Czy też, że w scenie, w której śpiewaczka próbuje nauczyć się melodii i tempa utworu, dziesiątki razy nucąc „pa-ra-ta-pa-pam” wiele osób powtarza pod nosem: „jeszcze raz, a wyjdę. Wyjdę, zobaczysz. Mówię poważnie. Przestań mnie prowokować...!”.
Ostatecznie jednak, naprawdę opłaca się zostać. W klimat tego filmu można się wczuć, a zamysł reżysera zrozumieć. Potrzeba do tego odrobiny dobrej woli, ale to możliwe. Szczególnie, że główna postać, którą tak długo dane nam jest oglądać i słuchać, z uśmiechu przypomina samą Julię Roberts, jest charyzmatyczna i ma przyjemny głos. Dodatkowo w tle subtelnie pogrywa gitara, a ujęcia są – jak już wspominałem – niczym doskonałe czarnobiałe fotografie.
Złośliwi będą mimo wszystko szemrać, że film najlepiej opisują słowa pierwszego w nim utworu („tortury, tortury, torturujesz mnie...”) lub, że „Jestem Twoim diabłem” to najbardziej NIEsexownie zaśpiewany utwór w historii. Na drugi zarzut najlepiej odpowiada sam reżyser, który z okrutnie ironicznym uśmiechem, najpierw ukazał 5 minutową scenę nagrywania utworu, a później, kolejną... jego odsłuchiwania!
Ja w każdym razie, będę zdania, że czerpanie przyjemności z „Ne change rien” to kwestia wyłącznie odpowiedniego nastawienia. Jeśli nie będziemy domagać się zwrotu akcji (który tutaj i tak nie nastąpi) i odliczać scen do końca, ale zrelaksowani nastawimy się na kontemplację piękna, wyjdziemy z sali zadowoleni. Więcej! Będziemy przekonani, że obcowaliśmy ze sztuką. Tą najwyższą.
źródło:
http://mlodzi.wroclaw.pl/index.php?opti ... Itemid=105