Dla mnie była to trzecia edycja festiwalu, uczestniczyłem wyłącznie we wrocławskich odsłonach. Niestety nie dane mi było porównać tego, jak wygląda festiwal teraz, jakie są różnice w atmosferze względem Cieszyna.
Bardzo się jednak ciesze, że moje rodzinne miasto może gościć ENH i liczę, że ten związek będzie trwał dłużej. O ile wiem, to pierwsze tak duże wydarzenie filmowe, jakie ma miejsce we Wrocławiu. Dobrze się stało, że Roman Gutek postawił na nas, liczę też, że wpłynie na rozwój szeroko rozumianej animacji kultury filmowej w naszym mieście. Zaplecze jest, mamy trochę kin, cóż, Atom został niedawno zamknięty, ale dziarsko walczy jeszcze Kino Dworcowe i oczywiście Lalka, które można wykorzystać. Lwów, bardzo duża i ładna sala, również jakoś przędzie.
Kolejny raz bardzo mi się podobało, choć tym razem, ze względu na obowiązki poza festiwalowe, filmy oglądałem dopiero od połowy trwania imprezy. Nie będę się wdawał w dyskusję, czy ENH to dalej festiwal "nowych horyzontów kina", temat poruszany przez wielu forumowiczów. Nawet, jeśli wybór eksperymentów się nieco zmniejszył, nadal chyba na żadnym polskim festiwalu, nie zobaczymy podobnych filmów.
Żałuję, że kolejny raz ominęły mnie wydarzenia w Operze, raz próbowałem wejść - daremny trud. Trzeba będzie kupić bilet następnym razem

.
Klub festiwalowy był w tym roku znakomity, mam nadzieję, że przy następnych edycjach również zostaniemy w Arsenale. Na koncert jednak nie chodziłem, słucham innej muzyki, niespecjalnie mnie interesował program muzyczny, oprócz ostatniego dnia. Być może za rok bardziej się na to otworzę.
Kolejny raz okazało się też, że najważniejsi są ludzie, ekipa w jakiej się pracowało, atmosfera ma dla mnie nawet większą wartość niż filmy. Dlatego nawet jeśli miałbym pieniądze na pełen karnet, wolałbym jednak znowu dostać się do wolontariatu i spędzać część dnia w pracy z fajnymi ludźmi

.
Kino plenerowe okazało się świetnym pomysłem, tak samo jak rok temu. Oby tak dalej.
Pozdrawiam i do następnego!